Ikony lat 90. XX wieku – Cindy Crawford, Linda Evangelista, Naomi Campbell i Christy Turlington Burns – opowiadają o swojej drodze na szczyt w wyprodukowanym przez siebie serialu dokumentalnym „Supermodelki” na platformie Apple TV+.
W latach 90. XX w. supermodelki inspirowały modę i popkulturę. Świat podziwiał je z oddali – nieosiągalne, piękne i bogate. Czteroodcinkowy dokument „Supermodelki” też nie wyjaśnia do końca magnetyzmu Cindy Crawford, Lindy Evangelisty, Naomi Campbell i Christy Turlington Burns, które dziś znów są na szczycie. Choć jak mówi dziennikarka Suzy Menkes, „one nigdy nie wyszły z mody”.
Wielka czwórka znów na szczycie
Tylko ostatnio czwórka supermodelek pozowała razem na wrześniowych okładkach amerykańskiego i brytyjskiego „Vogue’a”. Wspólnie uświetniły też finał pokazu podczas „Vogue World: London”. Chwilę wcześniej Christy zamknęła show Ralpha Laurena w Nowym Jorku, gdzie Linda Evangelista świętowała premierę albumu z jej portretami autorstwa Stevena Meisela. To właśnie on, wieloletni przyjaciel modelki, sfotografował ją do kampanii kolekcji Zary, którą zaprojektował. Z kolei sygnowaną swoim nazwiskiem linię na wybieg wypuściła Naomi Campbell we współpracy z PrettyLittleThing. Sama została jedną z twarzy Victoria’s Secret na ten sezon. Natomiast Cindy Crawford ponownie reklamuje MCM, markę, w której kampanii pojawiła się w latach 90. XX w. Prawie wszystkie siedziały razem w pierwszym rzędzie na pokazie Fendi. To właśnie włoski dom mody w ubiegłym roku pomógł powrócić Evangeliście do świata mody.
Comeback Lindy Evangelisty
Nowojorski pokaz Fendi był pierwszym, na którym po 15-letniej przerwie wystąpiła Linda Evangelista. Niegdysiejsza gwiazda wybiegów zniknęła. Przypomniała o sobie dopiero głośnym wywiadem dla magazynu „People”, w którym wyznała, że oszpecił ją nieudany zabieg medycyny estetycznej. Modelka wpadła w depresję. W „Supermodelkach” opowiedziała, że nie wychodziła z domu. Nienawidziła siebie, bo już nie mogła wykonywać wymarzonego zawodu. Okres ten zbiegł się z diagnozą raka piersi, którego profilaktykę promowała przez wiele lat w akcjach charytatywnych. By ratować życie, musiała poddać się podwójnej mastektomii. Rak i tak wrócił. W jednym z odcinków widzimy, jak przemyka na chemioterapię do szpitala. Widzimy jej zmienione ciało, ból i chorobę. Bez upiększania. Zresztą Evangelista ze wszystkich swoich koleżanek obnażyła się na ekranie najbardziej. Opowiedziała o przemocowym małżeństwie, z którego nie potrafiła się uwolnić. Gdy okazało się, że jej były mąż krzywdził inne kobiety, pękło jej serce. Powraca do niej też jej słynne powiedzenie sprzed lat: – Za mniej niż 10 tys. dolarów nie wstaję z łóżka. Wstydzi się go. – Nie wiem dlaczego to w ogóle powiedziałam – mówi.
Prawda jest jednak taka, że cała czwórka mogła liczyć na stawki, jakich nigdy później nie udało się już powtórzyć. Trafiły na – i współtworzyły – złotą erę mody. Wówczas na pokazach trzeba było mieć je wszystkie, bo komplet był gwarancją rozgłosu i licznych publikacji. „Fotografowie chcą fotografować tylko je”, mówił Karl Lagerfeld. I tylko ich zdjęcia trafiały na łamy magazynów. Projektant w jednym z wielu archiwalnych nagrań wykorzystanych w dokumencie przyznał, że choć trzeba było sporo za nie zapłacić, wydatek zwracał się w minutę. Vivienne Westwood z kolei wyznała, że oddałaby im wszystkie pieniądze, bo nikt tak jak one nie prezentował ubrań. I ich nie sprzedawał.
Na fali zmian w branży mody
Ich kariera zbiegła się z kamieniami milowymi branży mody. Miały okazję pracować z legendarnymi fotografami – Richardem Avedonem, Herbem Rittsem i Helmutem Newtonem, wymieniając tylko kilku. Chodziły w pokazach za czasów Yves’a Saint Laurenta i Gianniego Versace. Do tego trafiły na szczyt popularności magazynów modowych. Z tym że nie chciały być znane wyłącznie jako modelki z prasy. Zrobiły więc rewolucję – to dzięki nim zniknął podział na modelki pojawiające się w gazetach i te tylko z pokazów. „Wielka Czwórka” chciała być wszędzie. Na wybiegi wniosły świeżą energię i frajdę oraz inny sposób chodzenia. Ich osobowość była widoczna w każdym kroku.
Najbardziej znaczący okazał się jednak rozwój telewizji i pierwsze relacje z pokazów mody, które dały supermodelkom lat 90. to, co internet pokoleniu ich dzieci (patrz: Kaia Gerber) – międzynarodowy rozgłos na niespotykaną wówczas skalę. To pozwoliło im dokonać kolejnego przełomu. Jako pierwsze skapitalizowały swój wizerunek. Najlepsza w tym okazała się Cindy Crawford.
Marka osobista Cindy Crawford
Christy, Naomi, Linda i Cindy były wszędzie. Pisano o nich piosenki, były twarzami wielkich kosmetycznych marek, płacono im tysiące dolarów za kilka minut na wybiegu, ale tylko Crawford wiedziała, co oznacza pojęcie marki osobistej. Nie tracąc czasu, popularność przekuła na biznes. Miała swój program w MTV, „House of style”, markę kosmetyków, linię mebli i własny kalendarz, a dzięki okładce „Playboya” dotarła do nowej rzeszy fanów płci męskiej. Do tego poślubiła Richarda Gere’a, co jeszcze wywindowało jej popularność. Choć jej kariera filmowa (podobnie jak małżeństwo) nie wyszła, zagrała w kultowej dziś reklamie Pepsi.
Jednak jej pozycję ugruntowała nie tylko okładka „Vogue’a” z 1990 r., którą uznaje się za moment narodzin supermodelek (z wielką czwórką pozowała wtedy zmarła w styczniu Tatjana Patitz). Cindy, Christy, Linda i Naomi wzięły też udział w teledysku George’a Michaela do piosenki „Freedom! '90” i pokazie Versace, który zbiegł się z premierą utworu. Po tym nic już nie było takie samo. Supermodelki stały się supergwiazdami.
Skandalistki i dziewczyny z sąsiedztwa
Crawford widzi dziś w supermodelkach ucieleśnienie kobiecej siły. Inaczej niż zagorzali krytycy, którzy uważali, że promowały nieosiągalne piękno, a ich wyidealizowany wizerunek szkodzi kobietom. Archiwalne nagrania pokazują jednak, że nieustępliwie walczyły o prawo do głosu. Nie chciały być tylko ciałami do pokazywania ubrań (słynny występ Cindy u Oprah Winfrey), ale kiedy miały wymagania i coś do powiedzenia, stawały się „trudne”. Taka opinia na długo przylgnęła do Naomi Campbell. Media rozpisywały się o kolejnych skandalach z jej udziałem oraz powodowanych uzależnieniami wybuchach agresji. Zanim poszła na odwyk, narkotykami próbowała uśmierzyć ból żałoby po Giannim Versace. Dokument zgrabnie jednak prześlizguje się po kontrowersjach związanych z zachowaniem modelki. Dużo czasu poświęca natomiast jej działalności charytatywnej i dyskryminacji, której doświadczyła w czasie swojej kariery. Choć zapisała się w historii jako pierwsza czarnoskóra modelka na okładce „Vogue Paris”, na każdym kroku spotykała się z rasistowskimi uprzedzeniami.
Najmniej kontrowersyjna z całej czwórki pozostaje Christy Turlington Burns. Dziewczyna z sąsiedztwa, przykładna mama, żona i filantropka, założycielka organizacji Every Mother Counts, zrobiła przerwę w modelingu, by skończyć studia. Zapytana o to, jak definiuje pojęcie supermodelki, śmieje się, że wcale tego nie robi. Dla niej modelka to modelka.
Pierwsze influencerki świata mody
Donatella Versace nazywa supers „pierwszymi influencerkami świata mody”. A dokument obrazuje zmiany w branży. Pełen jest zdjęć i nagrań – ujęć z pokazów, starych wywiadów oraz prywatnych archiwów. Pojawia się wśród nich także temat starzenia się, którego widmo – jak mówią – wisiało nad nimi od początku, że któregoś dnia będą za stare na modeling. Mimo to w świecie, który gloryfikuje młodość i nowość, choć lubuje się w nostalgii, wciąż nie ma drugich takich jak one. Jak słusznie zauważa naczelny brytyjskiego „Vogue’a” Edward Enninful, obecnie modelki muszą mieć wielu obserwatorów w mediach społecznościowych, żeby chociaż spróbować dosięgnąć tego, co miały ich poprzedniczki. A być może nigdy nie uda im się nawet do tego zbliżyć.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.