Skóra w roli głównej
Skin Concept to miejsce, w którym zdrowie skóry jest na pierwszym miejscu. Konsultacje rozpoczynają się tu i kończą od badań – wstępnych i podsumowujących rezultaty zabiegów. To inne spojrzenie na tematykę odmładzania i poprawy wyglądu. O priorytetach skóry utrzymanej w dobrej kondycji rozmawiamy z kosmetolożką Anną Salomon i lekarzem medycyny estetycznej, dr. Pawłem Matrackim.
Kosmetyczną „Odę do młodości” można zagrać na wiele sposobów, rozpoczynając od przynoszących szybkie efekty zabiegów, kończąc na tych dających stopniowe zadowolenie i subtelny wygląd. Z samymi gabinetami bywa różnie. Niektóre przyciągają atrakcyjnymi zdjęciami metamorfoz w mediach społecznościowych, inne znanymi osobistościami, które są ich stałymi bywalcami, lub portfolio bogatym w zabiegi zgodne z trendami. Skin Concept opiera swoją filozofię na jeszcze innych wartościach. Główną bohaterką tego gabinetu jest skóra. To do niej dobiera się spersonalizowane zabiegi. A ich zadaniem nie jest diametralna zmiana wyglądu, lecz subtelna korekta, o której wiedzą wyłącznie specjaliści wykonujący procedury i sam pacjent. Jak wygląda wizyta i z czego słynie Skin Concept, opowiadają jego właściciele i założyciele: kosmetolożka Anna Salomon i lekarz medycyny estetycznej dr Paweł Matracki.
Jestem maniaczką zdrowej skóry. Trafiam do waszego gabinetu, ponieważ podoba mi się już sama nazwa. Jak wygląda pierwsza wizyta w Skin Concept?
Anna Salomon: Nazwa nie jest przypadkowa. Naszym zdaniem najważniejsza jest zdrowa, zadbana skóra. Każdą konsultację zaczynamy od USG, na którym widać przekrój poprzeczny i poszczególne warstwy skóry. Badanie pokazuje stopień nawilżenia, stan naskórka (czy jest nieprzerwany), ilość i jakość kolagenu typu I i III. Dzięki takim informacjom możemy dopasować procedury. Zdarza się, że przygoda w Skin Concept zaczyna się od właściwej pielęgnacji.
Czy Skin Concept słynie z jakiegoś konkretnego zabiegu albo techniki?
Paweł Matracki: Po USG to IPL jest niezbędną procedurą, która pozwala wysłać pacjenta na dalsze zabiegi o charakterze uszkodzenia naskórkowego – czy to będzie nakłucie czy laser frakcyjny. Bez przygotowania światłoterapią takie zabiegi mogą być zbyt drastyczne. IPL to niezbędny zabieg u 50–60 proc. naszych pacjentów. Wystarczy zmyć makijaż, żeby zobaczyć, czy skóra jest reaktywna, zaczerwieniona, a może koloryt jest nierównomierny i występują na niej przebarwienia. Na te wszystkie problemy odpowiedzią jest procedura IPL.
O jakiej liczbie zabiegów należy mówić w przypadku leczenia rumienia lub przebarwień? I czy IPL jest całoroczny?
Anna: Przebarwienia rozjaśniamy, wykonując IPL co trzy tygodnie. Zwykle wystarczają dwa-trzy zabiegi, ale wiele zależy od pacjentki. Z kolei pacjenci z rumieniem wymagają czasem nawet pięciu-sześciu zabiegów (również w odstępie co trzy tygodnie). Jeżeli chodzi o porę roku, to zależy, u kogo wykonujemy IPL. Mamy bardzo świadomych stałych pacjentów, którym można robić zabiegi przez cały rok, bo wiemy, że nie pojadą następnego dnia na wakacje (śmiech). Ale u nowych osób procedurę IPL wykonujemy mniej więcej do maja.
A po jakim czasie można wrócić do gabinetu na ciąg dalszy zabiegów IPL po sezonie letnim?
Anna: Przy IPL-u należy odczekać minimum dwa-trzy tygodnie od ostatniego opalania, jeśli było intensywne (nasi wyedukowani pacjenci unikają opalania w ogóle i stosują filtry SPF 50 nawet przy pochmurnej zimowej aurze).
Jednak zabiegi fotoodmładzania lub leczenia przebarwień światłem IPL zbierają dużo krytycznych głosów. Niektórzy twierdzą, że problem hiperpigmentacji wraca do nich jak bumerang. Czy zawsze IPL to dobra procedura?
Anna: To mit, że zabiegi światłem są nieskuteczne. Wiele zależy od tego, na jakiej głębokości znajdują się uszkodzenia skóry, w wyniku których powstają przebarwienia. A także jaki to typ i jaka jest jego geneza – posłoneczna, hormonalna, melazma czy potrądzikowa. Nie dla każdego przypadku IPL będzie idealne. Ale można łączyć i różnicować zabiegi. Nie mniej po wielu latach praktyki bez IPL nie mogłabym pracować. Po serii zabiegów rozjaśniania przebarwień światłem dopasowujemy pielęgnację i jeśli pacjent stosuje się do zaleceń, hiperpigmentacja nie wraca.
Mam wykonane USG skóry, zaleczone naczynka lub przebarwienia światłem IPL, co mogę zrobić w Skin Concept dalej?
Paweł: USG skóry pokazuje, gdzie leży potrzeba. Z tym badaniem jest jak z liniami papilarnymi – każdy przekrój tej tkanki jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Dlatego zabiegi są dopasowane do konkretnego pacjenta. Rozpisujemy również plan działania na kolejne tygodnie i miesiące i staramy się obserwować różnicę w czasie. Zachowujemy pliki i pokazujemy, jak poprawiał się stan skóry. Należy odczekać od czterech do sześciu miesięcy, żeby wychwycić zmiany. Właśnie w tym celu robimy ponowne USG.
Podoba mi się to, że weryfikujecie efekty leczenia badaniami. O skórze często mówi się w kontekście wieku. Dziś jest wiele kobiet w okolicach czterdziestki, które wyglądają lepiej niż ich o dziesięć lat młodsze koleżanki. Jak podchodzicie w Skin Concept do wieku?
Anna: Na pewno jest coś takiego jak wiek skóry, ale staramy się spowolnić procesy jej starzenia się – stymulując ją raz na jakiś czas, żeby mogła pracować bez spowolnienia.
Paweł: Trzeba jednak przyznać, że nawet jeśli czterdziestolatka jest zadbana, jędrność skóry w tym okresie będzie niższa, podstawa kostna, co wpływa na wygląd twarzy (na czym znam się ze względu na swoją specjalizację, ponieważ jestem stomatologiem). Inaczej traktujemy osobę dwudziestoletnią, inaczej czterdziesto- czy pięćdziesięcioletnią. Dlatego w moim przekonaniu medycyna estetyczna jest pomocna do 45.–55. roku życia. Później już wkracza chirurgia plastyczna. Pierwszy lifting można wykonać pomiędzy 45. a 55. rokiem życia. Z reguły nasze pacjentki – ze względu na zadbaną skórę – trafiają w tę górną granicę.
Czy doktor łączy te dwie dziedziny medycyny i zdarza się, że odsyła pacjenta zamiast na fotel w Skin Concept na ten stomatologiczny?
Paweł: Doświadczenie stomatologiczne pomaga. Oceniam wartość zgryzu, ubytek samych zębów oraz to, czy w pierwszej kolejności nie powinno się skierować pacjenta do leczenia ortodontycznego, aby nadać twarzy więcej proporcjonalności i symetryczności. A bywa również odwrotnie – żeby ktoś odzyskał uśmiech, „rozpuszczamy” usta w gabinecie medycyny estetycznej. Bywają tak przesycone wypełniaczem, że zasłaniają całe zęby.
A czy rozpuszczając usta, nie rozpuszczamy naturalnego kwasu hialuronowego?
Paweł: Odczucie wiotkości po zastosowaniu hialuronidazy (substancji, która rozpuszcza kwas hialuronowy – przyp. red.) jest nieuniknione. Były napięcie i objętość i nagle – znikają. Z zabiegami powiększania ust są dwa kłopoty: kwas hialuronowy utrzymuje się w nich długo. Większość kobiet, mając powiększone usta dwa-trzy razy w życiu, nawet bardzo małymi ilościami kwasu, prawdopodobnie nigdy nie wróci do stanu sprzed ich powiększenia. A drugim problemem jest to, że kwas, jeśli poda się go za dużo na jednej wizycie – się przemieszcza. Im więcej podamy go za jednym razem, tym większe ryzyko, że będzie migrować ponad lub pod linię ust. Bezpieczna dawka to 0,5–0,8 ml.
Ale pacjentka, która chce mieć pełniejsze usta, nie musi się znać na procedurach medycznych. W jaki sposób ma sprawdzić, by podano jej się właściwą ilość „wypełniacza”?
Paweł: Niebezpieczne są zdjęcia na Instagramie, na których widać pełne usta – wygląda to atrakcyjnie, ale w perspektywie kilkunastu miesięcy coraz gorzej. My nie robimy zabiegów powiększania ust na jednej wizycie powyżej 0,6 ml. 90 proc. kobiet, które trafiają do nas, chcą, by zabieg nie wyszedł poza drzwi gabinetu. Już w trakcie konsultacji słyszymy od klientek: „Fajnie by było, żebym ja widziała różnicę, ale mąż niekoniecznie”. Nie zmieniamy rysów twarzy. To nie ten adres. Oczywiście zawsze będziemy mieli społeczeństwo podzielone na osoby, które w ten sposób leczą samoocenę i takie, które chcą odświeżenia wyglądu, a nie diametralnej zmiany.
Czy na wybór wielkości ust bądź ich widoczności ma wpływ wiek pacjentek?
Paweł: Owszem. Mogę nawet powiedzieć, że pomiędzy 26. a 30. rokiem życia obserwuję ogromne parcie na powiększanie ust. Po trzydziestce, kiedy pacjentki są już ustabilizowane życiowo, nie mają potrzeby aż tak silnej zmiany wizualnej. To, co nam się podoba w mediach społecznościowych, to duże usta u młodych osób. Im młodsza kobieta z większymi oczami, tym pełniejsze mogą być usta – jest to niezbędne do harmonii całej twarzy. Natomiast osobie 50- czy 60-letniej pełne usta pasować nie będą, chyba że ma takie z natury. Ale każdy lekarz widzi to inaczej. Na tym polega również odpowiedzialność. My w Skin Concept nie słyniemy z ust. Wykonujemy ogrom zabiegów z wykorzystaniem kwasu hialuronowego, a usta są tylko wisienką na torcie.
Anna: Bardzo popularne są u nas zabiegi wykorzystujące mikronakłuwanie – Dermapen z czynnikami wzrostu, z podstawową ampułką, z kwasem, z dodatkową ampułką – dostosowane do potrzeb skóry. Zarówno do cer trądzikowych, jak i normalnych. Chodzi o profilaktykę. Mamy też radiofrekwencję mikroigłową, która fantastycznie napina skórę.
Czy trafiają do was także mężczyźni? A jeśli tak, to na jakie zabiegi najchętniej przychodzą?
Anna: Więcej mężczyzn wybiera zabiegi kosmetologiczne niż te medyczne. Ale z reguły panowie nie mają oporów. Mężczyźni nie czują się skrępowani. Popularna jest u panów epilacja laserowa – plecy, klatka piersiowa, pachy, ale także Dermapen, radiofrekwencja mikroigłowa, IPL.
Paweł: Chciałbym pogratulować mężczyznom, którzy korzystają z zabiegów, bo znajdują się w wąskim, świadomym gronie. Z reguły to kobieta przyprowadza mężczyznę do gabinetu po raz pierwszy, ale kiedy on zrozumie, jakie to daje korzyści – znikają wszelkiego rodzaju stereotypy. „Męscy pacjenci” jeszcze mocniej podkreślają, żeby zabiegów nie było widać. Ale też „męski pacjent” oddaje się w ręce kosmetologa czy lekarza i nie ma uwag. Kobiety są bardziej wyedukowane, zdeterminowane i mają wyższe oczekiwania.
Czy zmarszczki wciąż są problemem, czy może zaczynamy je jako społeczeństwo akceptować, a nawet lubić?
Paweł: Bardzo często rozmawiamy z pacjentkami o zmarszczkach pozytywnych i negatywnych. Pacjentki nie lubią lwiej bruzdy między brwiami, linie poprzeczne na czole są jednak odbierane jako neutralne. A pozytywne są np. zmarszczki w kącikach oczu – kojarzą się z uśmiechem. Nielubiane są również zmarszczki palacza.
Jak starzeć się z godnością?
Paweł: Z reguły wszystkie panie trafiające do naszego gabinetu mówią: „Mam dosyć starzenia się z godnością, zacznijmy już działać”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.