Znaleziono 0 artykułów
31.08.2019

Salt Wave Festival: Energetycznie, kameralnie i ze smakiem

31.08.2019
Salt Wave Festival 2019 (Fot. Dorota Szulc)

Jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej edycji Salt Wave Festival opisywało się go jako alternatywę dla zatłoczonych imprez, które przez ostatnie lata zdominowały polską scenę muzyczną. Mimo nieco skromniejszego line-upu organizatorom nadmorskiego festiwalu misja się powiodła.

Na Salt Wave Festival jechałam podekscytowana, ale z niewielkimi obawami: co jeśli zróżnicowany line-up okaże się przypadkowym zbiorem wykonawców? A idea kameralnego festiwalu – przykrywką dla zwyczajnej imprezy? Po dwóch dniach spędzonych na terenie lotniska w Jastarni, gdzie odbył się SWF, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że żadna z tych obaw nie okazała się słuszna. Owszem, organizatorzy mogą wyciągnąć z debiutanckiej edycji imprezy pewne wnioski i ulepszyć kilka jej aspektów. Jeśli to zrobią, Salt Wave może się już niedługo stać obowiązkowym przystankiem na muzyczno-wakacyjnej mapie Polski i Europy.

Salt Wave Festival (Fot. Hubert Grygielewicz)
Justyna Święs (The Dumplings) (Fot. Dorota Szulc)

Na początek zaskoczenie. O godzinie 17:00 ze sceny wybrzmiały mocno elektroniczne i energetyczne dźwięki setu granego przez zespół Kamp!. Wspólnie z nieliczną jeszcze grupą festiwalowiczów (zagęściło się po 19:00) uznaliśmy, że twórczość chłopaków znacznie lepiej sprawdziłaby się po zmroku i z przytupem mogłaby zakończyć pierwszy dzień imprezy. Nie znaczy to oczywiście, że piątek na Salt Wave Festival muzycznie kulał. Przeciwnie, wokalny popis dała Kasia Lins, a najlepszy występ wieczoru należał do Jacoba Banksa. Obdarzony mocnym, niskim głosem brytyjski wokalista słynie z utworów balansujących na pograniczu głębokiego soulu i rytmicznego r’n’b i przeplatanych elektronicznymi lub nawet drum’n’bassowymi akordami.

Drugi dzień festiwalu z pewnością bardziej przypadł do gustu miłośnikom mocnych bitów i rytmicznych utworów. Wystąpili między innymi Oscar Jerome i Rosalie., ale prawdziwa muzyczna uczta zaczęła się w momencie, gdy na scenę weszli Justyna Święs i Kuba Karaś z zespołu The Dumplings. Duet, który ogłosił niedawno, że robi sobie przerwę i wkrótce ruszy w pożegnalną trasę koncertową, po raz kolejny udowodnił, że młodzi polscy twórcy naprawdę czują muzyczne trendy. Udany miks liryki i elektroniki (pokłony dla Karasia) oraz wyjątkowy wokal Święs fantastycznie wybrzmiewały zarówno w najbardziej autorskich kompozycjach duetu, jak i w coverach: „Running Up That Hill” Kate Bush był prawdziwym majstersztykiem. Wszyscy, którzy w końcówkę wakacji chcieli wejść tanecznym krokiem, nie zawiedli się podczas DJ-skich setów Flirtini i A_GIM-a, którego występ zakończył festiwal. Największe grono fanów przyciągnął jednak PRO8L3M. Hiphopowa, nagrodzona Fryderykiem grupa zagrała swoje najbardziej znane kawałki, potwierdzając, że jak żaden inny zespół tworzy podczas koncertów wyjątkową więź z publiką.

Salt Wave Festival 2019 (Fot. Dorota Szulc)
Jacob Banks (Fot. Hubert Grygielewicz)

Salt Wave to jednak nie tylko muzyka. Organizatorzy festiwalu do maksimum wykorzystali potencjał lokalizacji: zachodzące słońce, różowe niebo i czyste plaże stworzyły równie romantyczny, co fotogeniczny nastrój. Na brawa zasługuje także strefa gastronomiczna. Było coś dla miłośników comfort foodu (pyszna neapolitańska pizza i burgery), ale też dla wegan, w tym fenomenalne wegańskie tacosy i burrito, z którymi do Jastarni przyjechała ekipa warszawskiego Momencika. Czy warto wrócić tam za rok? Warto, chociażby z ciekawości, czy udany debiut przełoży się na naprawdę  atrakcyjne dla zróżnicowanej publiki wydarzenie. 

Salt Wave Festival 2019 (Fot. Dorota Szulc)

 

Michalina Murawska
  1. Styl życia
  2. Miejsca
  3. Salt Wave Festival: Energetycznie, kameralnie i ze smakiem
Proszę czekać..
Zamknij