Znaleziono 0 artykułów
13.10.2024

Sprawdzamy kondycję polskiego mężczyzny. Czy przeżywa kryzys męskości?

Fot. Maskot/Getty Images

Co dzieje się ze współczesnymi polskimi mężczyznami? Czy mamy kryzys męskości, czy to tylko nośne medialnie hasło? Jaka jest kondycja współczesnego polskiego mężczyzny? Czy potrafi porzucić pancerz i odsłonić miękkie podbrzusze? Kamila Raczyńska, edukatorka seksualna i szkoleniowiec, zajmująca się męskim dobrostanem, opowiada o raporcie „Rzeczywistość polskiego mężczyzny”.  

Jaka jest kondycja polskiego mężczyzny? Przedstawia ją najnowszy raport „Zrozumieć męskość. Rzeczywistość polskiego mężczyzny” powstały na zlecenie Gedeon Richter Polska na bazie szeroko zakrojonego badania przeprowadzonego wśród polskich mężczyzn w lipcu 2024 roku. Ankietowanych zapytano o różne kwestie, których do tej pory zwykle nie poruszano, m.in. związane ze zdrowiem, seksualnością, odczuwaniem emocji i samoakceptacją. 

Przede wszystkim pamiętajmy, że cytując jakiekolwiek badanie, odwołujemy się do deklaratywnych odpowiedzi respondentów, które możemy uznać za reprezentatywne dla danej grupy. Ale to nie znaczy, że odpowiadają każdemu polskiemu mężczyźnie i że każdy jest taki samzaznacza na wstępie Kamila Raczyńska, która odpowiedzialna była za część pytań, na które odpowiadali ankietowani. – Istotne było dla nas, by przebadać mężczyzn zarówno z dużych, jak i małych miast oraz wsi, a więc by wyjść poza warszawską bańkępodkreśla ekspertka.Chcę zaznaczyć, że nie roszczę sobie prawa, żeby diagnozować polskich mężczyzn, zwłaszcza na podstawie jednego badania. Chcę opowiedzieć, co wyszło w raporcie, więc tak naprawdę oddaję głos mężczyznom, którzy wypełnili ankietę. Mogę oczywiście dodać mój punkt widzenia – edukatorki seksualnej z 20-letnim stażem pracy, trenerki i coachki, ale z pewnością moim celem nie jest wypowiadanie się o kimkolwiek ex cathedra.  

Czy mamy kryzys męskości? 

Kryzys męskości to nośne hasło. Panowie są podobno pogubieni. Nie wiedzą, czym powinna być męskość, balansują pomiędzy stereotypami macho i słabeusza. Jak jest naprawdę? Czy mierzą się z kryzysem? – Byłam przekonana, że większość ankietowanych przyzna, że tak. Natomiast takiej odpowiedź udzieliło 37 proc. badanych. Kolejnych 18 proc uważa, że naszemu społeczeństwu dopiero grozi kryzys męskości. Doktor Robert Kowalczyk, który ze mną to badanie omawia, słusznie zauważył, że nadużywamy pejoratywnie zabarwionego słowa „kryzys”. Z pewnością jesteśmy w momencie przejściowym. Mówimy o zmianie, a ta zawsze sprawia, że przez chwilę jest gorzej. Okres adaptacyjny jest trudny, bo stare się przeterminowało, idziemy do przodu, ku jakiemuś nowemu, ale w zasadzie nie wiemy, co nas czeka, a to rodzi niepokój i zagubienie. Bardzo ciężko jest być prekursorem każdej zmiany i jest to raczej samotna droga. Wydaje mi się, że kobiety mają większą łatwość wyciągania do siebie ręki i konsolidowania się, tworzenia swoich wiosek, a mężczyznom jest trudniej.   

Kryzys męskiej przyjaźni? 

Bez wątpienia polscy mężczyźni stają się coraz bardziej wrażliwi, otwarci na uczucia. Jednocześnie alarmującym wynikiem badania jest to, że kiedy już znajdą w sobie gotowość, by porozmawiać o emocjach, odsłonić swoje miękkie podbrzusze, to nie za bardzo mają z kim. Dotyczy to prawie połowy badanych!  

Na bazie raportu można śmiało powiedzieć, że wielu mężczyzn, zwłaszcza w starszych grupach wiekowych, jest po prostu osamotnionych. Sama obserwuję, że mężczyźni tacy jak mój dziadek, tata, wujkowie nie mają przyjaciół, tylko kumpli. Dlaczego tak jest? Kamila Raczyńska stawia hipotezę, że być może nie wynieśli z domów odpowiedniego wzorca nawiązywania przyjacielskich relacji z innymi mężczyznami. Pracując z mężczyznami, zauważa, że w służbach mundurowych, na przykład w wojsku, więzi często są bardzo silne, wręcz braterskie. – Jakiś czas temu usłyszałam historię o wojskowym przejawiającym objawy PTSD, który przestał radzić sobie z codziennymi obowiązkami, bo siły starczało mu tylko na pracę. Więc członkowie jego jednostki rotacyjnie przez kilka miesięcy jeździli do niego, żeby nie był sam, ale też żeby sprzątać jego mieszkanie, robić mu zakupy, tankować auto. Było to dla nich totalnie naturalne. Podobnie jak naturalne jest to, że regularnie razem wychodzą po pracy. I to nie po to, żeby upić się i rozrabiać, jak część z nas może myśleć, ale by potańczyć i powygłupiać się. Być może to wspólne wartości, które przyciągnęły ich do tej pracy, tak ich łączą. Jak i to, że są razem w ekstremalnych sytuacjach, ocierają się o śmierć. Oni się nawzajem nie oceniają, żartują z siebie, ale nie drwią. Mają też z reguły dobry kontakt z ciałem – ich narzędziem pracy – co jest szalenie ważne dla regulacji emocji. Myślę, że nie bez powodu dr Kowalczyk wymienia trzy grupy, w których mężczyźni często doświadczają głębokich przyjaźni: wojsko, drużyny sportowe i grupy wyznaniowe. Być może klucz tkwi we wspólnych wartościach i wspólnie przeżywanych silnych emocjach, pogłębiających więzi.  

Kamila Raczyńska przyznaje, że niestety u przeciętnych mężczyzn nie widzi podobnych zachowań. Męskie przyjaźnie są dość usztywnione, często zresztą są to raczej znajomości niż przyjaźnie. Gdzieś tam tli się w nich duch rywalizacji. Istnieje potrzeba udowadniania, który z nich jest lepszy. – Nie ma miejsca na trudne emocje, na to, żeby się przytulić i powiedzieć „Stary, kocham cię”mówi ze smutkiem ekspertka. Świat wyglądałby zupełnie inaczej, gdyby mężczyźni tak się wspierali. Spytajmy 10 przypadkowych facetów na ulicy, kiedy ostatni raz zadzwonili do bliskiego mężczyzny i powiedzieli mu, że jest super, że może na nich zawsze liczyć, podziękowali za jego wsparcie. A my, kobiety, wspieramy się nieustannie, wysyłamy bez konkretnego powodu wiadomości o treści: „Super, że jesteś. Myślę o tobie”. A co dopiero kiedy u jednej jest sytuacja kryzysowa – wtedy od razu otacza ją opiekuńcze kobiece stado.  

Biologicznie jesteśmy lepiej uposażone do tego, żeby tworzyć grupy, podtrzymywać relacje, zaznacza Kamila Raczyńska. Mężczyźni są z kolei napędzani testosteronem, który w sytuacjach kryzysowych zamienia ich w skupionych na rozwiązaniu, często wybuchowych egoistów. – Badania świetnie pokazują te różnice. Praktyka również. To kobiety z reguły wyprowadzają firmy z kryzysowych sytuacji, bo mają „oczy naokoło głowy” i dbają nie tylko o to, żeby przetrwać, ale też o dobrostan ludzi wokół siebie. To zasługa oksytocyny, która wydziela nam się również w sytuacjach kryzysowych i skłania do dbania o innych. Mężczyźni w kryzysie zalewani są testosteronem, który ma ich zaprowadzić do celu. Choćby po trupach. Brzmi strasznie, ale z drugiej strony dzięki temu też nasz gatunek przetrwał mówi Raczyńska. 

Kolejna sprawa to jednak środowisko i socjalizacja. – Dziewczynki są wychowywane relacyjnie, do nich więcej się mówi i innym tonem już na etapie niemowlęctwa. Z chłopcami od małego komunikujemy się raczej po „żołniersku”, wypowiadając krótkie zdania. Potwierdzają to liczne badania. Kobiety są więc z jednej strony opiekuńcze, ale z drugiej też łatwiej im prosić o wsparcie opisuje ekspertka. Z kolei u mężczyzn proszenie o pomoc wciąż w dużej mierze interpretowane jest w społeczeństwie jako słabość. Nie pokazują więc miękkiego podbrzusza. Trudno im się odpancerzyć. Dużo tłumią, duszą w środku.  

Kryzys relacji 

Brené Brown w książce „Z wielką odwagą” cytuje mężczyznę, który powiedział jej po jednym z wystąpień, że kobiety deklaratywnie chcą mężczyzn z opuszczoną gardą, z odsłoniętym miękkim podbrzuszem, ale on wie, że jego żona i córka wolałyby zobaczyć go martwego na tym przysłowiowym białym rumaku, niż patrzeć jak z niego spada. Bo jednak przez lata żyłyśmy marzeniem o archetypowym silnym mężczyźnie, opoce zapewniającej bezpieczeństwoprzypomina Kamila. Zaczynamy więc wprawdzie deklarować, że szukamy wrażliwych, otwartych mężczyzn, ale kiedy zaczynają mówić o emocjach, okazują „słabość”, to jest to dla nas ick. Wzdrygamy, się odsuwamy, upokarzamy ich, reagujemy śmiechem… Albo kastrujemy ich, stając się ich opiekunkami, wręcz matkami, a przecież z matką nie uprawia się seksu, prawda? Więc nie tylko mężczyźni muszą się otworzyć, zmienić, także kobiety muszą podejść z otwartością do zmian na polu męskości.  

Mamy często konkretne wymagania, wyobrażenia co do partnera, szukamy nieistniejącego ideału lub lądujemy w związku i jesteśmy niezadowolone, nie podejmując nawet rozmowy o naszych potrzebach, oczekiwaniach. – Czas nie tylko wymagać, ale i zacząć coś dawać. Szczerze samej siebie zapytać, na ile potrafię być bezpiecznym miejscem dla mojego partnera. Często przecież nie chcemy, by opowiadali o swojej pracy, wolimy, by z problemami uporali się w swojej „męskiej jaskini” z piwkiem w dłoni. A potem wszystkie statystyki pokazują, że uzależnienia wśród mężczyzn przybierają na sile. U kobiet w stresie raczej spada nastrój, rozwijają się choroby autoimmunologiczne. Mężczyźni w stresie uciekają w uzależnienia albo wręcz w samobójstwa. Mamy przecież przerażający, jeden z najwyższych w Europie odsetków męskich samobójstw.  

Według ekspertki brakuje narracji o dobrych relacjach. Wciąż jesteśmy przeciw sobie nastawiani, wojna płci się opłaca. – Polaryzacja świetnie się sprzedaje. Ludzie wbrew pozorom chętniej wydają pieniądze napędzani negatywnymi emocjami niż pozytywnymi przypomina. Poza tym w nas, kobietach, kipi dużo gniewu na mężczyzn ogólnie, czemu nie ma się co dziwić, ale musimy się przecież w końcu jakoś dogadać. – Bardzo bym chciała, żebyśmy jako kobiety wzięły swoją część odpowiedzialności za to, jak w tym momencie wygląda kryzys w relacjach. Pora się zastanowić, czy potrafię być oparciem dla mojego faceta, czego ja od niego w ogóle chcę i czy jestem w tych oczekiwaniach spójna. Czy pragnę niedostępnego Wiedźmina z tym niskim głosem (ale może nie za bardzo niedostępnego, bo jednak dla mnie ma być kochany i czuły), czy miękkiego „granola boy” lub „fruity boy, który będzie moją przyjaciółką. Obecnie widzę, jak wiele kobiet oczekuje, że ich partner pozbędzie się męskich cech i zainteresowań. Dodatkowo większość z tych naturalnych dla mężczyzn cech jest niesłusznie nazywana „toksycznymi”. Zwykłe trenowanie sztuk walki bywa odbierane jako „przemocowe”. Myślę, że same się pogubiłyśmy w tym, czego chcemy. Robimy z naszych partnerów przyjaciółki, chcemy spędzać każdą wolną chwilę wspólnie, a potem płaczemy przyjaciółce, że seks nam siadł. Esther Perel pięknie mówi, że pożądanie rodzi się w tej szczelinie między jedną a drugą osobą w relacji. Gdy się zlewamy w jedno, szczelina znika.  

Kryzys w sypialni 

Skoro mówimy o kryzysie w relacjach, to także w seksie, bo to element naszych związków. Okazuje się, że obecnie w najmłodszej grupie mężczyzn pojawia się poważny problem z erekcją. 57 proc. respondentów zadeklarowało, że regularnie miewa problemy z erekcją, z czego 36 proc. to mężczyźni w wieku od 18 do 25 lat. – Ponieważ to tak młoda grupa, to w zasadzie możemy być pewni, że to nie są kwestie biologiczne. Nie wpływają na to takie choroby cywilizacyjne, jak cukrzyca, zakrzepica czy miażdżyca, bo jeszcze na nie za wcześnie. Doktor Kowalczyk słusznie zaznacza, że po pierwsze, trzeba pamiętać, że to deklaracje i nie wiemy, jak respondenci rozumieją „problemy z erekcją”. 19 proc. ankietowanych przyznało, że źródłem edukacji seksualnej jest dla nich porno. Zatem śladem tego, co oglądają, może im się wydawać, że erekcja powinna nieustannie trwać 40 minut, a gdy u nich kończy się po 15, to mogą to uznać za problem z erekcją. Niestety swoich obaw większość z nich nie konsultuje z lekarzami. Swoją męskość mierzą erekcją, wyglądem, wysportowanym ciałem, siłą. 41 proc. z nich nie ma z kim rozmawiać o trudnych emocjach, a chcieliby, więc to oznacza, że czują się osamotnieni. To wszystko razem sprawia, że w ogóle się nie dziwię, że boją się bliskości i seksu, że mają problemy z erekcją na tle emocjonalnym, bo się czują oceniani, są zakompleksieni. Czują, że muszą stanąć na wysokości zadania, i to natychmiast. Według mnie to też powód, dla którego 49 proc. młodych badanych zaznaczyło, że jest przed inicjacją genitalną. 

*

Raport „Rzeczywistość polskiego mężczyzny” pokazuje, że najwyższy czas porzucić stereotypowe myślenie o mężczyznach i męskości. Postarać się ich wesprzeć w czasie zachodzącej na naszych oczach zmiany. Warto też z ciekawością, otwartością oraz czułością wyjść sobie naprzeciw. Spróbować zrozumieć się wzajemnie, zaakceptować, komunikować i dbać o siebie. Nie sprawi to, że zamienimy się w kobiety i mężczyzn sięgających naszych ideałów, ale na pewno lepiej się zrozumiemy i zbliżymy do siebie. 

Kamila Raczyńska, edukatorka seksualna i szkoleniowiec. Od 20 lat zajmuje się szeroko rozumianym dobrostanem. Przez blisko dekadę pracowała głównie z kobietami. Obecnie szkoli firmy i organizacje oraz pracuje indywidualnie z mężczyznami. Prowadzi profil kamilaraczynska.pl. 

Paulina Klepacz
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Sprawdzamy kondycję polskiego mężczyzny. Czy przeżywa kryzys męskości?
Proszę czekać..
Zamknij