Pragniecie odkryć mroczną zagadkę? A może powrócić do uniwersum George’a Lucasa? Wolicie science fiction z nutką satyry czy melancholijną komedię? Szukacie tytułów dla nastolatków czy tylko dla dorosłych? Polecamy seriale z platform streamingowych, które warto nadrobić w czasie świąt.
„1899”: Zagadka (Netflix)
Na ten serial czekali wszyscy fani produkcji spod znaku science fiction. Jest rok 1899. Parowiec pełen szukających lepszego życia emigrantów bierze kurs na Nowy Jork. Niespodziewanie na horyzoncie pojawia się bliźniaczy statek. To, co podróżnicy zastaną na jego pokładzie, zmieni ich rejs do ziemi obiecanej w prawdziwy koszmar. Nowy serial twórców „Dark” to utrzymana w podobnym klimacie produkcja o znacznie większym rozmachu. W „1899” również czeka nas wiele zagadek i tajemnic, które będziemy rozwiązywać razem z bohaterami, a niezbędne wskazówki znajdziemy zarówno na ekranie, jak i w powieściach science fiction, dawnych mitach i zaawansowanych teoriach fizyki kwantowej.
„Andor”: Bunt (Disney+)
Pozycja obowiązkowa (nie tylko) dla miłośników „Gwiezdnych wojen”. Nowy serial przybliży widzom pięć lat z życia bohaterów świetnie przyjętego „Łotra 1”. W odpowiedzi na działania Imperium Galaktycznego utworzony zostaje Sojusz Rebeliantów. Złodziej Cassian Andor (Diego Luna) dołącza do buntowników, by stać się szpiegiem Rebelii. Świetnie napisany, wyreżyserowany i zagrany „Andor”, nie tracąc rozrywkowego wymiaru historii, skłania jednocześnie do refleksji nad konformizmem, granicami polityki i nadziei, która umiera ostatnia. Seans serialu to dobry punkt wyjścia do maratonu z wszystkimi produkcjami z uniwersum „Gwiezdnych wojen”, których z roku na rok będzie tylko przybywać.
„Irma Vep”: Za kulisami (HBO Max)
Mira (Alicia Vikander) jest idolką fanów superbohaterskiego kina, inkasuje miliony za kolejne role i komercyjne współprace, a jednocześnie marzy o roli życia, która zapewni jej uznanie krytyków. Okazja nadarza się, gdy ekscentryczny reżyser René Vidal oferuje jej rolę Irmy Vep we współczesnej adaptacji filmu „Les Vampires”. Ambitny projekt pochłania aktorkę bez reszty, a granice między fikcją a rzeczywistością zaczynają się zacierać. Remake kultowego filmu z 1996 roku (wtedy w Wampirzycę wcieliła się Maggie Cheung) to świadoma krytyka branży, która zaczęła zjadać własny ogon, o czym Olivier Assayas, reżyser obu wersji, mówił już prawie trzy dekady wcześniej.
„Misiek”: Gastrofaza (Disney+)
Carmen „Carmy” Berzatto (Jeremy Allen White z „Niepokornych”) miał nieograniczone możliwości. Do świata nowojorskiego fine diningu młody szef kuchni wdarł się przebojem. Prestiżową pracę przypłacił depresją, stresem, zaniżoną samooceną. Życie dało mu więc szansę, żeby coś zmienić. Wrócił do Chicago, żeby przejąć rodzinny biznes, diner z kanapkami. Kultowy, choć podupadły. Niby powinno mu być łatwiej niż pod okiem szefa sadysty, a jednak będzie musiał się zmierzyć z zazdrosnym kuzynem Richiem (Ebon Moss-Bachrach z „Dziewczyn”), niepokornymi pracownikami i wierzycielami, którzy upajają się każdym potknięciem młodego Berzatto. Serial Christophera Storera powiela motywy znane z innych kulinarnych opowieści na ekranie, takich jak „Ugotowany” z Bradleyem Cooperem. Robi to jednak z wdziękiem, świeżo, czupurnie. Pracę w kuchni pokazuje w całej jej ambiwalencji – w konflikcie i wspólnocie, kryzysie i szczęśliwym rozwiązaniu, zabójczym tempie i pocie lejącym się z czoła. Publiczność, kibicując Carmy’emu, cieszy się, że nie jest na jego miejscu – nie musi uwijać się jak w ukropie przy żywym ogniu. Lekcja relacji międzyludzkich nawiązywanych w warunkach ekstremalnych ma uniwersalny wymiar.
„Nasza bandera znaczy śmierć”: Pozycja obowiązkowa (HBO Max)
„Nasza bandera znaczy śmierć” to jeden z najlepszych seriali, jaki kiedykolwiek widziałam. Produkcja śledzi losy Stede’a Bonneta, nowozelandzkiego arystokraty, który postanawia zostać piratem (a właściwie piratem-dżentelmenem). Pod płaszczykiem odległej w czasie historii serial przemyca aktualne problemy, jak kryzys toksycznej męskości, krytyka kapitalizmu czy potrzeba eskapizmu w niepewnym świecie. Za produkcję odpowiada nowozelandzki superduet – Taika Waititi i Rhys Darby. Ten serial rozbawi was do łez i zachęci do refleksji nad życiem. Czego chcieć więcej?
„Pistol”: Punk’s not dead (Disney+)
Specjalista od wykolejeńców Danny Boyle („Trainspotting”) czyta wspomnienia Steve’a Jonesa, chłopaka znikąd, który został gitarzystą Sex Pistols. W latach 70. minionego wieku zespół zapoczątkował erę punka – anarchii, buntu i krzyku. Punk’s not dead także w modzie. Do dziś nosimy pocięte szkockie kraty, agrafki wpięte w poszarpane T-shirty czy nabijane ćwiekami skóry. Prekursorką, a właściwie matką tego trendu była Vivienne Westwood. To właśnie z butiku Sex, który prowadziła z ówczesnym partnerem, Malcolmem McLarenem, Jones – niekochany przez rodziców kleptoman – kradł co lepsze sceniczne stroje dla swojego początkującego zespołu. McLaren, późniejszy menedżer Sex Pistols, dostrzegł w nim potencjał, ale kazał wyrzucić z grupy kolegów, zastępując ich innymi dziwakami, których historia popkultury zapamięta jako Johnny’ego Rottena i Sida Viciousa. Hałas na scenie, szalone miłości, dzikie imprezy – tak wtedy dorastały dzieciaki z robotniczych rodzin. W tle Boyle wykorzystuje kadry z kronik filmowych, na których oglądamy zapiętych pod szyję polityków – białych, starych mężczyzn – dymiące fabryki i oczywiście Elżbietę II. To właśnie antysystemowy manifest „God save the queen” uczynił z Sex Pistols gwiazdorów. W obsadzie młode talenty brytyjskiego kina – Maisie Williams, czyli Arya z „Gry o tron”, jej kolega z planu sagi Martina – Thomas Brodie-Sangster, oraz Iris Law jako Soo Catwoman.
„Ramy”: Wyznanie wiary (HBO Max)
Ramy Youssef niespecjalnie stara się ukryć, że kręci serial o sobie. Imię głównego bohatera zostało takie samo, zmieniło się tylko nazwisko. 30-letni Ramy Hassan mieszka więc w New Jersey, na tyle daleko od Nowego Jorku, żeby nie czuć ani wielkomiejskiego zgiełku, ani wielkomiejskich możliwości. Dorastał w rodzinie imigrantów z Egiptu. Jest wierzący, należy do miejscowej społeczności muzułmańskiej, chce zbliżyć się do Allaha, ale jakoś mu to nie wychodzi. Zaczyna się modlić, ale robi to trochę bez przekonania, więc mu się nudzi i włącza porno. Chciałby poślubić wyznającą islam dziewicę, ale sam uprawia seks z niemal każdą napotkaną kobietą, w tym kuzynką. Nie pije alkoholu i je tylko to, co halal, ale do klubu ze striptizem z kumplami zajrzy. Ramy jest pełen sprzeczności. Nie tylko jak każdy religijny człowiek XXI wieku, ale jak każdy 30-latek w ogóle. Zawieszony między wieczną niedojrzałością a nieuchronną dorosłością. Choć kulturowy krajobraz serialu może wydawać się polskiemu widzowi obcy, pytania, które zadają sobie bohaterowie, są uniwersalne, zwłaszcza dla ludzi żyjących w krajach silnie podporządkowanych religii. Wiara czy moralność? Wierność zasadom czy wierność sobie? Wolna miłość czy spokojne szczęście? Ramy jeszcze nie zna odpowiedzi, ale dzięki niemu widzowie zbliżą się do własnych iluminacji.
„Rozdzielenie”: Dwa światy (Apple TV+)
Ben Stiller powraca za kamerę, by przenieść na ekran autorski koncept – równie śmieszny, co straszny. Bohaterowie jego czarnej komedii wiodą życie równoległe: w pracy i w domu. W biurze nie pamiętają, kim są prywatnie, po godzinach zapominają, co robią za biurkiem. W obu przypadkach ich życiowe wybory pozostawiają wiele do życzenia. Satyra na korporacyjny system pracy wyróżnia się oryginalną koncepcją i doborową obsadą – w rolach głównych m.in. Adam Scott z „Parks and Recreation”, Christopher Walken i powracająca do Hollywood Patricia Arquette.
„Szkoła złamanych serc”: Australijska „Euforia” (Netflix)
„Euforia” i „Sex Education” w jednym. Reboot australijskiego serialu z lat 90. – nowy przebój Netfliksa – opowiada o niepokornych nastolatkach z Sydney. Oryginalna „Szkoła złamanych serc” była niegrzeczna, nawet bardziej niż „Beverly Hills 90210”. Dzieciaki miały problemy, przeklinały, uprawiały seks. Fikcyjna Hartley High w Sydney nie przypominała też liceum z Los Angeles – nastolatki nie podjeżdżały pod szkołę kabrioletami ani nie nosiły markowych torebek. W 2022 roku realia się zmieniły. Główną bohaterką jest Amerie Wadia o hinduskim pochodzeniu. Razem z najlepszą przyjaciółką, punkówą Harper, rysują na szkolnej ścianie „mapę miłości”, a właściwie skomplikowaną sieć zależności – kto z kim spał, kto się z kim całował, a kto robił inne, mniej lub bardziej sprośne rzeczy. Za karę wszyscy bohaterowie mapy zostają „skazani” na dodatkowe lekcje wychowania seksualnego, żeby nauczyć się „szacunku do własnych ciał”. Wcale nie uczą się jednak wstrzemięźliwości. Hormony wciąż buzują – i w nowej koleżance Amerie (Harper po traumie, której doznała podczas wspólnej imprezy, ghostuje dawną przyjaciółkę), lesbijce w spektrum autyzmu Quinnie, i ich kumplu, queerowym, niebinarnym Darrenie, i chłopaku, który się w Amerie zadurza – biseksualnym Malakaiu. Scenarzyści zadbali o dystans, humor i luz. Seans serialu spodoba się nie tylko rówieśnikom bohaterów. To gratka dla fanatyków produkcji o licealistach – co rusz pojawiają się tu popkulturowe nawiązania do amerykańskich klasyków.
„Wszystko, co wiem o miłości”: Dziewczyny i chłopaki (Viaplay)
„Wszystko, co wiem o miłości” na podstawie bestellsera Dolly Alderton – subtelny portret dziewczęcej przyjaźni, która próbuje zdać egzamin z dorosłości – bije na głowę podobne produkcje. Oczywiście, że bohaterki rozmawiają o chłopakach, seksie i związkach. Ale kluczowe relacje tworzą z innymi kobietami. Wielokrotnie cofamy się w czasie do dzieciństwa Maggie i Birdy. Nastolatki wspólnie przeżywały upokorzenie, wstyd, małe wielkie tragedie, które budują tożsamość każdej z nas. – Pragniesz, by jakiś mężczyzna pokochał cię tak, jak kocha cię Birdy – mówi matka Maggie. Pożegnanie z przyjaciółką oznaczałoby zerwanie z przeszłością, utratę samej siebie, skok na głęboką wodę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.