Po cyklu o matkach influencerkach z okazji Dnia Ojca rozmawiamy z najmądrzejszymi tatusiami w sieci. Maciej Lisowski, mama i tata w jednej osobie, samodzielnie wychowuje ośmioletnie bliźniaczki – Madzię i Małgosię. – Dzieci mogą mi zaufać, wyżalić mi się i dzielić ze mną radościami. Czują się bezwarunkowo kochane – mówi twórca profilu MaTata.
Maciej Lisowski, właściciel agencji ML Group, jest rodzicem ośmioletnich bliźniaczek – Madzi i Małgosi. Nie tatą, a jak mówi on sam i dziewczynki, MaTatą. Nie rodzicem samotnym, a samodzielnym, bo MaTata potrafi zapleść córeczkom wymyślne warkocze i ugotować obiad. Wychowywanie dziewczynek zainspirowało go do założenia profilu na Instagramie, który dziś śledzi ponad 34 tys. osób, oraz kanału na YouTubie.
Lisowski nazywa siebie żartobliwie „kurem domowym”. – Sprzątam, piorę, prasuję, gotuję, rysuję z dziećmi, maluję im paznokcie, czeszę koki i zaplatam warkocze. Od dwóch lat nie mam pomocy niani. Odnalazłem radość z tego, że ogarniam wszystko sam – wyjaśnia Lisowski.
Pojawienie się w jego życiu dwóch małych kobiet, które od początku samodzielnie wychowuje, było prawdziwą rewolucją. – Jestem rozpieszczonym jedynakiem i zawsze stawiałem siebie na pierwszym miejscu. Teraz najważniejsze są dziewczynki i ich potrzeby. Jeśli nie pokochamy stylu życia z dziećmi, to nie będziemy dobrymi rodzicami. Druga strona medalu to święty spokój. Nikt mi się nie wtrąca w wychowanie i sam jestem odpowiedzialny za wszelkie podjęte decyzje – mówi.
Przeglądanie profilu MaTaty na Instagramie i jego kanału na Youtubie przypomina seans ciepłego serialu familijnego. – Wstaję o szóstej rano, wychodzę z psem, muszę nakarmić rybki, ptaki i papugę amazonkę Halinę. O 6:45 budzę dziewczynki i robię śniadanie. Madzia i Małgosia się ubierają, oczywiście po dłuższej dyskusji i wymianie zdań na temat tego, co mają na siebie włożyć. Czeszę im włosy i wychodzimy do szkoły. Do pracy jeżdżę najczęściej na 10, więc rano mam czas jeszcze na to, aby zrobić pranie i przygotować podwieczorek dla dziewczynek. Sprzątam na bieżąco, bo jestem estetą i lubię porządek. Po pracy odbieram Gosię i Madzię ze szkoły. Zawsze staram się wymyślić jakąś atrakcję – wypad na lody albo wizytę w najbardziej magicznym miejscu dla moich dziewczyn – sklepie papierniczym.
Aby opanować chaos, MaTata wprowadził żelazne zasady. – Dzieci wychowywane w rutynie i w poukładanym świecie, są spokojniejsze i zdrowsze. Bardzo lubimy naszą codzienną rutynę, czasami, jak o czymś zapomnę, to Gosia mi przypomina: „tata, nie ogłosiłeś nam planu dnia” albo „nie wypuściliśmy Halinki z klatki o stałej porze”. Najbardziej lubię wieczorny rytuał, kiedy bliźniaczki ustawiają się w kolejce i czekają, aż zaplotę im włosy w warkocze do spania. Punktualnie o 19:30, choćby nie wiem co, dziewczynki wędrują do łazienki i najpóźniej o 20:00 są już w piżamach, gotowe na ostatnią godzinę wieczoru. Przed snem zazwyczaj tańczymy – dziewczyny przygotowują mi różne występy, czasem jest naprawdę bardzo wesoło. Na koniec oglądamy wspólnie jakiś film i o 21 zapraszam do spania, na wycieczkę na „białą salę”. Muszę przynieść dziewczynkom wodę w szklankach, każdą wycałować i przytulić. Biada mi, jeśli o czymś zapomnę! – tłumaczy MaTata.
Bliźniaczki mają zupełnie różne charaktery. – Madzia jest bardzo uczuciowa i ma talent komediowy. W ogóle się nie wstydzi występów. W dodatku bardzo łatwo nawiązuje nowe znajomości. Czasami się śmieję, że to takie „cygańskie dziecko”. Gorzej, jeśli coś pójdzie nie po jej myśli. Przyszłemu partnerowi będę życzyć dużo cierpliwości i pokory, bo Madzia lubi rządzić. Tymczasem Małgosia to „Dzwoneczek” z bajki Disneya. Lubi słuchać i obserwować. Obdarzona jest niesamowitą szybkością i zwinnością. Gdy miała dwa lata, udało jej się bez większych problemów, ku mojemu przerażeniu, czmychnąć przez płot. Małgosia jest też wielką miłośniczką psów i wszelkich zwierząt, jej marzeniem jest zostać weterynarzem – opisuje córeczki Lisowski.
Maciej Lisowski podkreśla, że w samodzielnym ojcostwie najważniejsze jest to, by dać dzieciom poczucie, że są kochane. – Nie boję się rozmawiać o uczuciach. O tych pozytywnych, ale też negatywnych. W domu nie może być tematów tabu – przekonuje MaTata. Chce, żeby dziewczynki wyrosły na szczęśliwych ludzi. – Chciałbym, żeby były silnymi kobietami, które nie boją się wyzwań w życiu. Zawsze im mówię, że zasada jest jedna: najważniejsze, aby było wesoło! – tłumaczy Lisowski.
Bliźniaczki Macieja Lisowskiego uczestniczą w nagrywaniu filmików, które później trafiają do instagramowych relacji, robią zdjęcia, wymyślają tematy kolejnych odcinków. Bo, jak przekonuje Lisowski, MaTata to wspólny projekt całej trójki. – Dokumentujemy naszą rodzinną codzienność. Już teraz mamy pamiątkę, a co dopiero za 30 lat, gdy dziewczyny będą oglądać nasze filmy ze swoimi dziećmi. Jestem przekonany, że robię im piękny prezent na całe życie – przekonuje MaTata.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.