Szwedzki reżyser Markus Öhrn po raz kolejny pracuje w warszawskim Nowym Teatrze, za to pierwszy raz łączy siły z queerowym artystą Karolem Radziszewskim. Fag Fighters – fikcyjna gejowska bojówka rozstawiająca homofobów po kątach, która powstała przed laty na potrzeby artystycznego projektu Radziszewskiego – teraz znajdzie teatralne ucieleśnienie w przewrotnej, anarchicznej i nasyconej bardzo czarnym różowym humorem „Fobii”.
Skoro już w prasowej zapowiedzi dostajemy informację, że spektakl zawiera „wulgarny język, przemoc, przemoc seksualną i krew”, nikt nie może potem narzekać, że nie wiedział. Ale jak to u Öhrna, oprócz tego, że bywa strasznie i mrocznie, jest także śmiesznie, drapieżnie, nieomal komiksowo. I boleśnie celnie w brawurowej krytyce społecznej przemocy i hipokryzji – trzeba tylko odważyć się przetestować to na własnym organizmie. Po „Sonacie widm” (punkowy Strindberg!) i „Trzech epizodach z życia rodziny” (patriarchalna rodzina jako źródło cierpień) enfant terrible szwedzkiego teatru, znany z tego, że każe aktorom grać w maskach, wraca do Warszawy, by tym razem przyjrzeć się „zagadnieniu przemocy i stygmatyzującym stereotypom dotyczącym osób LGBT+ oraz tematowi eksploatacji grup mniejszościowych” – jak głosi opis sztuki. Jednym z wątków jest więc tzw. pinkwashing, kiedy to w imię rozpasanego konsumpcjonizmu światowe korporacje promują swoje marki, udając wsparcie dla osób LGBT+. W obliczu takiego cynizmu zrewoltowani Fag Fightersi przejmują język nienawiści i przemocowe strategie homofobów na własny użytek, z kija bejsbolowego czyniąc narzędzie edukacji społeczeństwa zanurzonego w stereotypach. Przeprowadzają brutalny kurs queerowej historii dla heterorodzin i heteroinstytucji.
Karol Radziszewski: Skąd się wzięły różowe kominiarki?
Z twórcami spektaklu spotykamy się pomiędzy próbami, wystawami, miastami, krajami – by w kawiarni przy warszawskim Nowym Teatrze porozmawiać o bombie scenicznej, którą chcą tutaj odpalić już 7 listopada. W obsadzie „Fobii” znakomite i odważne osoby aktorskie: Ewelina Pankowska, Magdalena Popławska, Wojciech Kalarus, Piotr Polak i Jan Sobolewski (w poprzednim projekcie asystował reżyserowi, teraz gra w jego sztuce) – dwaj ostatni jako zaprowadzający różowy terror członkowie Fag Fighters. FF to projekt, który powstał na wystawę Karola Radziszewskiego w 2007 roku, a pierwszą różową kominiarkę – znak rozpoznawczy członków bojówki – uszyła podlaska babcia artysty.
– Dla mnie praca przy „Fobii” to było połączenie z Markusem, ale także z moimi starszymi, radykalnymi projektami – wyjaśnia Karol Radziszewski. – Również z queerowymi historiami archiwalnymi i malarstwem, bo wprowadzamy na scenę obrazy z mojego cyklu o tęczowych bohaterach i bohaterkach polskiej kultury. To było dla mnie intrygujące, gdy te wszystkie elementy miksowaliśmy swobodnie na scenie. Praca szła szybko, był koncept, ale działaliśmy też intuicyjnie. Spektakl czerpie z obu naszych estetyk, ale funkcjonuje jako jedno kompletne dzieło. Bo choć wszyscy zaczynają rozmowę z nami od zdania, że przecież „każdy z was jest zupełnie inny, jak daliście radę to połączyć na scenie?”, to tak naprawdę jesteśmy blisko w swoim myśleniu o rzeczywistości.
Markus Öhrn: Humor najczarniejszy z czarnych
Szwedzki reżyser od dawna zastanawiał się nad zaproszeniem do spektaklu innego twórcy. Zaintrygowany praktyką artystyczną Karola Radziszewskiego nawiązał z nim kontakt. Zaczęło się od pogawędek na Zoomie (Markus mieszka w Szwecji, Karol w Warszawie) i przeglądania dorobku polskiego malarza.
– Kiedy trafiłem na Fag Fighters, od razu pomyślałem: „Mamy to! Moje maski i jego różowe kominiarki” – uśmiecha się Markus Öhrn. – Fag Fighters jest niejednoznacznym konceptem, który od początku mnie ujął. Nie lubię historii, które wskazują: to jest dobre, a to złe. My chcemy zadawać niewygodne pytania, np. czy naprawdę dla społeczności gejów może być przydatne to, że po prostu skopiują faszystów i ich pokonają ich własną bronią? Zauważ, że kiedy używasz odjechanego humoru, czasem możesz zobaczyć więcej. Oczywiście to jest CZARNY humor. Najczarniejszy z czarnych. Ale my siebie też tu nie oszczędzamy! Wiemy, co niosą nasze „tożsamości”. Po pierwsze: ja jako biały szwedzki artysta, który robi spektakle w modnym warszawskim teatrze. A z drugiej strony Karol – artysta, archiwista, ale też weteran polskiego ruchu queer, który w Polsce ma tak krótką historię, że on jako kombatant może być tak młody (śmiech).
Jan Sobolewski i Piotr Polak: Aktorzy bez twarzy, ale z bejsbolem
Markus Öhrn, zgodnie ze swoją metodą sceniczną, ponownie ubrał aktorów w odbierające im indywidualność maski i wyposażył w syntezatory zmieniające głos (dorzucając jeszcze rzeczone kominiarki od Radziszewskiego), by przy użyciu odczłowieczonych figur opowiadać o czymś głęboko ludzkim – zakłamaniu naszej wspaniałej cywilizacji.
– Myślę, że dzięki temu zabiegowi można się pozbyć aktorskiego ego, które, choćby z tyłu głowy, każdy z nas ma – mówi Jan Sobolewski o graniu w maskach. – I nawet jeżeli jakiś aktor twierdzi, że nie ma, to tym bardziej na pewno je ma (śmiech). Bo każdy chciałby „dobrze wypaść” i dostać brawka. A skoro mamy zasłonięte twarze i ta lekcja już jest załatwiona, teraz można się skupić na ważnych sprawach. Zasłonięcie twarzy dodaje też odwagi, żeby robić rzeczy, które bez maski byłyby dla nas trudniejsze, choć też możliwe.
– Zakładając maski, stajemy się uwspólnionym teatralnym organizmem i ja się w ogóle w tym momencie nie zajmuję sobą, a to jest bardzo zdrowe dla aktora – śmieje się Piotr Polak, drugi ze scenicznych Fag Fightersów, dodając: – Jak wyobrażę sobie, że gramy to bez masek… Nie byłoby to tak dotkliwe i celne. Dzięki temu możemy grać ruchem, ciałem i komentować zdarzenia bardziej uniwersalnym językiem. Jest tu i miejsce na subtelności, ale raczej gdzieś pomiędzy gestami, bo wszystko jest, jak zawsze u tego reżysera, przesterowane, narysowane grubą kreską.
Janek mówi, że jako Fag Fightersi starają się być „złymi ptakami kalającymi własne gniazdo” i w całej debacie o ludziach LGBT+ próbują włożyć kij w mrowisko. – To taki komunikat: skoro mówicie nam, że teraz mamy się bratać i że jesteśmy po prostu tacy słodko różowi i uroczy, to my będziemy was zabijać tym różem. Możecie się więc spodziewać hardcorowego teatru okrucieństwa, ale okrucieństwa pochodzącego z kręgu osób LGBT+. Możecie się spodziewać absolutnie czarnego humoru, brutalności, punku.
Jak pracują twórcy „Fobii”?
Scenariusz powstaje ze spotkań i improwizacji z grupą aktorów. Swój udział w spektaklu mają też twórcy muzyki, znakomici kompozytorzy i instrumentaliści: wiolonczelista Michał Pepol i pianista Bartek Wąsik, z którymi Öhrn pracował już przy poprzednim polskim przedstawieniu (muzyka poważna zderzy się z popem, hip-hopem i muzyką improwizowaną).
– To, co powstaje na próbie, zostaje spisane, a potem zredukowane i doprowadzone do esencji – opowiada Sobolewski. – Dlatego że ten teatr jest bardzo plastyczny w swojej formie, mniej znaczy więcej. Mamy na pokładzie aż dwóch artystów wizualnych i na pewno przez to system pracy jest inny. Wychodzi się często od strony wizualnej i czasami ma ona większe znaczenie niż sam kontent, treść.
Jak twierdzi aktor, dzięki temu znikają teatralne konwenanse znane z pracy nad rolą, spektaklem z klasycznymi reżyserami. I jest to absolutnie uwalniające. A Jankowi pozwala wyzwolić z siebie jadącego po bandzie „komediowego ducha”. – Przy czym, mimo improwizacji, praca z Markusem jest przewidywalna pod tym względem, że on przychodzi zawsze przygotowany, po rozmowach z Karolem i nie ma czegoś takiego, że opiera wszystko na aktorach. Wie, czego chce, ale jest otwarty na inne punkty widzenia.
– Markus i Karol to jest w ogóle świetne połączenie, wnoszące ten rodzaj teatru na nowy poziom – uważa Piotr Polak. – Kiedy robiliśmy „Sonatę widm”, Markus bazował na pisanym tekście, wziętym ze Strindberga. Za drugim razem, przy „Rodzinie”, to już była czysta forma w jego stylu. Tym razem jest to opowiedziane jakby nie tyle innym tekstem, ale, sam nie wiem, innym pędzlem? Wspaniałe, że przedłużamy tę historię „pedalskich wojowników”, ikoniczną dla twórczości Karola.
Markus Öhrn i Karol Radziszewski: Kara za zbrodnię pinkwashingu
Sam Karol Radziszewski dodaje: – Koncentrujemy się na tym, by znaleźć rytm opowieści, i tym, w jaki sposób nasi bohaterowie mają być obecni na scenie. Historia jest ujęta w trzech aktach, struktura jak zawsze u Öhrna – bardzo klarowna. O całej sytuacji pinkwashingu mówimy na przykładach dotyczących rodziny, biznesu i kultury. Te trzy obszary próbują wchłonąć, przemielić queerową kulturę i użyć jej dla siebie. Dlatego potrzebują kary od Fag Fightersów! (śmiech)
Jak podkreśla Karol, Fag Fighter jest figurą, którą za każdym razem może zagrać kto inny. Przywdziewasz kostium anty-Superbohatera i on się objawia na nowo, z całym bagażem tego, kto naprawdę widziałem na żywo, podczas tej dramatycznej parady – dresiarzy, z których jeden miał różową maskę i na moich oczach, przed moją kamerą, złamał nastolatkowi żebro – opowiada artysta. – Na podstawie tego materiału wideo policja skazała potem tego napastnika. Ten projekt dostaje za każdym razem nowe życie, bo… jesteśmy w Polsce.
Skandynawski reżyser zaznacza jednak, że „Fobia” to nie tylko opowieść o Polsce. – W Szwecji mamy te same dyskusje, które wy macie tutaj – uważa. – Chodzi o to zakłamanie, o pinkwashing, który odbywa się w różnych obszarach życia społecznego. Nagle wszyscy zaczynają rozumieć, że to OK mieć tęczową flagę w domu. Wywieszamy ją, żeby pokazać samemu sobie, że „ja też należę do tej europejskiej klasy, która jest inkluzywna, tolerancyjna, świecka itp.”, więc jestem otwarty na gejów, imigrantów i wegan. Tylko że łatwo powiedzieć cokolwiek, cyknąć fotę na paradzie, powiesić flagę, ale rzeczywiste „działanie na rzecz” jest już trudniejsze. Po co ci zdjęcie z parady, jeśli to tylko pusty, pseudoaktywistyczny gest, a sam tkwisz głęboko w swojej heterorodzinie i jedyne, co cię obchodzi, to to, żeby twoje dzieci poszły do najlepszej szkoły i miały dobrą karierę, a na pewno nie walka o prawa społeczności LGBT+?
Tak samo działają firmy i instytucje, zauważa Radziszewski. – Ważne, by zrozumieć, że Polska dotarła już do tego punktu, że to jest uniwersalna dyskusja. Kilka lat temu nie byłoby możliwe krytykowanie tutaj pinkwashingu, bo nie było oficjalnych podmiotów, przeciwnych naznaczaniu mniejszości. Teraz mamy superhomofobiczny rząd, ale społeczeństwo rozwija się w taki sam sposób, jak w Szwecji czy Niemczech i te kwestie są nawet bardziej widoczne niż na tzw. Zachodzie. To jest więc też spektakl dla nas, społeczności queerowej w Polsce. Pytanie o to, czego chcemy i gdzie jesteśmy teraz. Wszyscy możemy się przejrzeć w tych scenkach i dlatego my, jako twórcy, też jesteśmy w przedstawieniu obecni. Stawiamy pytania, ale nie mamy jednej prostej odpowiedzi. Każdy musi znaleźć ją sam. Nie ma ucieczki od Fag Fighters.
„Fobia”, premiera 7 listopada, Nowy Teatr w Warszawie
Koncepcja: Markus Öhrn, Karol Radziszewski
Reżyseria: Markus Öhrn
Scenariusz: Markus Öhrn, Karol Radziszewski
Występują: Ewelina Pankowska, Jan Sobolewski, Magdalena Popławska, Piotr Polak, Wojciech Kalarus
Scenografia/kostiumy: Markus Öhrn, Karol Radziszewski
Obrazy: Karol Radziszewski
Muzyka: Michał Pepol, Bartek Wąsik
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.