Move over, Lana Del Rey, świat ma nową królową smutku. Dawną uczennicę Prince’a porównuje się do Sade – ma równie mocny, niski głos, nosi ciasno związane włosy i zachwyca szlachetną urodą. 9 lipca Snoh Aalegra wydała płytę „Temporary Highs in Violet Skies” produkcji Tylera The Creatora i The Neptunes.
Ktokolwiek złamał Snoh serce, nie mógł przewidzieć, że zawód miłosny stanie się dla wokalistki inspiracją do tworzenia muzyki. Pełen emocji towarzyszących rozstaniu był już jej poprzedni album „Ugh, Those Feels Again”. Wokalistka analizowała na nim, dlaczego wypaliło się uczucie, ale przywoływała też podekscytowanie towarzyszące spotkaniu nowej osoby. Na wydanej 9 lipca płycie „Temporary Highs in Violet Skies” Szwedka o irańskich korzeniach po raz kolejny funduje słuchaczom rollercoaster – od złości przez nostalgię aż po ekscytację zakochania. Jak w życiu. O nowym krążku krytycy mówią, że jest najdojrzalszym w dotychczasowym dorobku artystki. Aalegra - co raz bardziej pewna siebie, otwarta i śmiała - nie zamyka się nad nim przed muzycznymi eksperymentami. Osobliwy miks synth-popu i rytmicznego r’n’b to wpływ nowych producentów - m.in. The Neptunes i Tylera The Creatora, który wystąpił też gościnnie w dwóch utworach – „Neon Peach” i „In The Moment”. Swoje projekty Snoh nazywa często „kapsułami czasu” – każdy odpowiada konkretnemu wycinkowi z jej życia. „Temporary Highs…” najpewniej stanie się ścieżką dźwiękową tego lata. Nie tylko dla złamanych serc.
Zapiski z życia
Każdy z utworów Aalegry jest jak kartka z pamiętnika. Muzykę zaczęła pisać jako nastolatka. Miała zaledwie 13 lat, gdy podpisała pierwszy kontrakt z wytwórnią. Chodziła wtedy do szkoły w rodzinnej Szwecji. Była jedyną brunetką w klasie – jej bliskowschodnia uroda mocno wyróżniała się na tle jasnowłosych i błękitnookich dziewczynek.
Snoh najpierw z zapartym tchem oglądała muzyczne sekwencje w filmach Disneya, później zafascynowała ją Whitney Houston śpiewająca „I Have Nothing” w „Bodyguardzie”. – Marzyłam, żeby pewnego dnia sprawiać, że inni będą czuć się tak, jak ja się czułam, gdy słuchałam Whitney – mówi.
Muzyką profesjonalnie zajmuje się już 20 lat. Na przełom musiała poczekać. Dobrą decyzją okazała się przeprowadzka do Los Angeles. Nagrała tam kilka mixtape’ów i trafiła pod skrzydła Prince’a – był jej mentorem przez trzy lata przed śmiercią. Dziś śmieje się, że nie posłuchała jego największej rady – podobno wielokrotnie powtarzał jej, by nie podpisywała kontraktu z wielką wytwórnią płytową i pilnowała niezależności. Ze wszystkich propozycji wybrała Roc Nation Jaya-Z. Prince podobno darzył rapera sporym szacunkiem.
Wystarczy posłuchać kilku jej kawałków, by zrozumieć, dlaczego wśród idoli wymienia mistrzów soulu i r’n’b – Ninę Simone, Michaela Jacksona, Lauryn Hill i Steviego Wondera. Nie udaje jej się uniknąć porównań do Sade – z brytyjską legendą łączą ją niski, melodyjny głos i spójny wizerunek. Nosi włosy ciasno związane w kucyk, a oko podkreśla wyrazistą kreską. Za charakterystyczną urodę pokochał ją też świat mody – jako muza młodego dyrektora kreatywnego Caseya Cadwalladera wystąpiła w pokazie Mugler na jesień-zimę 2020-21.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.