– Tamara wraca do domu – mówi prawnuczka słynnej malarki, Marisa de Lempicka, zaangażowana w wystawę „Tamara Łempicka – kobieta w podróży”, którą w Muzeum Narodowym w Lublinie można oglądać do 14 sierpnia 2022 roku. Opowiada historię artystki, która wykreowała własny wizerunek – niezależnej i nowoczesnej kobiety sukcesu, ikony swoich czasów, królowej art déco.
Urodziła się w roku 1893, 1896, 1898, 1903 albo 1906 w Warszawie. A może jednak w Moskwie albo Sankt Petersburgu? Mistrzyni budowania wizerunku Tamara Łempicka potrafiła każdemu opowiedzieć inną wersję wydarzeń. Przyjmuje się, że jej historia zaczyna się w 1898 roku. Mimo że niektóre zdarzenia – które miała pamiętać – mogłyby świadczyć o tym, że jest to data zbyt późna, podana, by odjąć sobie lat. A to dopiero początek opowieści napisanych przez wybujałą wyobraźnię artystki, która już na początku XX wieku doskonale zdawała sobie sprawę, jakim plusem może być odpowiednio zbudowana marka osobista. Dzięki temu zdobyła posłuch, a co za tym idzie karierę i prawdziwą fortunę. Bo czy prawdą jest, że wydawca niemieckiego magazynu „Die Dame” zamówił u niej obraz, który miał się pojawić na okładce, tylko dlatego, że zobaczył ją pod hotelem w Monte Carlo za kierownicą zielonego bugatti? Tak piękną, dostojną, bogatą i wyprzedzającą swoje czasy, nowoczesną? Cóż, Łempicka nigdy nie posiadała zielonego bugatti.
Symulacje, opowiastki, drobne kłamstewka Tamary Łempickiej
– Nie ma cudów, jest tylko to, co wykreujesz sama – mawiała Tamara. I to zdawało się przyświecać jej życiu. Kwestia osadzenia daty jej urodzenia na osi czasu to niejedyny problem z Łempicką. Choć przez całe życie utrzymywała, że urodziła się w Warszawie, wszystko wskazuje na to, że jednak w Moskwie. Przyszła na świat jako Maria (albo Rozalia) Gurwik-Górska. Wychowała się między Warszawą, Moskwą a Sankt Petersburgiem w zamożnej żydowskiej rodzinie kupieckiej. Ojciec Borys Gurwik-Górski porzucił rodzinę, gdy Tamara była małą dziewczynką, i najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Artystka będzie utrzymywać, że jej rodzice się rozwiedli i żyją osobno. Także to na początku XX wieku było wyrazem niesamowitej wręcz nowoczesności. W Warszawie spędzała czas z dziadkami ze strony matki, Malwiny z domu Dekler. Bernard i Klementyna Deklerowie należeli do towarzyskiej i kulturalnej elity, przyjaźnili się z Ignacym Janem Paderewskim i Arturem Rubinsteinem. Tamara wychowywana więc była w towarzystwie intelektualistów, przedstawicieli kultury i – jak lubiła podkreślać – arystokratów. Choć to także – jak twierdzą z kolei varsavianiści – było częścią jej kreacji. W tych czasach rodziny kupieckie, choć zamożne, nie miały dostępu do prawdziwej arystokracji.
Swoje sztuczki zaczęła stosować już w 1907 roku, kiedy zrozumiała, że gdy symuluje chorobę, rodzina, dla poprawy zdrowia, wysyła ją na wakacje do Włoch. Tam podziwiała obrazy renesansowych mistrzów. Również w związku ze zdrowiem wymusiła przeniesienie do szkoły w Lozannie. Lubiła dokazywać. Gdy matka zaprosiła do domu malarza, który wykonał portret jej dzieci, Tamara, zobaczywszy gotowe dzieło, stwierdziła, że sama lepiej potrafiłaby je namalować. Jak powiedziała, tak zrobiła.
Łempicka: Mistrzyni iluzji ze ślizgającymi się na posadzce gęśmi
Po śmierci dziadków Tamara przeprowadziła się do zamożnego wujostwa, do Moskwy. Właśnie tam, w domu Stifferów, poznała, czym są prawdziwy luksus i bogactwo. Gdy w garderobie ciotki zobaczyła ułożone w szkatułkach szafiry, szmaragdy i diamenty, zdecydowała, że to właśnie będą symbole jej dostatniego życia. Musiała jeszcze znaleźć odpowiednią partię. Na jednym z wystawnych przyjęć jej wzrok zatrzymał się na niezwykle przystojnym Tadeuszu Łempickim. Młody prawnik, syn bratanicy Cypriana Kamila Norwida, otoczony był pięknymi kobietami. Miał opinię playboya. Tamara wiedziała, że musi się wyróżnić, by go usidlić. Lubiła podkreślać, jak wiele osób komplementowało jej idealną urodę (potwierdzając tę tezę tym, że często mylono ją z Gretą Garbo). Ale prawdą jest, że nie była klasyczną pięknością. Była za to mistrzynią iluzji. I doskonałym makijażem, odpowiednim uczesaniem, strojem, a także zachowaniem, wyrafinowaniem i pewnością siebie robiła piorunujące wrażenie. Tadeusz zwrócił na nią uwagę, kiedy na przebieranym balu ubrała się w strój pasterki, przyprowadzając ze sobą dwie gęsi prowadzone na tasiemkach. Zwierzęta ślizgały się na mocno wypolerowanej posadzce, co sprawiło, że arystokracja i wysoko postawione osoby śmiały się do rozpuku. Chwilę później Tamara i Tadeusz pobrali się, a sukni ślubnej panny młodej towarzyszył ciągnący się od ołtarza do drzwi wejściowych kościoła tren. Para zamieszkała w Sankt Petersburgu i wiodła bajkowe życie. Idylla skończyła się w 1917 roku, wraz z rewolucją bolszewicką. Kiedy państwo Łempiccy doznawali cielesnych rozkoszy, zapukała do ich domu policja i zabrała nagiego Tadeusza. Wówczas największym wrogiem rewolucjonistów były rosyjskie elity, a do więzienia można było pójść chociażby za sam fakt posiadania konta w banku. By uratować męża, Tamara poprosiła o pomoc szwedzkiego konsula, który zgodził się pomóc, pod warunkiem że Łempicka spędzi z nim noc. – Ciężko jest być kobietą na tym świecie. By przeżyć, trzeba wykorzystywać swoje ciało i posługiwać się seksem – mawiała później.
Legendarne przyjęcia w Paryżu: Potrawy podawane z nagich ciał kobiet
Łempiccy uciekli do Francji, by w stolicy zacząć nowe życie. Cały majątek został w Rosji, musieli więc zbudować wszystko od nowa. Siostra Tamary, Adrianna Gurwik-Górska, jedna z pierwszych dyplomowanych architektek Francji, zasugerowała Łempickiej, by wróciła do malarstwa. Zaczęła więc szukać zleceń na portrety, przy okazji coraz głębiej zatapiając się w paryską śmietankę. Tadeusz po opuszczeniu rosyjskiego więzienia był cieniem samego siebie, za to Tamara coraz bardziej smakowała w pozamałżeńskich aferach. W ciągu dnia uczęszczała na zajęcia do pracowni kubistycznego malarza André Lhote’a, by wieczorami czerpać z nocnego życia Paryża lat 20., a to nie znało przesady. Huczne, zakrapiane alkoholem i doprawione ciężkimi narkotykami imprezy do białego rana często przypominały orgie. Nikogo nie obchodziło, kto, z kim wchodzi w kolejne romanse. Tamara wychodziła nad ranem z barów i klubów, które po całonocnej zabawie wyglądały jak zdemolowany przez bandę rock and rollowców pokój hotelowy. Od lepiącej się od słodkich koktajli podłogi odrywano pozostawione na parkiecie części garderoby. Tamara nie przejmowała się tym, że w domu czekają na nią mąż i córka Maria Krystyna, zwana Kizette. Lata 20. to były czasy wolności, ekscentryczności i ekstazy, a Łempicka stała się ich ikoną.
Łempicka szybko zrozumiała, że nowoczesny świat karmi się skandalem. Otwarcie mówiła więc o swoich romansach z przedstawicielami obu płci. Najdłuższy z nich, trwający blisko 10 lat, miała z pozującą jej do portretów modelką Irą Perrot. Zaczęła budować wizerunek wyzwolonej kusicielki, która bywa w modnych restauracjach, pokazuje się w towarzystwie słynnych artystów i lubi się bawić. W Paryżu stała się królową legendarnych przyjęć – na jednym z nich jedzenie podawały dziewczyny ubrane jedynie we wczepione we włosy pióra, na innym goście mieli jeść nie z zastawy, ale bezpośrednio z nagich ciał kobiet, na których ułożone były potrawy. Erotyzmem ociekała też sztuka Tamary, która szybko, podobnie jak sama artystka, zyskała międzynarodową sławę, stając się modelowym przykładem malarstwa art déco. Po raz pierwszy jej prace zostały wystawione na Salon d’Automne w 1922 roku, dzięki pomocy siostry Adrianny, która zasiadała w komisji wybierającej dopuszczane do niego dzieła. Twórczość Tamary została przyjęta z entuzjazmem. „Piękna Rafaela” z 1927 roku uznawana bywa wręcz za najważniejszy akt XX wieku, „Autoportret w zielonym Bugatti” – za jeden z wiodących obrazów art déco, który pokazał zupełnie nową i bardzo nowoczesną perspektywę. Obraz rzeczywiście pojawił się na okładce magazynu „Die Dame”, ale nieprawdą jest, że został zamówiony po tym, jak wydawca magazynu spotkał artystkę w Monte Carlo. Tamara już od jakiegoś czasu współpracowała z czasopismem, a okładka była zwyczajnym zleceniem. W rzeczywistości Łempicka jeździła kanarkowożółtym renault i lubiła ubierać się pod kolor swojego auta. Moda była zresztą dla niej niezwykle ważna – służyła do tworzenia wizerunku. Królowej art déco, jak była w Paryżu nazywana, sławę przyniosły śmiałe, nowoczesne obrazy, inspirowane renesansem, kubizmem i manieryzmem. Wpływowych członków elity pokazywała na industrialnym tle. Szybko stała się prawdziwą celebrytką. Projektanci chcieli, by nosiła ich najnowsze kreacje. Na zdjęciach pozowała w strojach Marcela Rochas, Coco Chanel i Paula Poireta.
„Matkę przełożoną” Łempickiej podziwiał Salvador Dalí
Tamara za wszelką cenę chciała odnieść sukces i zdobyć fortunę. Przed trzydziestką (choć kwestia wieku jest w jej przypadku dyskusyjna) miała zarobić na obrazach milion dolarów. W Paryżu kazała na siebie mówić Tamara de Łempicka, co miało potwierdzać jej arystokratyczne pochodzenie, o którym zawsze marzyła. Pogoń za wolnością i lekkoduszność Łempickiej miały jednak swoją cenę – rozpad małżeństwa. Tadeusz nie mógł dłużej przyglądać się poczynaniom żony. Wniósł o rozwód i wrócił do Warszawy. Wtedy powstał jeden z najsłynniejszych obrazów artystki „Niedokończony mężczyzna (Portret Tadeusza Łempickiego)”, na którym były mąż malarki nie ma jednej dłoni. Tamara pozostawiła jedynie jej zarys. Nieprzypadkowo była to lewa dłoń, na której powinna widnieć obrączka.
Po rozwodzie z Tadeuszem i rozstaniu z Irą załamana Tamara postanowiła zamieszkać w klasztorze, gdzie zaczęła pracę nad znakomitym portretem zakonnicy zatytułowanym „Matka przełożona”. Obraz był później oklaskiwany przez paryską śmietankę, w tym i przez Salvadora Dalego. W 1933 roku Tamarą wyszła ponownie za mąż, za barona Raoula Kuffnera, dziedzica austriackiego imperium browarniczego z jednym z największych majątków Europy. Jako baronowa przeprowadziła się w trakcie II wojny światowej do Hollywood, gdzie do towarzystwa chciała się wkupić wystawnym przyjęciem, na którym serwowano przygotowany przez artystkę polski bigos. Choć przez wojnę czas świetności art déco się skończył, a świat powoli zapominał o de Łempickiej, Tamara malowała do końca życia. Zgodnie z relacją Laury Claridge, autorki książki „Tamara Łempicka, sztuka i skandal”, malarka była charakterną starszą kobietą o niełatwym usposobieniu. Potrafiła być niemiła i wyniosła. Mówiła w wielu językach, przede wszystkim posługując się angielskim, hiszpańskim, francuskim i polskim, często mieszając je, nawet w jednej wypowiedzi. Do końca życia utrzymywała, że jest Polką, i obrażała się, gdy ktoś sugerował, że mogłaby być Rosjanką. Zgodnie z życzeniem artystki po jej śmierci w 1980 roku prochy Tamary zostały rozsypane nad wulkanem Popocatépetl w Meksyku, na który miała widok z okna. Ostatnie lata życia spędziła bowiem w mieście Cuernavaca. Do dzisiaj pozostaje jedną z najsłynniejszych i najbardziej wpływowych polskich artystek. W 2020 roku „Portret Marjorie Ferry” pędzla Łempickiej sprzedał się za 82 miliony złotych, zostając najdrożej sprzedanym polskim obrazem w historii. Choć nie urodziła się w najwyższej z klas, zmarła jako arystokratka, bo jak sama mawiała – „nie liczą się początki, o ile koniec jest dobry”.
„Tamara Łempicka – kobieta w podróży”, Muzeum Narodowe w Lublinie, wystawa czynna do 14 sierpnia 2022 roku; https://zamek-lublin.pl
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.