Tancerz Colin King został stylistą wnętrz. – Próbuję przywrócić przedmiotom najprostszą, najczystszą formę – mówi artysta, który współpracuje z „Architectural Digest” i z Zarą.
Colin King kreatywność w dizajnie zaczął rozwijać jako kierownik artystyczny jednego z amerykańskich start-upów, gdzie odkrył, że ciekawi go szukanie napięć między obiektami i budowanie spójnych, wciągających wizualnych narracji. Pierwsze wnętrzarskie zlecenie zaproponował mu kolega fotograf. Nie dostał budżetu na stylistę, więc poprosił o pomoc przyjaciela, wtedy jeszcze amatora, entuzjastę. Po tym doświadczeniu King regularnie szukał interesujących miejsc i gdy jedną z realizacji zaproponował dziennikowi „The New York Times”, z niespełna trzydziestoletniego freelancera stał się etatowym pracownikiem pisma. Z czasem zaczął pracować dla najważniejszych tytułów: „Architectural Digest”, „Elle Decoration”, „T Magazine” czy „Arte Journal”.
Colin King współpracuje z wiodącymi markami wnętrzarskimi
Jego sposób widzenia stał się na tyle intrygujący, że współpracują z nim także popularne sieciowe marki, takie jak Anthropologie czy Zara. Filozofię opartą na oszczędności środków wyrazu pozbawioną efekciarskich chwytów przełożył na autorskie kolekcje produktów. Stworzył geometryczną kolekcję dywanów z Beni Rugs, linię akcesoriów dla duńskiej marki Menu (m.in. odlany z mosiądzu przycisk do papieru w kształcie dojrzałej gruszki), a ostatnio dla marki Future Perfect linię mebli i cokołów implikujących ruch, nazwaną Variations na cześć legendarnego tancerza i choreografa Merce’a Cunninghama.
Colin King przywraca przedmiotom ich najprostszą formę
– Chciałem projektować przedmioty i tekstylia, których nie mogłem zdobyć i ciągle ich poszukiwałem podczas przygotowań do sesji zdjęciowych. Istnieje wiele przeprojektowanych rzeczy, bardzo przypominających rekwizyty. Próbuję przywrócić przedmiotom najprostszą, najczystszą formę – deklaruje. W pandemii zaprosił do swojego domu publiczność, by w jej obecności tworzyć na stole z trawertynu martwe natury, które potem pokazywał w social mediach. Jego najnowszym projektem, będącym kolejnym krokiem w zmienianiu świadomości czytania przedmiotów i przestrzeni, jest album „Arranging Things” z esejami Samuela Cochrana, wydany przez Rizzoli.
Styl pracy Colina Kinga przypomina medytację
Praca z ciałem okazała się fundamentalna dla ukształtowania wrażliwości Colina i skrystalizowania jego metody twórczej. – Mój mózg został wytresowany do bycia gąbką, dostrzegania ruchu i natychmiastowego przekładania go na ciało. Nadal chłonę wszystko wokół mnie – mówi. – I reaguję. Lepiej niż inni czyta dynamikę przestrzeni, jakość brył, relacje między poszczególnymi elementami kompozycji. Swój sposób widzenia ćwiczył latami, kontemplując bałagan, studiując, jak wygląda stół po udanym posiłku albo łóżko, które ktoś pospiesznie opuścił o poranku. Jego styl pracy cechuje powolność, medytacyjne podejście do zadania, bycie tu i teraz.
Colin King maluje przestrzeń jak obraz
Wybiera przedmioty zatrzymujące spojrzenie i mające w sobie spokój i harmonię. Jego sposób komunikacji jest anegdotyczny, dlatego lubi rzeczy wiekowe, z których przebija osobista historia, nie zawsze efektowna, często zwyczajna, choćby zamknięta w kamyk znaleziony na plaży czy gałąź podniesioną podczas spaceru. Pozwala rzeczom „być” – z ich chropowatościami, niedoskonałościami, w synergii, która ma przetłumaczyć atmosferę przestrzeni na obraz. Maluje ją światłem niczym holenderscy mistrzowie.
Cały tekst znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Living”. Numer można teraz zamówić z wygodną dostawą do domu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.