Ryan Gosling powraca na ekrany netfliksową superprodukcją „Gray Man”, a już wkrótce zobaczymy go także w roli Kena. Jeden z najlepszych aktorów swojego pokolenia potrafi równie dobrze zagrać amanta, bohatera kina akcji i totalnego luzaka.
Ryan Gosling nie marzył o pieniądzach ani o sławie. Zaczął grać, bo tylko w tym był dobry. W szkole mu nie szło, późno nauczył się czytać, podejrzewano nawet, że ma ADHD. Jedynym miejscem, gdzie czuł się jak u siebie, była scena. Jako siedemnastolatek bez matury wyjechał z rodzinnej Kanady do Stanów. Nie miał pomysłu na siebie, znajomości ani pieniędzy. Dziś Gosling uchodzi za jednego z najzdolniejszych aktorów swojego pokolenia. Po czterech latach przerwy powraca w filmie akcji „Gray Man”. Niedługo zobaczymy go jako Kena, chłopaka Barbie, a później Wilkołaka.
Kłopot w Klubie Myszki Miki
Gdyby nastoletni Ryan Gosling usłyszał, że będzie grał w najlepszych filmach, stanie się symbolem seksu i zwiąże z prawdziwą pięknością, głośno by się roześmiał. Nie uważał się bowiem za specjalnie inteligentnego czy atrakcyjnego, nie otaczał go wianuszek dziewcząt, nie miał nawet żadnego bliskiego kolegi. Dlatego myśl o tym, że mógłby być pożądany, była dla niego czystą abstrakcją. W jednym z wywiadów zdradził, że do 15. roku życia w ogóle nie miał przyjaciół. Był za to nieustannie nękany – rówieśnicy śmiali się z jego mormońskiej rodziny. Do tego lubił tańczyć, śpiewać, zapisał się nawet do grupy baletowej. Często prowokował też bójki, przez co zyskał ksywę „Kłopot”.
Któregoś dnia pod wpływem filmu „Rambo: Pierwsza krew” młody Gosling przyniósł do szkoły nóż do krojenia steków i rzucił nim w kolegę. Został z miejsca zawieszony. Tłumaczył później, że po prostu „wciąż był w filmie”. To uświadomiło jego matce Donnie dwie rzeczy. Zrozumiała, że wrażliwy syn nie nadaje się do zwykłego szkolnego życia. A jego aktorską pasję należy traktować poważnie. Przez dwa kolejne lata uczyła Ryana w domu, a potem poleciała z nim do Orlando na Florydę, by wziął udział w castingu do programu telewizyjnego „The Mickey Mouse Club”. Wkrótce występował w show u boku Britney Spears, Christiny Aguilery i Justina Timberlake’a. Z tym ostatnim bardzo się zaprzyjaźnił. Dlatego kilka miesięcy później, gdy matka Goslinga musiała wracać do Kanady, zostawiła syna w Stanach pod opieką rodziców kumpla. Później Ryan powie, że choć zdecydowanie nie był najzdolniejszy z ekipy, to dwa lata spędzone w Orlando długo pozostawały najlepszym okresem w jego życiu.
Herkules i fanatyk
Po „The Mickey Mouse Club” Ryan Gosling grywał w popularnych serialach przygodowych dla nastolatków, aż w wieku 18 lat dostał główną rolę w serialu „Młody Herkules”. Wspominał, że koledzy nie mogli w to uwierzyć. – Sorry, stary, ale ty Herkulesem? Czy ty wiesz, jak wyglądasz?! – śmiał się po latach, wspominając ich konsternację. Tymczasem Gosling-Herkules stał się bożyszczem nastolatek. Plakaty, na których dumnie prezentował platynową czuprynę i mocną opaleniznę, dodawano do magazynów dla młodzieży. Serial kręcono w Nowej Zelandii, a gdy padł ostatni klaps, Ryan poleciał do Los Angeles. Był zdeterminowany, by zacząć grać w kinie. Obawiał się tylko, czy branża przyjmie w swoje szeregi dziecięcego aktora. Zapragnął udowodnić, że nie jest już małolatem. Przyjął rolę w uznanym (nagroda na festiwalu w Sundance), lecz kontrowersyjnym „Fanatyku” Henry’ego Beana. W swoją rolę wcielił się tak przekonująco, że jego matka po obejrzeniu pierwszych dziesięciu minut filmu dostała histerii i zamknęła się w łazience.
Do dziś Ryan Gosling uważa „Fanatyka” za swój najważniejszy film. Kolejne produkcje potwierdziły renomę aktora. Wcielił się w pozbawionego skrupułów młodego mordercę w „Śmiertelnej wyliczance” oraz w chłopaka, który zabija autystycznego brata swojej dziewczyny w dramacie „Odmienne stany moralności”. Zdecydowanie nie uchodził jeszcze wtedy za symbol seksu. Miano największego „ciacha” Hollywood przylgnęło do niego, gdy do kin wszedł „Pamiętnik”.
Amant, kochanek, przystojniak
Romans na podstawie powieści Nicholasa Sparksa katapultował Ryana Goslinga i partnerującą mu na ekranie Rachel McAdams na szczyt sławy. Gosling chyba się tego nie spodziewał, bo wydawał się uroczo zakłopotany zamieszaniem, jakie wywoływał, gdziekolwiek się pojawił. Po latach dominacji Brada Pitta i George’a Clooneya w roli etatowych przystojniaków Hollywood było spragnione świeżej krwi. Za rolę uroczego i czułego Noah Gosling dostał cztery statuetki Teen Choice Awards i nagrodę MTV, a magazyn „Entertainment Weekly” okrzyknął jego pocałunek w deszczu z filmową partnerką najlepszą sceną pocałunku w historii.
Co zabawne, Gosling i McAdams szczerze nienawidzili ze sobą pracować. Tak bardzo się nie znosili, że Ryan poprosił nawet reżysera o zmianę aktorki. Ale Nick Cassavetes pozostał nieugięty, jakby czuł, że młodzi aktorzy mają się ku sobie. Wkrótce po premierze Ryan i Rachel zostali parą. Byli ze sobą z przerwami przez trzy lata. Później Gosling wyznał, że „Pamiętnik” zawsze będzie miał specjalne miejsce w jego sercu, bo dzięki niemu poznał Rachel.
Po roli w mainstreamowym love story Ryan Gosling przyjął kolejną, zdecydowanie bardziej pasującą do jego dawnego aktorskiego emploi. W „Szkolnym chwycie” z 2006 roku wcielił się w Dana Dunna, uzależnionego od narkotyków nauczyciela historii. Między Dunnem a jego uczennicą nawiązuje się specyficzna nić porozumienia. Film jest mroczny, sporo w nim niedopowiedzeń, a Gosling, jak zgodnie uznali krytycy, zagrał w nim doskonale. Nikogo nie zdziwił więc fakt, że za swoją kreację aktorską otrzymał nominację do Oscara. Apogeum popularności Ryana Goslinga nastąpiło, gdy skończył trzydziestkę.
W 2011 roku aktor wystąpił w trzech skrajnie różnych filmach: „Kocha, lubi, szanuje” u boku Steve’a Carella i w „Drive” Nicolasa Windinga Refna. W tym pierwszym do roli mistrza podrywu Jacoba przygotowywał się, codziennie ćwicząc i jedząc niemal wyłącznie mięso z kurczaka. Efektem była idealna, wysportowana i smukła sylwetka. Perfekcyjnie wyrzeźbione ciało plus szelmowski uśmiech i niezaprzeczalny urok osobisty sprawiły, że Gosling z dnia na dzień stał się gwiazdą internetu, bohaterem memów i najbardziej pożądanym facetem na Ziemi. Z kolei „Drive” z miejsca stał się kultowy.
Ojciec rodziny, reżyser, muzyk
Z Refnem Gosling się zaprzyjaźnił. Zrobili razem jeszcze jeden film, zmiażdżone przez krytyków „Drugie oblicze”. Gosling nigdy nie żałował udziału w tym filmie, bo na jego planie spotkał Evę Mendes. Wkrótce stali się nierozłączni. Dziś Gosling i Mendes wychowują razem dwie córki – ośmioletnią Esmeraldę i sześcioletnią Amandę. W mediach społecznościowych próżno szukać ich rodzinnych zdjęć. „Taki model funkcjonowania najlepiej się u nas sprawdza”, napisała kiedyś Eva o ochronie prywatności.
Od czasu „Drugiego oblicza” Eva Mendes wystąpiła tylko w jednym filmie fabularnym, debiucie reżyserskim Goslinga „Lost River” z 2014 roku. „Guardian” nazwał dzieło „niezwykle zarozumiałym”, inni punktowali, że film jest nieznośnie nudny, pretensjonalny i po prostu dziwaczny. Gosling chwycił za kamerę, żeby przypomnieć sobie, co pokochał w kinie. Wkroczył też w świat muzyki. W 2009 roku razem ze swoim kumplem Zachiem Shieldsem założył zespół rockowo-folkowy Dead Man’s Bones. Potem powrócił na ekran. W 2015 roku zagrał w „Nice Guys” z Russellem Crowe’em oraz „Big Short” z Bradem Pittem i Christianem Bale’em. Rok później otrzymał kolejną nominację do Oscara za rolę w musicalu „La La Land”. Złotej statuetki nie wygrał, dostał za to Złoty Glob, jak dotąd jedyny w karierze.
Odbierając nagrodę, Gosling dziękował Evie. – Gdy ja śpiewałem, tańczyłem, grałem na pianinie i przeżywałem jedno z najpiękniejszych aktorskich doświadczeń w karierze, moja partnerka była w domu z naszą starszą córką, nosząc pod sercem młodszą oraz wspierając swojego ukochanego brata w walce z nowotworem. Dzięki temu, że wzięła na siebie to wszystko, ja mogę stać tu dzisiaj. Inaczej byłby to ktoś inny. Kochanie, dziękuję ci za to – zakończył, a otrzymaną statuetkę zadedykował zmarłemu bratu Mendes.
Rok później do kin wszedł „Blade Runner 2049” Denisa Villeneuve’a. Jak przyznał Gosling, najważniejszym aspektem pracy na planie „Blade Runnera” była dla niego obecność Harrisona Forda, którego uwielbiał od dziecka. W jednym z wywiadów zażartował nawet, że mówi się, by lepiej nie poznawać swoich idoli z młodości. – No, chyba że jest to Harrison Ford – dodał.
W 2018 roku mogliśmy oglądać Goslinga w roli Neila Armstronga, pierwszego człowieka na Księżycu. Subtelny film Damiena Chazelle’a (reżysera „La La Land”) bardziej niż na podbijaniu kosmosu skupił się na bólu ojca po stracie córeczki. Gosling, tata dwóch dziewczynek, oddał na ekranie te emocje niezwykle przekonująco. Po premierze „Pierwszego człowieka” aktor jakby zapadł się pod ziemię. Tymczasem w wywiadzie, którego udzielił brytyjskiemu „GQ” na początku 2022 roku, Ryan zdradził, że paradoksalnie podczas lockdownu on i Eva Mendes grali więcej niż kiedykolwiek. – Tylko publiczność była dużo bardziej surowa – żartował. Miał oczywiście na myśli córki, które starali się zabawiać w każdy możliwy sposób.
Nowe wyzwania
W piątek 22 lipca będziemy mogli obejrzeć film akcji „Gray Man”, najdroższą produkcję Netfliksa. – „Gray Men” to dla mnie coś zupełnie nowego – powiedział na galowej premierze. – Nareszcie mogłem zagrać w filmie akcji, o czym zawsze marzyłem! Dorastałem, oglądając takie filmy. To dzięki nim zakochałem się w kinie i zapragnąłem zostać aktorem. Z kolei zapytany o to, kogo było mu trudniej zagrać – Gray Mana czy Kena, w którego wciela się w filmie „Barbie”, odpowiedział bez wahania: – Kena. Myślę, że jego życie jest trudniejsze. Ken nie ma pieniędzy, pracy, samochodu, nie ma nawet domu. Tak, Ken przechodzi naprawdę trudny okres – śmiał się. Ta wypowiedź idealnie oddaje poczucie humoru Goslinga, który karierę zrobił, jakby od niechcenia.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.