W rzeźbach Gizeli Mickiewicz ukryty jest pierwotny świat przyczyn i sił, utkany z biologicznych funkcji, wzmocniony uniwersalnymi wartościami.
Praktyk rzeźbiarskich nie da się w pełni zrozumieć bez znajomości kierunków w sztuce współczesnej ostatnich dziesięcioleci. Na przykład w latach 60. XX wieku kwestionowano dominujące przekonania i społeczne zasady, a pop-art stał się artystyczną formą tego sprzeciwu. Wtedy też minimalizm zaczął przenikać do praktyk rzeźbiarskich. Podobnie w latach 80. i 90. – pluralizm i praktyki postmodernistyczne wprowadziły kolejne zmiany w doborze mediów. Rozpoczęły się próby badania rejonów wcześniej nierozpoznanych, a gama stylów poszerzała się i zarazem stawała się bliższa dynamicznie ewoluującym nastrojom społecznym. Wreszcie technologia cyfrowa i sztuczna inteligencja sprowokowały następną, zupełnie nową falę wyzwań w praktykach artystycznych. Chociaż wszystkie dziedziny sztuki współczesnej są zasadniczo ze sobą powiązane, rzeźba ma odrębne cechy, które nadają jej dodatkową wartość. Charakteryzuje ją przestrzenność, czasami dopełniana działaniami efemerycznymi, pozwalająca widzowi na zupełnie inne doznania wizualne i metafizyczne jednocześnie. To możliwość komunikowania się z rzeźbą, poruszania się po niej, przemieszczania samej rzeźby po przestrzeni, czy w niektórych przypadkach wejścia do jej wnętrza – dosłownie i w przenośni.
Żadna rzeźba tak naprawdę nie żyje, dopóki nie wróci do krajobrazu
W 1943 roku Barbara Hepworth, jedna z bardziej wpływowych rzeźbiarek XX wieku, której twórczość wywarła wpływ m.in. na Henry’ego Moore’a, Rebeccę Warren czy Linder Sterling, napisała: „Wszystkie moje rzeźby wychodzą z krajobrazu… mam dość rzeźb w galeriach i zdjęć z płaskim tłem… żadna rzeźba tak naprawdę nie żyje, dopóki nie wróci do krajobrazu, drzew, powietrza i chmur”. Jej artystyczne dokonania były moim pierwszym skojarzeniem, kiedy zobaczyłem najnowsze rzeźby Gizeli Mickiewicz w poznańskiej galerii Skala. Gizela jest rzeźbiarką, autorką obiektów, instalacji i rysunków. Studiowała w Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu na Wydziale Malarstwa, następnie na Wydziale Edukacji Artystycznej (w 2012 roku obroniła dyplom magisterski). Na wystawie „Przenoszenie widoków” pod kuratelą Jagny Lewandowskiej pokazała obiekty i instalacje oddające hołd zwykłemu człowiekowi, którego losy płynnie przelewają się pomiędzy historią, naturą i napotkanymi przedmiotami. „Rzeźby Gizeli Mickiewicz w ostatnich miesiącach także były w ruchu: przewietrzały się, odpoczywały od magazynów. Wchodziły w relacje ze sobą wzajemnie, z przyrodą i z nami. Odbijały się w naturalnych kształtach, dublowały inne formy, były troskliwie noszone i dotykane. W swoich otworach i soczewkach skupiały fragmenty widoków, swoim usytuowaniem ramowały przestrzeń i pozwalały jej przenikać przez siebie” – opisuje kuratorka.
Przy rzeźbach Gizeli Mickiewicz można doświadczyć zjawiska zwanego occhiolismem
W każdej ze swoich realizacji Mickiewicz poszukuje istoty zjawisk i ich najgłębszych przyczyn. Wydaje się, że ważne jest dla niej zarówno to, co jednostkowe, jak i to, co najszersze, odnoszące się wręcz do makrokosmosu i powszechnego ładu. Ta podwójna perspektywa, nieprawdopodobna siła w lekkości, potencjał fascynujących odkryć, empatia, dbałość o detal, materiał, fakturę, skalę są jej wyjątkowym darem. Szczególną lawinę skojarzeń i wspomnień wywołuje rzeźba „Ulotne plany”. Gizela do jej realizacji wykorzystała stal i celulozę pozyskaną z recyklingu makulatury, a całość do złudzenia przypomina głowę i ramiona wykute w kamiennym monolicie. Każdy z dwóch elementów rzeźby można swobodnie obracać, kadrować otaczającą przestrzeń przez wydrążone otwory i ustanawiać nowe porządki. Obiekt przypomina, że rzeczywistość jest plastyczna, podlega ciągłym przemianom i lepiej się nie przyzwyczajać, bo wystarczy jeden ruch, zmiana oświetlenia i proces uwalniania skojarzeń rozpoczyna się od nowa. – Zwykle nie myśli się o widoku jako o zjawisku nieustannie konstruowanym. Nie postrzega się go jako splotu ludzi, rzeczy i jakości fizycznych danego miejsca z refleksjami i uczuciami. Tymczasem nasze przeżycia determinują sposób, w jaki odbieramy otoczenie, w równym stopniu jak obrazy odkładające się na naszej siatkówce. Bieżące perspektywy nachodzą na pejzaże z przeszłości, wystarczy podmuch wiatru lub refleks światła na falującym jeziorze, żebyśmy przesunęli się myślą do innych miejsc i momentów, na dalszy plan, a potem wracali i poprzez zmrużenie oczu ponownie odpływali w różnych kierunkach – tłumaczy Lewandowska. Przy rzeźbach Mickiewicz można doświadczyć zjawiska zwanego occhiolismem. Otóż ukryty jest w nich pierwotny świat przyczyn i sił, utkany z biologicznych funkcji, wzmocniony uniwersalnymi wartościami. W miarę ich bliższego poznawania dowiadujemy się coraz więcej o skali wszechświata w wymiarze funkcjonalnym, filozoficznym i poznawczym. Zaczynamy rozumieć małość własnego doświadczenia, ulotność życia, czasu, odczuwać koegzystencję i jednocześnie bezradność w kontekście globalnych wydarzeń.
Więcej inspirujących treści znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Living”. Do kupienia w salonach prasowych oraz online z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.