Szach i mat
W dobie selfie i Instagrama, skóra musi być perfekcyjna niezależnie od pory dnia. W przeciwnym razie, kamera wychwyci każdy niekontrolowany błysk. Kluczem jest dopasowanie podkładu, który stopi się ze skórą i zapewni jej matowe wykończenie przez wiele godzin. Czy Matt My Day Eveline Cosmetics sprosta temu zadaniu? Sprawdzam na własnej skórze.
Rozświetlanie jest dobrym pomysłem, pod warunkiem, że występuje punktowo i ma się nad nim kontrolę. Idealnie wyglądają nabłyszczone szczyty kości policzkowych, czubek nosa czy zagłębienie nad łukiem Kupidyna. Ale nos, broda, czoło i centralna część policzków – niekoniecznie. Przy cerze mieszanej lub tłustej – nabłyszczenie stają się zmorą, która wygląda fatalnie nie tylko na zdjęciach. Skóra z tendencją do nadprodukcji sebum jest chimeryczna i ma na nią wpływ masa czynników. Dlatego podkład powinien nie tylko wyrównywać koloryt, ale także regulować pracę gruczołów łojowych.
Jak druga skóra
Dobierając kolor podkładu, należy wybrać odcień, który staje się niewidoczny po nałożeniu na twarz. Podkłady Matt my Day Eveline Cosmetics są dostępne w czterech odsłonach, stworzonych z myślą o dość jasnych kolorach skóry Polek.
Nr 01 Ivory jest porcelanowo-jasny, idealny dla dziewczyn, które zwykle mają problem ze znalezieniem fluidu, bo większość jest zbyt ciemna, za żółta lub różowa. Ivory jest odcieniem neutralnym, więc dopasowuje się do jasnej cery delikatnie ją rozświetlając i nie dodając jej kolorystycznych podtonów.
Nr 02 Natural jest odpowiedni dla jasnych karnacji. Ma więcej pigmentu różowego, dzięki czemu sprawdzi się przy cerach o poszarzałym, zmęczonym kolorycie. W zależności od tego, jaki stopień krycia się wybiera, można nałożyć kolejną warstwę podkładu, co nie zmienia jego koloru, tylko nieco mocniej kamufluje niedoskonałości.
Nr 03 Vanilla Beige jest przeznaczony dla osób o średnim kolorze skóry. I świetnym odcieniem dla mnie. Pomimo że wydaje się odrobinę ciemniejszy niż Nr 02, zawiera więcej żółtego pigmentu. I właśnie dlatego sprawdzi się do neutralizowania czerwieni na twarzy. Czyli przyda się zarówno osobom z problemami trądzikowymi i niedoskonałościami, jak i tym, które potrzebują zatuszować widoczne, rozszerzone naczynka.
Nr 04 Beige jest kolorem najciemniejszym i podobnie jak Nr 02 ma zdecydowanie więcej różowych niż żółtych podtonów. Natomiast po nałożeniu jednej warstwy, świetnie wygląda także na mojej skórze, więc w dalszym ciągu jest to podkład dopasowany do słowiańskich karnacji.
Wszystkimi podkładami z linii Matt My Day Eveline Cosmetics można uzyskać lekkie krycie i wyrównanie kolorytu skóry albo większą korektę niedoskonałości (w postaci krostek czy przebarwień). Mają konsystencję wagi piórkowej, jak podkłady rozświetlające, a w dodatku są bardzo wydajne.
Produkt gładko rozprowadza się na skórze, delikatnie wyrównując jej powierzchnię. Nie zachowuje się podczas aplikacji jak kosmetyk typowo matujący. Przeciwnie – działa na cerę nawilżająco. Jego beztłuszczowa formuła jest bezpieczna dla osób z tendencją do łojotoku. Matt My Day nie powoduje powstawania zaskórników. A co z jego matującym działaniem? Nie tworzy na skórze efektu maski, więc w razie potrzeby skorygowania nierównego kolorytu, można dołożyć kolejną warstwę. Nakładam go palcami, bo nie przepadam za stosowaniem gąbeczek i pędzli, które są dla mnie źródłem bakterii. Po wyschnięciu podkładu, makijaż nabiera matowego wykończenia. Nie trzeba stosować już pudru, także w ciągu dnia.
Design i formuła
Nowoczesne opakowanie podkładu jest wygodne i ułatwia jego stosowanie. Tubka fluidu Matt My Day jest miękka, łatwo się ją trzyma w dłoni, a pompka pozwala na aplikację mniejszych ilości produktu, który jest bardzo wydajny. Dla mnie do wykonania makijażu dziennego wystarcza jedna „pompka”, a jeśli zależy mi na nieco mocniejszym stopniu krycia, na przykład do zdjęć, nakładam kolejną.
Ciekawa jest też formuła produktu. Oprócz pigmentów kolorystycznych, w składzie Matt My Day znalazło się też mnóstwo składników pielęgnacyjnych. To właśnie dzięki nim po aplikacji tego podkładu na skórze, nie czuję ściągnięcia typowego dla produktów matujących do makijażu. Kosmetyk z powodzeniem sprawdzi się więc także przy cerze odwodnionej. Zawiera kompleks nawilżający i ceramidy, które są jak cegiełki i pomagają odbudować warstwę hydro-lipidową naskórka – stąd efekt wygładzenia skóry, który widać niemal od razu po nałożeniu podkładu.
Matt My Day jest produktem miejskim i bardzo nowoczesnym. Odpowiada potrzebom osób pracujących wiele godzin przed monitorem komputera i żyjących w dużym mieście. Zawiera tarczę Anti-Pollution, która dzięki antyoksydantom, wymiata wolne rodniki i daje ochronę przed czynnikami wywołującymi przedwczesne starzenie się skóry. Podkład zawiera także niebiesko-zielone algi, które skórę detoksykują, wygładzają i poprawiają jej elastyczność. A dzięki wyciągowi z granatu – jednego z najlepszych źródeł antyoksydantów – produkt reguluje wydzielanie sebum i zamyka pory.
Stosowanie Matt My Day jest przyjemne, ponieważ ani przesadnie nie ściąga skóry, ani nie powoduje nieprzyjemnego mrowienia charakterystycznego dla niektórych kosmetyków kolorowych o działaniu matującym. Ma dość delikatny zapach, który nie podrażnia cery wrażliwej. Podoba mi się w nim to, że dobrze wychodzę na zdjęciach i nie muszę nerwowo spoglądać w lusterko, żeby pudrować w ciągu dnia nos lub czoło. Pod koniec dnia cera pozostaje w całkiem dobrej kondycji. Wygląda naturalnie.
Matt My Day odpowiada potrzebom cery normalnej, tłustej lub mieszanej, ponieważ ma konsystencję pozbawioną substancji oleistych, które mogą powodować powstawanie zaskórników. Dzięki temu nie zatyka porów, a jego formuła jest niezwykle lekka. Wydaje się być bezpieczny nawet dla cer wrażliwych. A dzięki zawartości filtrów przeciwsłonecznych UVA/UVB stanowi dodatkową ochronę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Matt My Day Eveline Cosmetics jest szeroko dostępny w całej Polsce i kosztuje 29,99 PLN
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.