Powakacyjny powrót do rzeczywistości i nowe rozdanie w codziennym odżywianiu
Nowy sezon to nie tylko czas powakacyjnych powrotów do rzeczywistości. To idealny (i lepiej motywujący niż początek roku) moment na reorganizację swojego codziennego dnia, w tym sposobu odżywiania, który pozwala na poprawę samopoczucia i lepsze poukładanie listy piętrzących się z początkiem września spraw. Sprawdzam, jak udaje się to ze wsparciem cateringu dietetycznego Maczfit.
Choć pierwszego września do szkoły wracają tylko uczniowie, w pracy też można poczuć, że wakacje dobiegły końca: zagęszczenie zadań, start nowych projektów, więcej spotkań, bo w końcu wszyscy powrócili już z urlopów i nadrabiają zaległości w swoich kalendarzach. Fizycznie, bo mentalnie ciężko jest przestawić się z dnia na dzień z beztroskiego odpoczynku – myśleniu o ciepłych promieniach słońca i szumie fal – w tryb wzmożonej pracy. To jednak dobry moment na reorganizację codziennego dnia, porządki w garderobie i… lodówce. By w biegu i natłoku zadań nie zapomnieć o sobie i swoich potrzebach, warto część zadań, niczym najlepszy menadżer swojego życia, delegować i szybko wykreślić z listy „to do”, mając pewność, że ktoś zrobi je za ciebie – lepiej, szybciej, wygodniej. Dlaczego nie zacząć od tego co najbardziej czasochłonne i najmniej lubiane, a przy tym jednak najważniejsze? Idę tym tropem. Zaczynam od porządków w swoim jadłospisie.
Prawdziwa sztuka planowania
Każdy kto mnie zna wie, że uwielbiam jeść, ale nie lubię gotować. Nie mam też na to czasu, zwłaszcza w intensywniejszych momentach pracy, jakimi zwykle są początki nowego sezonu. Cierpi na tym i tak mój wrażliwy żołądek, dając mi się we znaki, a to mocno wpływa na moje samopoczucie. Nie pomaga stres i wieczny bieg ze spotkania na spotkanie, z wywiadu na wywiad. Decyduję się na catering dietetyczny chyba najpopularniejszej marki na rynku – Maczfit i plan, który od dawna chciałam wypróbować –FODMAP.
FODMAP to skrót od angielskiego Fermentable Oligosaccharides, Disaccharides, Monosaccharides And Polyols (fermentujące oligo-, di- i monosacharydy oraz poliole) i – jak podaje Ministerstwo Zdrowia – „określa grupę fermentujących węglowodanów, których organizm nie jest w stanie rozłożyć i wchłonąć w jelicie cienkim”. Dieta tego typu składa się z trzech etapów: pierwszego, wykluczającego produkty o wysokiej zawartości FODMAP, drugiego, który polega na ponownym ich wprowadzeniu i obserwacji reakcji organizmu, i trzeciego (na którym opiera się dieta FODMAP od Maczfit) – stosowaniu odpowiedniego systemu żywieniowego, który jest maksymalnie różnorodny, ale zawierającego minimum łatwo fermentujących węglowodanów (albo niezawierającego ich wcale). „Jak się po tym czułaś?”, to w końcu pytanie, które w kontekście jedzenia zadaję dziś równie często co „Czy było smaczne?”, dlatego z menu Maczfitu wybieram właśnie tę.
Techniczna strona na start
Zarówno strona Maczfit.pl, jak i aplikacja Maczfit są bardzo przejrzyste. Brak efektownych boxów i banerów uważam w tym wypadku za atut – dzięki temu serwisy ładują się szybko, a wszystkie potrzebne informacje są od razu na wierzchu. Rejestracja, zamówienie diety – tu chyba pobiłam rekord prędkości, bo całość zajęła mi kilkadziesiąt sekund. Dni diety można dowolnie zmieniać (w opcji jest też jedzenie na weekend), a nawet zapauzować, z czego skorzystałam, gdy musiałam na kilka dni wyjechać poza Warszawę. Jeśli chodzi o dostawy, kurierzy dostarczają posiłki od 2 w nocy do 6 rano. Wybrałam tę ostatnią godzinę, by jedzenie jak najkrócej stało poza lodówką. Było to szczególnie ważne w czasie panujących upałów.
Wrażenia z testu diety FODMAP Maczfit
To, co zwróciło moją uwagę, to bardzo duża ilość nabiału, a dokładnie serów – mozzarella, halloumi, twarogowy obecne były w prawie każdym posiłku. Trochę mnie to zdziwiło, ale nie zaniepokoiło – większość mlecznych produktów była pozbawiona laktozy. Tym samym wiele rzeczy miałam okazję spróbować po raz pierwszy, jak np. kotleciki twarogowe czy żółtą pastę serową do zjedzenia z chrupkim, bezglutenowym pieczywem, co razem smakowało jak moje ulubione guilty pleasure – nachosy (zresztą w fitwersji – zrobione z wypieczonej tortilli – też się raz pojawiły).
Zaskoczeń było więcej, np. trik, który na pewno będę powtarzać w przyszłości sama, bo pozwala wzbogacić zwykłą pomidorową z makaronem w białko. Jak? Za pomocą dodania do klusków niewielkiej ilości ugotowanej soczewicy, która nie wpływała na smak dania, a jednak sprawia, że posiłek staje się pełnowartościowy.
Poza wspomnianym wcześniej nabiałem w diecie pojawia się drób (głównie indyk i kurczak) oraz, ku mojej uciesze, bardzo dużo ryb. To zresztą najbardziej ryzykowne danie w każdej diecie pudełkowej – nie ma nic gorszego niż suchy kawałek mięsa, który i tak trzeba jeszcze poddać ponownej obróbce termicznej, która dodatkowo go wysusza. Maczfit wyszedł z tej sytuacji obronną ręką, dodając do każdej ryby sos.
Na plus alternatywy dla pieczywa: bezglutenowe paluchy przypominające „kocie języczki” czy ciemny chlebek składający się z samych ziaren. Produkty zbożowe są najbardziej fermentującymi węglowodanami, dlatego w diecie FODMAP powinno się je wyeliminować w pierwszej kolejności.
Co bym zmieniła w diecie FODMAP Maczfit?
Kaloryczność. Na pewno następny razem skonsultowałabym ją z dietetykiem Maczfit. Wybrałam 1800 kalorii, a niestety w praktyce okazało się to dla mnie za mało. Były dni, że trzy z pięciu posiłków, np. poranną pastę z chlebem, sałatkę z kolacji i bananowy koktajl z masłem orzechowym, zjadałam na samo śniadanie o 9 rano, więc na pozostałe kilkanaście godzin zostawały mi tylko dwa posiłki. Dodam, że moim celem nie było zrzucenie kilogramów, a ewentualne zrobienie masy mięśniowej.
Komu polecam dietę Maczfit?
Osobom, które chcą spróbować diety FODMAP, sprawdzić, czy po zmianie nawyków żywieniowych poczują się lepiej, ale nie mają przestrzeni, by się temu w pełni poświęcić – gotowe dania do zabrania w pudełkach to absolutna wygoda: przekąskę można zjeść w drodze ze spotkania na spotkanie, a zupę nawet u fryzjera, prosząc wcześniej o podgrzanie (ponieważ jestem świadkiem takiej sytuacji, ośmiela mnie to, by robić tak samo!). Takie rozwiązanie to ruch, który pozwala gładko wejść w nowy, powakacyjny sezon, zapominając o faktycznych podróżach, ale odbywając te kulinarne – w diecie nie raz można bowiem trafić na połączenia smakowe i dania kuchni z całego świata. Brzmi jak banał, ale nawet sałatka grecka jest w stanie przywołać wspomnienie beztroskich chwil spędzanych jeszcze chwile wcześniej w promieniach słońcach nad ciepłym Adriatykiem.
Warto podkreślić, że by zaobserwować zmiany w samopoczuciu po zmianie nawyków żywieniowych (zwykle efekty diety FODMAP widoczne są po 10 tygodniach), niezbędne są konsekwencja i wytrwałość – a o nie trudno, gdy żyjemy w stresie i biegu, natłoku zadań i piętrzących się projektów, w których chcemy dać z siebie 100%. To właśnie wtedy potrzeby umieszczamy na szarym końcu listy. A to pierwszy krok do tego, by w nowy sezon, nie wejść z nową, powakacyjną energią.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.