„Spódniczki mini powracają! I są krótsze niż kiedykolwiek” – głosiły internetowe nagłówki zaraz po prezentacji kolekcji Miu Miu na wiosnę-lato 2022, którą Miuccia Prada przypieczętowała powrót stylu z początków millenium. „Od dziś wszystko kręci się wokół mikrospódniczek” – wtórował im „Russh”. „Free the Bellybutton!” – nawoływał „The Cut”. „Pora przygotować się na kolejną edycję #HotGirlSummer” – zapowiadała Michalina Murawska na łamach Vogue.pl. Przewidywania redaktorów mody sprawdziły się. Postrzępiona miniówka jest najbardziej pożądanym projektem ostatnich miesięcy. Króluje na Instagramie, czerwonym dywanie i okładkach magazynów. Przybliżamy jej fenomen.
Gdy w 1964 roku miniówka debiutowała w butiku Mary Quant w zachodnim Londynie, uznano ją za najbardziej wyrazisty symbol przemian pokoleniowych. Jako że pojawiła się w tym samym czasie co pigułka antykoncepcyjna, stanowiła nowy napęd rewolucji seksualnej. Według redaktor naczelnej amerykańskiego „Vogue’a”, Diany Vreeland, była „trzęsieniem młodości”. Przez dziesięciolecia wywoływała skandale, doprowadzała do pasji konserwatywnych rodziców czy Coco Chanel. „Okropieństwo” – miała mówić projektantka za każdym razem, gdy mijała nastolatkę w spódniczce odsłaniającej uznawane przez nią za nieestetyczne kolana. Dziś już nikogo nie szokuje. Na pokazach, w różnych odsłonach, pojawia się od miesięcy. Fendi, Prada, Versace, Dior, Alaïa, Moschino. Chyba już wszyscy zreinterpretowali kultowy krój. Były satynowe, dżinsowe, marszczone i drapowane. Ale zdaje się, że od 2007 r. nigdzie nie było tak krótkiej jak w wiosennej kolekcji Miu Miu.
Miuccia Prada chwyta za nożyczki
Październikowy pokaz otworzyła modelka w klasycznym granatowym pulowerze o warkoczowym splocie, farbkowoniebieskiej koszuli zapiętej na ostatni guzik i piaskowych biodrówkach. Jedyny punkt zaskoczenia, puszczenie oczka do zasiadających w pierwszym rzędzie redaktorów i zapowiedź następnych stylizacji – to niski stan. Na tyle niski, że wyeksponował cieliste majtki z logo marki. Potem było już tylko niżej, a przede wszystkim krócej.
Po wybiegu sunęły modelki w sprutych do biustu sweterkach wzorowych uczennic. Koszule były już na tyle przycięte, że ledwo zakrywały klatkę piersiową. A spódniczki na tyle wąskie, że właściwie odsłaniały pośladki i wyciągnięte spod spodu dno przednich kieszeni. Miuccia Prada bawiła się proporcjami, skracała do granic możliwości korporacyjne mundurki, nie pozostawiając wiele wyobraźni. Pożyczyła biurowe garsonki i zgodnie ze stylową zasadą Paris Hilton (która na początku lat 2000. mawiała, że najlepsza miniówka to taka na szerokość paska) sprawiła, że stały się wyluzowane i seksowne, choć wciąż wpisujące się w zasady power dressingu. Przesłanie jest proste: im krócej, śmielej, tym lepiej. Przy czym, jak głoszą branżowe plotki, uczyniła to w szale twórczym – odruchowo chwyciła za nożyczki i ekstremalnie skróciła gotowe projekty. Eksperyment się powiódł.
Mikrosukces na wielką skalę
Po wpisaniu w wyszukiwarkę Google hasła „Miu Miu spring summer 2022” wyskakuje ponad milion wyników. Oczywiście trzeba szacować, że przy części niesłusznie zaciągnie się wskazany zlepek słów, a część się nie wyświetli z powodu barier językowych – dla lepszej reprezentacji podobny pomiar należałoby przeprowadzić w językach chińskim, rosyjskim czy hiszpańskim. Ale zapewniam, że pierwsze 128 artykułów jest na temat. A jak na jeden krótki sweterek i mikrospódniczkę z niskim stanem, to chyba i tak wiele.
Zgodnie z przepowiadanym sukcesem kolekcji ta w szybkim czasie podbiła serca gwiazd, influencerek i stylistów. Króluje na Instagramie (na przemian noszą ją Camille Charriere i Chiara Ferragni), czerwonym dywanie (podczas rozdania nagród CFDA jeden z looków nosiła Emily Ratajkowski) i okładkach magazynów (tylko ostatnio w skąpych projektach z metką Miu Miu zaprezentowały się Nicole Kidman, Naomi Campbell, Zendaya i modelka Paloma Elsesser). Idąc za ciosem, włoski dom mody wypuścił kampanię z równie gwiazdorską obsadą, w tym z Hailey Bieber, Emmą Corrin z „The Crown” czy Lee Yoo-mi ze „Squid Game”. Na fali popularności kompletu powstał nawet profil na Instagramie poświęcony jego fenomenowi – @miumiuset (choć konto dopiero się rozkręca, ma już ponad tysiąc obserwujących), a platforma zakupowa Lyst odnotowała 76-procentowy wzrost wyszukiwań hasła „mini skirts”.
Minimanifest
Tak jak w późnych latach 60. XX wieku przeciwko mini występowały feministki, tak dziś mikrospódniczki są ich orężem w walce ze społecznymi konwenansami. Zerwaniem z seksualizacją kobiecego ciała i symbolem odzyskania nad nim kontroli. Prostym zabiegiem stylizacyjnym Miuccia dodaje siły kobietom i daje pretekst do zabawy. A tej, patrząc po klatkach na Instagramie, jedynie przybywa. „Ten look widzę częściej niż własną rodzinę” – skwitowała jego niesłabnącą popularność jedna z użytkowniczek Twittera. I niebawem znów zobaczycie. Ale o tym przeczytacie w marcowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”.
PS Zanim zdążycie się zakochać w minispódniczce od Miu Miu, uprzedzamy – jest wyprzedana.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.