Problematyczne historie, amatorskie efekty specjalne, nietrafiony casting – wiele filmów nie przetrwało próby czasu, choć ekranowa opowieść wciąż wciąga. A może by tak nakręcić nowe wersje pokrytych patyną klasyków? Od „Śniadania u Tiffany’ego” po „Kobietę-Kota” – oto kultowe filmy, które zasługują na drugą szansę.
„Śniadanie u Tiffany’ego”: Problematyczny klasyk
To jeden z najbardziej stylowych filmów w historii. Ale kostiumy Huberta de Givenchy nie są w stanie odwrócić uwagi od mankamentów produkcji sprzed 60 lat. Z perspektywy czasu szczególnie ciężko ogląda się rasistowskie przedstawienie pana Yunioshiego, sąsiada Holly Golightly. Gdyby remake miał powstać, pozostaje pytanie, kto podjąłby się odtworzenia kultowej roli Audrey Hepburn.
„Kobieta-kot”: Stylowa antybohaterka
Krytycy nie zostawili na filmie suchej nitki, a znudzeni widzowie opuszczali salę przed końcem seansu. Nie pomogły stumilionowy budżet, uwielbiana postać z komiksów ani będąca u szczytu sławy Halle Berry, która za występ otrzymała Złotą Malinę. Mimo to (a może właśnie dlatego) „Kobieta-Kot” zasługuje na drugą szansę. Podobnego zdania są miłośnicy komiksów z uniwersum DC, którzy widzieliby w głównej roli samą Berry lub Zoë Kravitz. Aktorka wcieliła się w stylową bohaterkę w nowym „Batmanie”, więc niewykluczone, że niebawem doczekamy się jej spin-offu.
„Wodny świat”: Aktualny przekaz
O remake’u filmu Kevina Costnera (i Kevina Reynoldsa, który zrezygnował z pracy nad filmem w trakcie zdjęć) mówi się już od blisko dekady. Nadal nie doczekaliśmy się konkretów. Tymczasem „Wodny świat” wydaje się bardziej aktualny niż kiedykolwiek. W końcu jest to historia świata po katastrofie klimatycznej. W jej wyniku świat zniknął pod wodą, a ludzie byli zmuszeni do życia na łodziach. Gdy ogląda się film, dziś trąca w nim wszystko – od nieporadnej gry aktorskiej po marne efekty specjalne. Jedyne, co pozostało z dawnej magii, to szczypta nostalgii za późnymi latami 90. minionego wieku.
„Ostatni władca wiatru”: Kosztowna porażka
Dla zoomersów popularna animacja Nickelodeona to odpowiednik milenialsowych kreskówek z Cartoon Network. Niestety adaptacja historii Aanga okazała się kompletną klapą. Film M. Night Shyamalana zebrał aż pięć Złotych Malin, a dla wielu członków obsady (w tym Nicoli Peltz Beckham) oznaczał koniec krótkiej kariery filmowej. Inspirowana buddyjskimi legendami opowieść o ostatnim awatarze, czyli istocie zdolnej zapanować nad wszystkimi żywiołami i przywrócić równowagę w naturze, zasługuje na drugą szansę.
„Eragon”: Zmarnowany potencjał
Gdy pierwszy „Eragon” trafił na księgarniane półki, natychmiast rozpoczęto rozmowy o możliwej adaptacji. Fantastycznej sadze wróżono sukces na miarę „Harry’ego Pottera”. Niestety adaptacja pierwszej powieści w reżyserii Stefena Fangmeiera (jego pierwszy i ostatni film) okazała się tak nieudana, że studio wstrzymało prace nad kolejnymi. Być może z pomocą nowych technologii, które pomagają ożywić ekranowe smoki, tak jak w „Rodzie smoka”, trylogia doczeka się godnej ekranizacji.
„Klub winowajców”: Alternatywne zakończenie
Kultowy film Johna Hughesa do dziś inspiruje zarówno filmowców, jak i projektantów czerpiących z estetyki lat 80. minionego wieku. Mimo to nawet najbardziej zagorzali fani „Klubu winowajców” przyznają, że chcieliby obejrzeć ukochaną historię na nowo z lepszym zakończeniem. Ich zdaniem format stworzony przez reżysera byłby świetnym nośnikiem dla współczesnych historii i wyzwań nastolatków. Jesteśmy za, o ile za wybór kreacji ponownie odpowiadałaby Marilyn Vance.
„Dziewczyna z portretu”: Właściwa reprezentacja
Zaraz po premierze film Toma Hoopera obsypano nagrodami, a krytycy nie szczędzili mu pochwał. Z perspektywy czasu i reżyser, i odtwórca głównej roli, Eddie Redmayne, przyznali, że dziś nie podjęliby się opowiedzenia tej historii bez udziału osób transpłciowych. „Dziewczyna z portretu” i wiele innych produkcji o osobach LGBT+ zasługuje na remake, tym razem z samymi zainteresowanymi w obsadzie, a być może również za kamerą.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.