Żeby trend się nie znudził, warto wynieść go na wyższy poziom. Być może to właśnie stało się z naked dressingiem, który trafił teraz na dodatki. Prześwitujące balerinki, wykonane z drobnej lub rzadkiej siateczki, pokochały zarówno wielbicielki stylu retro, jak i zagorzałe minimalistki, bo doskonale przełamują proste stylizacje.
Miał nosa ten, kto na bestsellerowe balerinki z siateczki marki Alaïa zapolował już w grudniu, gdy zaczęły pojawiać się w sprzedaży. Kilka tygodni później podbijały już media społecznościowe i zapełniały szafy złaknionych nowości wielbicielek mody.
Marki, które lansują balerinki z siateczki
Być może to właśnie sukces tego konkretnego modelu przyczynił się do tego, że w tym sezonie coraz częściej mówimy nie tylko o „nagich” sukienkach, lecz także o „nagich” butach. W ślad za prowadzonym przez Pietera Muliera domem mody szybko podążyły inne marki. Dziś rozmaite wariacje na temat mniej lub bardziej przezroczystych baletek mają w swych kolekcjach chociażby The Row, Khaite i Bottega Veneta.
W baletkach z siateczki zakochały się zarówno wielbicielki stylu retro, jak i minimalistki. Pierwsze noszą je z rozkloszowanymi spódnicami midi albo miniówkami w stylu lat 60., drugie chętnie zestawiają z obszernymi spodniami z lnu lub, jak chociażby nowa ambasadorka letniej nonszalancji Jennifer Lawrence, z klasycznymi dżinsami. Projektanci pozwalają, by wszystkie miały duże pole do manewru, bo wybór modeli jest naprawdę różnorodny. W kolekcjach pojawiają się i fasony tworzone z grubej siateczki z dużymi oczkami, i te szyte z drobniutkiej tkaniny, o klasycznej formie lub nawiązujące fasonem do butów Mary-Jane. W kolekcji Bottegi Venety i australijskiej marki Studio Amelia siateczkowe baleriny zyskują też biżuteryjne detale – zapinane wokół kostki łańcuszki albo klamry.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.