Gdyby równolegle do nagród filmowych przyznawano wyróżnienia za styl, Ayo Edebiri zebrałaby jeszcze więcej statuetek. Jej looki, kompletowane we współpracy ze stylistką Danielle Goldberg, to majstersztyki kreujące wizerunek młodej i niezależnej kobiety oraz podkreślające osobowość aktorki. Są równocześnie dyskretne i robiące ogromne wrażenie, ale nigdy jej nie przyćmiewają. I co najważniejsze, bazują na estetykach, których do tej pory raczej nie utożsamiano z modą godną czerwonych dywanów.
W serialu „The Bear” najczęściej widzimy ją w fartuchu szefa kuchni albo w puchowej kurtce i jeansach. Tak ubrana każdego ranka zmierza do restauracji. Na stand-upach, w których realizuje się jako artystka komediowa, występuje w innym uniformie: wygodnym oversize’owym białym T-shircie. Natomiast kiedy wchodzi na czerwone dywany eksperymentuje z krojami, wybierając projekty marek, których stylizacje do tej pory nie odgrywały ważniejszej roli na najbardziej prestiżowych galach filmowych. Zatem nic dziwnego, że 28-letnia Ayo Edebiri stała się nie tylko nową ulubienicą Hollywood, ale także świata mody. Jej relacja z ubiorem jest nie tylko odwiezwierciedleniem jej artystycznej ekspresji, lecz także elementem wizerunku coraz bardziej świadomej siebie młodej kobiety.
Jak Ayo Edebiri odnalazła swój styl?
Jak wiele amerykańskich nastolatek, Edebiri dorastała w kulturze dress-code’u – szkolnego i katolickiego, bo jako członkini Kościoła Zielonoświątkowego na msze musiała zakładać spódnice sięgające połowy łydki i nakrycia głowy. To jednak dzięki tym ograniczeniom z jeszcze większą determinacją zaczęła poszukiwać własnego stylu oraz różnych sposobów na dyskretne obejście zasad, m.in. w mundurek wplatała akcenty, które bardziej niż z obowiązującą ją etykietą byłyby spójne z jej własnym rozumieniem mody.
W tej estetycznej edukacji Ayo Edebiri dużą rolę odegrała także popkultura. Inspiracje odnajdywała w strojach bohaterek serialu „Plotkara” (choć – jak zapewnia – nigdy nie chciała być ani jak Serena, ani jak Blair, bo wolała ciekawe postacie drugoplanowe), a także w japońskich czasopismach „Fruits”, które kupowała w lokalnych księgarniach. Szczególnie lubiła zaczytywać się w rubryce redaktorskich porad, dzięki którym dowiadywała się, jak przy pomocy kilku elementów garderoby wykreować stylizacje na cały miesiąc. – Pozwoliło mi to docenić osoby z wyrazistym stylem i pokazało, że łączenie tych samych ubrań w myśl zasady „mix & match”, może być doskonałym sposobem nie tylko na korzystanie z mody, ale przede wszystkim podkreślenie osobowości – mówiła amerykańskiemu „Vogue’owi”.
Edebiri cierpliwie poszukiwała stylu najlepiej korespondującego z jej osobowością, w którym czułaby się dobrze. Gdy w Hollywood zaczęła być coraz bardziej rozpoznawalna, a szacunek branży zyskiwała nie tylko jako utalentowana aktorka i stand-uperka, lecz także scenarzystka, hołdowała subtelnym i dziewczęcym stylizacjom. Poprawne, ale jednak zachowawcze looki mogły wynikać z nieśmiałości –przecież wciąż była początkującą w tej branży artystką. Nie bez powodu jej styl największą metamorfozę przeszedł w ostatnich dwóch latach, gdy proporcjonalnie do pozycji w branży rosła jej pewność siebie. Odnalazła też swoją modową przewodniczkę: stylistka Danielle Goldberg oprócz Edebiri ubiera też m.in. Gretę Lee.
Ayo Edebiri i jej stylistka Danielle Goldberg to team idealny
Kreując nowy wizerunek aktorki, porzuciły dziewczęcą frywolność i skupiły się na minimalistycznym power dressingu, z którego równie mocno co aktualne trendy wybrzmiewają ponadczasowa klasyka i nawiązania do wizerunku silnych kobiet (inspirowały się m.in. stylizacjami Jacqueline Kennedy i Whoopi Goldberg). Celebrują modę inteligentną, lecz nie przeintelektualizowaną. Szukają w niej rozwiązań, które choć pozostają wyraziste, nigdy nie przyćmiewają aktorki.
Kluczem do sukcesu tego duetu był wybór nie tylko fasonów, lecz także marek, których projekty wybierały na prestiżowe wydarzenia. Zamiast przepastnych kreacji włoskich i paryskich krawców postawiły na nowoczesne amerykańskie marki – The Row i Proenzy Schouler, na której wrześniowym pokazie Ayo była także gościem. Pokochały awangardę, szczególnie od Loewe, a jeśli już decydowały się na klasykę z metką made in Italy to dopilnowały, by powstała na zamówienie.
Edebiri zachwyciła podczas tegorocznej ceremonii Złotych Globów, prezentując się w z pozoru skromnej, ale oryginalnej sukni z trenem od Prady. Choć model bazował na bestsellerowym fasonie z zeszłego sezonu, został stworzony przez Miuccię Pradę i Rafa Simonsa wyłącznie z myślą o aktorce i niezwykle ważnej w jej karierze ceremonii – tamtego wieczoru Edebiri odebrała statuetkę za rolę Sidney w serialu „The Bear”.
Choć stylizacje aktorki pozostają spójne pod względem estetyki (celebrują formę, stawiając na wyjątkowe rozwiązania i niesamowity krawiecki kunszt), za każdym razem stanowią niesamowite zaskoczenie. Są niczym jajko z niespodzianką – słodkie na zewnątrz, ale najbardziej ekscytujące w środku. Goldberg zachwycająco je planuje, a Edebiri nosi w pełen nonszalancji, charyzmy i wrażliwości sposób.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.