Od wczoraj w Cannes słychać jedno imię i nazwisko: Sharon Stone. Wszystkie obiektywy były zwrócone na nią. Po siedmiu latach nieobecności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes, Stone powróciła na Lazurowe Wybrzeże.
Po Belli Hadid (najpierw w posągowej sukni Jeana-Paula Gaultiera, następnie w zapierającej dech w piersiach kreacji Schiaparelli zwieńczonej misternym naszyjnikiem w kształcie ludzkich płuc), która przez pierwsze dni festiwalu nie schodziła z nagłówków gazet i Tildzie Swinton u boku Timothée Chalamet, którzy skradli serca internautów, Cannes ma nową królową – Sharon Stone.
Wczoraj wieczorem zapalona minimalistka pojawiła się na czerwonym dywanie w spektakularnej sukni z wielowarstwowego tiulu w kolorze gołębiego błękitu. Bufiastą spódnicę i drapowany gorset zdobiły bukiety jedwabnych róż we wszystkich odcieniach tęczy. „Z tego rodzą się sny” – napisała na Instagramie pod fotografią kreacji od Dolce&Gabbana z kolekcji haute couture na jesień-zimę 2020-2021, którą wybrała z pomocą stylisty i przyjaciela Parisa Libby’ego. „Rzuciła Cannes na kolana”, „Oszałamiająca” – zachwycali się w komentarzach obserwatorzy aktorki. „Kwiecisty koszmarek” – wtórowali inni. Ekstrawagancką stylizację Stone dopełniła brylantową biżuterią Chopard, nastroszoną fryzurą w kolorze platyny i naturalnym makijażem z podkreślonym kreską okiem.
Na szum wokół gwiazdy „Nagiego instynktu” nałożyła się także jej długa nieobecność na słynnych canneńskich schodach. Po raz ostatni była na festiwalu w 2014 roku. Tym razem jej przybycie wiąże się z 27. galą amfAR, organizacji zbierającej fundusze na walkę z AIDS, której Sharon będzie gospodynią.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.