Znaleziono 0 artykułów
12.12.2024

Elton John błyszczy na scenie od 60 lat. „The Bitch is Back” to dla niego przełomowa piosenka

12.12.2024
Fot. David Redfern/Getty Images

Co jest trudniejsze – zniknąć ze sceny, pozostawiając po sobie gwiezdny pył, czy wrócić z fanfarami, cały w pudrze i brokacie, ze złocistą poświatą na skórze, piórami we włosach oraz wszędzie tam, gdzie ich obecność da się wytłumaczyć wymogami artystycznymi? Singiel Eltona Johna „The Bitch is Back” w tym roku obchodzi 50. urodziny.

Elton John w operowym stylu świętuje właśnie premierę musicalu „The Devil Wears Prada” na londyńskim West Endzie – sam skomponował muzykę (zrozumiałe), Mirandę Priestly gra Vanessa Williams – kobieta rakieta, dobra aktorka, doskonała wokalistka lub odwrotnie, zależy, co cenimy bardziej. Czy Elton pozwoli jej zabłysnąć, podwinie pod siebie lisią kitę, czy raczej ukradnie cały show, jak w zwyczaju mają osobniki gatunku homo sapiens, podgatunek bitch, tłumaczenie niepotrzebne?

Vanessa Williams, Donatella Versace, Sir Elton John, Anna Wintour(Fot. Dave Benett/Getty Images for The Devil Wears Prada Musical)

„The Bitch is Back”drugi singiel z płyty „Carobou”, to typowy Elton John – rockandrollowy, wysokooktanowy, od premiery brzmi lekko retro, więc źle zestarzeć się nie może. Wymarzony numer do „Tańca z gwiazdami”, do chwalenia się dużym budżetem na ortodontę i dermatologa, niezbędnym wobec poczucia rytmu na poziomie kapibary. Kapibara, wybacz. Tekst napisał Bernie Taupin, po tym jak jego żona Maxine słusznie zasugerowała, że John to osobowość dwubiegunowa. Co najmniej. Raz ma chłopak doła, nie widzi dla siebie miejsca tu i teraz, o przyszłości nie wspominając, częściej jednak prze do przodu niczym koreański czołg, po drodze rozjeżdża wszystkich w poczuciu, że tam, gdzie pojawia się gwiazda dla zwyczajnych, normalnych i przede wszystkim przeciętnych, świata już nie starcza. Ten fenomen Taupin tłumaczy tak: 

“I'm a bitch, I'm a bitch, oh, the bitch is back
Stone-cold sober, as a matter of fact
I can bitch, I can bitch 'cause I'm better than you
It's the way that I move, the things that I do, oh-oh-oh”

Wszystkie twarze Eltona Johna

Między najnowszą premierą na West Endzie i wszystkimi poprzednimi od 1968 roku Elton John zdążył zaliczyć setki kryzysów, zmian tożsamości i nie tylko. Tracił wiarę w siebie, tak tyci, tyci, i odzyskiwał z nawiązką; uzależniał się strasznie, szorował po dnie, ale szedł na odwyk i było po nałogu; nabierał ciała, pamiętamy, ale migiem chudł w stylu, który na przełomie stuleci nadwiślańska prasa klasy B uwielbiała nazywać „spektakularnym” i głośno biła brawo. Gdy tak puchł, po czym znikał i po roku wracał wylaszczony, nie było jeszcze ozempicu, mimo to ani razu nie bredził o tęczowej diecie – w poniedziałek jemy tylko zielone, we wtorek żółte… Christina Aguilera takiego trucia nie potrafi nam oszczędzić, dlatego słuchamy jej mniej cierpliwie. 

Fot. Anwar Hussein/WireImage/Getty Images

Na YouTubie między wszystkimi wersjami „The Bitch is Back” – solo w studiu, solo na stadionie, w ducie z Tiną Turner i z Rihanną – zaplątał się filmik, w którym Elton wspomina najciekawsze wdzianka, jakimi raczył nasze oczęta. Nad zrobieniem z utalentowanego wokalisty widowiska uczciwie napracowali się Bob Macki, potem Gianni Versace, jeden raz nawet Giorgio Armani. Kto wpadł na pomysł, by wcisnąć go w sweterek typu trzmiel – szerokie czarne i żółte pasy – a kto namówił na koncert w kostiumie Kaczora Donalda, Elton oczywiście dziś nie pamięta. Rasowa bitch nigdy niczego nie żałuje. I nie musi się z niczego tłumaczyć. Never ever.

Piotr Zachara
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Elton John błyszczy na scenie od 60 lat. „The Bitch is Back” to dla niego przełomowa piosenka
Proszę czekać..
Zamknij