Znaleziono 0 artykułów
17.10.2021

Sylwia Pankiewicz: Kolekcjonerka chust Hermèsa

17.10.2021
(Fot. Kaśka Jabłońska)

Jest właścicielką jednej z największych kolekcji chust Hermèsa w Polsce. Sylwia Pankiewicz, autorka instagramowego profilu @hermes_a_varsovie, opowiada nam o niezliczonych sposobach stylizacji chust, o tym, jak tworzą trendy i co wspólnego mają z bondage.

Kto kryje się za pojęciem „kolekcjonerka chust Hermèsa”? 

Tylko proszę nie pytać, ile trzeba mieć chust. Może być jedna, oprawiona pod szkłem. Resztę wymarzonych można mieć w głowie. Chodzi o pasję i o to, jak się przy nich czujemy. Jeśli założymy, że kolekcjoner to ktoś, kto zna, śledzi i wybiera projekty na podstawie emocji, kto nie opuszcza domu bez chusty, choćby ukrytej w torebce, to ja nim jestem. Kolekcjoner to ktoś, kto poszukuje brakującej wersji kolorystycznej swojego carré. Ktoś, kto zawsze zna odpowiedź na pytanie: „Jaka jest twoja wymarzona chusta?”.

(Fot. Kaśka Jabłońska)

W takim razie, jaka jest twoja wymarzona chusta?

Moim świętym graalem jest Carre aux Traits. Kwadrat z białego jedwabiu z prostymi liniami, pochodzący z lat 30., uznawany za pierwszą lub jedną z pierwszych chust Hermèsa. Ich sztandarowym produktem w tamtych czasach były stroje sportowe, jeździeckie akcesoria skórzane, siodła. Chustę stworzono jako uzupełnienie kostiumu kąpielowego. Z tych realnie do zdobycia – CarréMéditerranée. Obydwie bardzo podobne, choć dzieli je 80 lat.

Co decyduje o tym, że jakaś chusta staje się wspomnianym przez ciebie świętym graalem?

Rzadkość, fakt, że istniejące egzemplarze od lat nie zmieniają właściciela. Tak się mówi na starsze chusty spod ręki uznanych projektantów, jak Mont Saint-Michel od Hugo Grykara czy jedyna chusta zaprojektowana przez Renę Dumas, członka rodziny blisko związanej z marką, odpowiedzialnej za projekty i zarządzanie. Hermès pozostaje jednym z dwóch starych domów mody, nienależących do holdingów modowych. 

Jak zaczęła się twoja kolekcja? Czy pamiętasz pierwszą chustę Hermèsa, która do ciebie trafiła?

Oczywiście, że pamiętam! Cała przygoda zaczęła się od fascynacji zapachem Parfum dHermèsDzięki niemu jako spłoszona nastolatka znalazłam się w ich sklepie i w orbicie ich wpływów estetycznych. Marka Hermès w naszym kraju nie była wtedy znana. Pierwsza apaszka przyjechała do mnie później z Wiedniajako prezent. Są na niej zabytkowe pojazdy.

Chusty Hermèsa są przez wielu traktowane jako inwestycja – niektórzy ich nie noszą, ale trzymają w pudłach i cieszą się wzrostem ich wartości. Ty swoje nosisz, ale chyba też traktujesz je trochę jak dzieła sztuki? 

Ich estetyka jest niezwykle wyrafinowana, a w projektach – nawet pozornie najprostszych – widać głęboki zamysł. Wiele osób kupuje pojedyncze edycje jako dekoracje wnętrz. Inni zamykają duże zbiory poskładane w pudlach, co wcale jedwabiom nie służy. U pani, która jest międzynarodowym maklerem giełdowym,widziałam imponującą kolekcję skatalogowaną w Excelu i rozwieszoną w szafach do archiwizacji. Sama jestem raczej beznadziejnym przypadkiem kolekcjonera, bo chcę jednocześnie studiować projekty i cieszyć się nimi na co dzień. Nie potrafię swoich najlepszych chust zamknąć pod szkłem i nie móc ich używać.

(Fot. Kaśka Jabłońska)
(Fot. Kaśka Jabłońska)

Na twoim profilu na Instagramie widać, że chusty Hermèsa można nosić na niezliczoną ilość sposobów. Jaki jest twój ulubiony?

Jest kilka kategorii, w których można się wykazać. Podziwiam Azjatki, które cyzelują węzły, nadając im nazwy i rzeźbiarskie kształty. Ameryka kocha paseczki twilly i apaszki jako dodatek do luksusowych toreb, a dla Francuzek carré to po prostu codzienny dodatek podbijający surowe stylizacje. Moje ulubione aranżacje to te rozgrywane kolorem, szybkie i spektakularne węzły wokół szyi, a także zwariowane headwraps, które ku mojej radości są mocnym trendem najbliższych sezonów. 

Wspomniałaś o trendach. W latach 60. Babe Paley – nowojorska celebrytka i ikona stylu – pewnego dnia podczas lunchu zdjęcia chustę Hermèsa, ponieważ było jej gorąco. Zawiązała ją na rączce torebki – następnego dnia wszystkie witryny luksusowych butików były pełne tak przystrojonych torebek. Czy dziś chusty Hermèsa nadal tworzą trendy?

Torby i akcesoria Hermèsa prowokują inne marki do naśladownictwa od wielu lat. Ostatnio wszelkie apaszki i chusty faktycznie są mocniej widoczne na okładkach pism i na ulicy, po wielu latach nieobecności. Bardziej widoczne są też odwołania do stylu, printów i fasonów Hermèsa. Ich strategia oparcia marki na jakościsurowca i wysokiej próby dizajnie wyróżnia się na tle rzeczy projektowanych tanio, na wczoraj, z gotowych szablonów.

A z jakim najdziwniejszym, najmniej oczywistym sposobem wiązania czy wykorzystania chusty Hermèsa się spotkałaś?

Fani bondage uprawiają miłosne krępowanie i owijanie ciała właśnie w jedwab Hermèsa i jest to dość nieoczywiste. Świat jest tak różnorodny – wiem, że mam wśród obserwatorów mojego instagramowego profilu @hermes_a_varsovie osoby kolekcjonujące Hermèsa dla takich właśnie potrzeb. Świeże i progresywne są dla mnie stylizacje akcesoriów Hermèsa oparte na technikach japońskiej sztuki drapowania i wiązania furoshiki. Zgłębiamy ten temat z koleżankami z klubu, nagrywam pierwsze, nieudolne tutoriale na Instagramie. Tutaj chęć i wyobraźnia to jedyne ograniczenie.

Czy w swojej kolekcji masz ulubioną chustę, z którą wiąże się ciekawa historia? 

Nie mam tej jednej jedynej ulubionej chusty. Ale dość ekstremalna historia łączy się z pierwszą, która jest dla mnie najcenniejsza. Została kiedyś zalana agresywnym płynem do mycia podłóg, a ja zorientowałam się dopiero po kilku godzinach. I co się stało? W rozpaczy wypłukałam ją dokładnie w zimnej wodzie. W jednym miejscu granatowy barwnik lekko się przeniósł na sąsiadujące pola. I to wszystko… Noszę ją do dziś, tyle tytułem komentarza o jakości za cenę. 

Chusty Hermèsa są niemal dziełami sztuki również dlatego, że większość z nich jest tworzona przez artystów…

Artystami są w zasadzie wszyscy twórcy Hermèsa. Ze starych, tradycyjnych rysowników cenię i staram się kupować Hugo Grykara. Mam na celowniku artystę z Japonii, Daiske Nomurę, archiwalna Les Traits to projekt anonimowy. Współcześnie sytuacja jest prosta – dopóki pojawiają się chusty Jana Bajtlika dla Hermèsa, zawsze będę miała kilka niespełnionych życzeń. Cenię urodę, precyzję i szaleństwo tych projektów. A poza tym to frajda mieć wszystko, co narysował rodak. To drugi Polak tworzący chusty dla tej marki, bo do wznawianych klasyków należą Les Selles – siodła, które narysował pan Włodek Kamiński żyjący we Francji. Czasami świetni artyści są mniej uznani w kraju. Bajtlika nie kojarzyłabym, gdyby nie bestsellerowa wersja mitu o nici Ariadny, książka stworzona dla dziecięcego wydawnictwa. I tak się złożyło, że przy jego projektach na dłużej się zatrzymałam i przyznałam im właśnie trzecią szufladę. 

(Fot. Kaśka Jabłońska)

Chusty Hermèsa z czasem tylko zyskują na wartości. Nikt raczej świadomie ich nie wyrzuca. Dzięki temu ten element garderoby chyba idealnie wpisuje się w koncepcję mody zrównoważonej?

Wartość artystyczna i jakość sprawdzają się w czasie. W Polsce po kolejnych wojnach ludzie tracili wszystko, więc rzadko kto może się pochwalić odziedziczonymi przedmiotami, szczególnie tak ulotnymi jak apaszki. Ale tak, te chusty są na pokolenia. Jeśli się je szanuje. Polityka marki Hermès zakłada, że nowa chusta w pudełku może zawsze być wymieniona na inny wzór bez specjalnego wybrzydzania nad paragonem czy miejscem zakupu. Nietrafione prezenty nie marnują się – energia wędruje do kogoś, komu sprawi radość, a ty możesz sobie wybrać to, co w duszy zagra. Chusty z udokumentowaną historią zakupu można też co najmniej bez straty sprzedać innym kolekcjonerom.

Wspomniałaś, że różnego rodzaju chusty są dziś jednym z najgorętszych trendów sezonu. Można chyba powiedzieć, że ich kolekcjonerzy – tacy jak ty – są w pewien sposób przygotowani na jego nadejście.

Faktycznie, przez moment będę trochę bardziej modna. Jednak w Polsce takie trendy bywają wszechogarniające. Może się więc zdarzyć, że przekornie będę swoje apaszki mniej eksponować, chodzi w końcu o styl, który jest unikatowy. Ale tak poważnie – bardzo lubię widzieć chusty Hermèsa w stylizacjach innych kobiet i mężczyzn.

A może jest tak, jak powiedziała Coco Chanel: „Moda przemija, styl pozostaje”. Trudno chyba o bardziej stylowy i ponadczasowy element garderoby niż chusta Hermèsa.

Z pewnością nie zamierzam się rozstawać z moimi chustami. Zrobiłam kilka wyjątków, oddając w prezencie kilka z nich ważnym dla mnie osobom. Sprawiło mi to większą radość niż ich posiadanie. Całą pozostałą kolekcję chcę przekazać córce. Na razie zawłaszczyła jedną gawroszkę o końskiej tematyce, na której jest też pies. Ja mogę ją tylko od niej pożyczać. A kolejne pokolenie nosi ją po swojemu…

Natalia Jeziorek
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Sylwia Pankiewicz: Kolekcjonerka chust Hermèsa
Proszę czekać..
Zamknij