Strajk Kobiet: Idziemy po wolność
Niedzielne protesty odbyły się pod hasłem „Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko.” – 13 grudnia jest wyjątkową rocznicą. 39 lat temu ogłoszono w Polsce stan wojenny. Tego dnia również na całym świecie szczególnie pamiętamy o ofiarach przemocy policyjnej, bo nigdy nie zapomnimy i nigdy nie wybaczymy tego, co robi nam opresyjne państwo – mogliśmy przeczytać w komunikatorze Telegram. Obecnie „bez wprowadzenia stanu nadzwyczajnego, (rządzący – przyp. red.) tak naprawdę wprowadzili nam faktyczny stan wojenny” – dodały organizatorki OSK na Facebooku.
Do walczących dołączyli przedsiębiorcy dotknięci niekonsekwentnymi działaniami rządu i około południa zablokowali rondo Dmowskiego, które od kilku tygodni w świadomości społecznej funkcjonuje jako rondo Praw Kobiet. Kolejnym punktem na mapie Warszawy miała być ulica Mickiewicza w pobliżu miejsca zamieszkania Jarosława Kaczyńskiego. Marsz w kierunku Żoliborza próbowały utrudnić radiowozy i zastępy policji. Protestujący omijając kolejne blokady, sparaliżowali Wisłostradę na dobre kilkadziesiąt minut. Gdy dotarli w okolice domu Prezesa Prawa i Sprawiedliwości, natknęli się na kolejną ścianę funkcjonariuszy. Wówczas ze strony mundurowych zaczęły padać komunikaty o nielegalnym zgromadzeniu. Niemożność przebicia się przez policyjny kordon spowodowała, że uczestnicy strajku zaczęli się rozchodzić.