Teraz chodzi się do małych barów z naturalnymi winami i przekąskami. Przestrzeń ma być wyjątkowa, a jednocześnie przyjemna i przystępna, także cenowo. Jakościowy comfort food wypiera fine dining – mówią Filip Katner i Justyna Kosmala. Wspólnie z partnerami prowadzą Wozownię. Osobno – ona Charlotte Bistro, on digitalową agencję Pacyfika. Opowiadają nam, co (i kogo) warto znać w Warszawie.
Codzienne przyjemności?
Pracujemy i żyjemy w swoich knajpach. Zrobiliśmy lokale dla nas, dla naszych przyjaciół i znajomych. Łączymy pracę i życie towarzyskie, to miły element codzienności. Na zakupy domowe i służbowe jeździmy do gospodarstwa Majlertów na Białołękę i na targi, gdzie sprzedają lokalni producenci – u pana Ziółko kupujemy w Fortecy u Kręglickich albo w Falenicy. To daje fajne poczucie wspólnoty, działania w pewnego rodzaju kooperatywie. Po każdej takiej wyprawie samochód załadowany jest warzywami i ziołami po sufit. Zakupy wciskam nawet między dziecięce foteliki.
Nowe tendencje w projektowaniu knajp?
JK: Normcore kontrolowany. Jakościowy comfort food wypiera fine dining. Właśnie wróciłam z Kopenhagi, gdzie jest 30 restauracji z gwiazdką Michelina. Żadna z nich nie była na mojej liście miejsc do odwiedzenia. Teraz chodzi się do małych barów z naturalnymi winami i przekąskami. Przestrzeń ma być wyjątkowa, wypełniona ciekawą muzyką i dizajnem, a jednocześnie przyjemna i przystępna, także cenowo.
Lokalne wzornictwo, które lubicie?
Projekty Beza Projekt i Studio Rygalik, ceramika Fenek i Malwiny Konopackiej.
Marki, które wspieracie?
Brothers and Sisters, którzy produkują napój kombucha. Sklep z ubraniami vintage Klunken, na Pradze prowadzi go Marysia Kłosińska. Cenimy Cloudmine, chyba pierwszy w Warszawie concept store z selekcją polskich projektantów, produkty Yope i skórzane akcesoria Balagan. Wszystkie te marki szanujemy za jakość. Znamy ludzi, którzy za nimi stoją, wiemy, że tworzą je z pasją.
Wasze miejsca – ulubione dzielnice, fragmenty miasta?
FK: Osiedle za Żelazną Bramą, Hala Mirowska i Ogród Saski – wychowałem się w tamtych okolicach. Lubię tam wracać, choć niektóre miejsca są nie do poznania, jak ulica Grzybowska. Z Justyną poznaliśmy się na placu Zbawiciela, tu zaczęła się nasza przygoda gastronomiczna i rodzinna. Justyna dorastała na Wyścigach, czyli Służewcu Przemysłowym. W latach 90. ta część miasta też wyglądała zupełnie inaczej. Dzisiaj to nowa dzielnica, nowa tkanka miejska.
Gdzie zjeść i co zamówić?
Libańska knajpa na Pradze Le Cedre 61 naprzeciwko ZOO jest wow adresem od 20 lat. Lubimy tiramisu w Gli Italiani przy Rejtana, sabich z Mezze przy Różanej, desery Dominiki w Kukułce przy Mokotowskiej. No i obiady w Qchni Artystycznej – za widok, wieczną kreatywność Marty Gessler i odpoczynek po sobotnim bieganiu po Jazdowie.
Miejsca, za którymi tęsknicie?
Zupa Pho na Stadionie Dziesięciolecia o piątej rano, Porto Massimo na Saskiej Kępie – niepozorna włoska restauracja z owocami morza, stary Hotel Europejski z jego nocnym życiem i nasze stare Koszyki.
Warszawa na wolny czas?
Orlik na Madalińskiego na granie w piłkę z 2,5-letnim synkiem, potem lody w Jednorożcu. Ogródki działkowe na Odyńca – najstarsze w Warszawie. Mamy tu małą działkę, którą dzielimy z rodziną i przyjaciółmi. To miejsce, gdzie zatrzymał się czas, a my zwalniamy razem z nim. Na ognisko z widokiem na Warszawę wybieramy prawą, dziką stronę Wisły na południe od Mostu Łazienkowskiego. Jeśli chodzi o sztukę, to kiedyś bywaliśmy w Muzeum Narodowym, teraz częściej w BWA i na wydarzeniach w POLIN-ie.
Lokalni artyści, których cenicie?
Marcin Masecki, bo to po prostu mistrz, multiinstrumentalista Macio Moretti, reżyser Antoni Ferency, Joanna Halszka-Sokołowska z Der Father. Lubimy grafiki Oli Niepsuj, prace fotografa-estety Jacka Kołodziejskiego, projekty Ani Łoskiewicz i Zosi Strumiłło-Sukiennik z Bezy Projekt za innowacyjność i odwagę w dizajnie, architekta Maćka Dudkiewicza, bo pamięta o bryle, ale i o człowieku, który będzie z niej korzystał.
Za co lubicie Warszawę?
Jest trochę dzika, a trochę wielkomiejska. Wyjątkowo zielona i jako miasto jeszcze nieuformowana, niedokończona. Trochę brzydka, aż chce się ją upiększać, niedokończona daje dużo miejsca na nowe.
* Warszawa jest przewodnim tematem październikowo-listopadowego wydania magazynu „Vogue Polska”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.