Wrażliwi outsiderzy, eksperci od czarnych charakterów i przystojniacy z komedii romantycznych – wybieramy 10 aktorów, których warto znać.
Joseph Quinn: Wrażliwy outsider
Rola Eddiego Munsona w „Stranger Things” uczyniła z Brytyjczyka gwiazdę i ulubieńca publiczności. Tym większe było rozczarowanie widzów, gdy jasne stało się, że aktor nie powróci w piątym sezonie serialu. Co nie znaczy, że Quinn narzeka na nadmiar wolnego czasu. W przyszłym roku na ekrany trafi nowy film z jego udziałem, czyli „Hoard”, pełnometrażowy debiut Luny Carmoon. Do tego czasu polecamy wrócić do „Katarzyny Wielkiej” czy „Howards End”, w którym aktor gra wyrafinowanego Leonarda Basta.
Ewan Mitchell: Wewnętrzny mrok
Blond włosy, przepaska na oku i zadziorny uśmiech – jeden odcinek „Rodu smoka” wystarczył, aby uwaga całego internetu skupiła się na Ewanie Mitchellu. Jego kreację Aemonda Targaryena stawiano na równi z występami Paddy’ego Considine’a czy Emmy D’Arcy. Do tej pory Mitchella mogliśmy oglądać m.in. w „High Life” u boku Roberta Pattinsona i „Upadku królestwa” (na planie nauczył się biegle władać mieczem i jeździć konno – te umiejętności bardzo pomogły mu w zdobyciu roli Aemonda). „Mam słabość do mrocznych charakterów”, przyznaje aktor. Po ostatnim odcinku musimy dodać: My również.
Chella Man: Reprezentacja ma znaczenie
Chella Man to człowiek wielu talentów. Jako artysta specjalizuje się w rysunku, malarstwie i performansie. W swojej twórczości podejmuje takie tematy jak transpłciowość, ableizm czy dysmorfofobia. Na małym ekranie zadebiutował rolą Jericho, niesłyszącego superbohatera z serialu „Titans”. Niebawem zobaczymy go u boku Natalii Dyer (czyli Nancy ze „Stranger Things”) w filmie „Chestnut”. Chella Man nie wyklucza również, że niebawem sam stanie za kamerą. Projekt jego marzeń? Intymna autobiografia o doświadczeniu tranzycji.
Kit Connor: Heartstopper
Na dużym ekranie debiutował jako dziewięciolatek. I choć dopiero niedawno skończył 18 lat, już może się pochwalić nie lada osiągnięciami. Doświadczenie zdobywał m.in. u boku Seana Beana w „The Frankenstein Chronicles” oraz Colina Firtha i Rachel Weisz w „Na głęboką wodę”. Przełomem w jego karierze była jednak rola Nicka Nelsona w serialu „Heartstopper”. Historia kiełkującej między kolegami miłości stała się popkulturowym fenomenem. Nic więc dziwnego, że Netflix zlecił już prace nad drugim i trzecim sezonem serii. Connor pracuje również nad nowym filmem „A Cuban Girl’s Guide to Tea and Tomorrow”. Premiera już w przyszłym roku.
Rish Shah: Na luzie
Gdy we wrześniu na Netflix trafiła komedia „Zróbmy zemstę”, wszyscy zastanawiali się, kim jest przystojniak z błękitnymi włosami. Po szybkim researchu można było się dowiedzieć, że Russa zagrał Rish Shah, fanom superbohaterów znany z serialu „Ms. Marvel”. Z kolei miłośnicy komedii romantycznych na pewno pamiętają go z „Do wszystkich chłopców: Zawsze i na zawsze”. Shah pracuje już nad nowym filmem „Sitting in Bars with Cake”, gdzie wystąpi u boku samej Bette Midler. Jeszcze w tym roku zobaczymy go najpewniej także w serialu „Damage”.
Jacob Elordi: Nowy James Dean
Ostatnie lata były bardzo pracowite dla Jacoba Elordiego. Od sukcesu Netfliksowej komedii „Kissing Booth” do aktora bezustannie napływają nowe propozycje. Jego pozycje przypieczętowała rola Nate’a w „Euforii”, którą otrzymał mimo nieudanego castingu: – Byłem pewien, że schrzaniłem sprawę. Wtedy zadzwonił do mnie Sam Levinson, mówiąc, że dostałem rolę. Wysokiego i postawnego bruneta z mocno zarysowaną szczęką porównuje się do takich ikon, jak James Dean, Marlon Brando czy Elvis Presley. Co ciekawe, Elordi niebawem wcieli się w rolę króla rock and rolla. Wszystko dzięki Sofii Coppoli, która zaprosiła go do pracy nad nowym filmem „Priscilla”.
Daryl McCormack: Ulubieniec projektantów
Jego rola Leo, pracownika seksualnego w „Powodzenia, Leo Grande”, może zapewnić mu pierwszą nominację do Oscara, a tym samym uwagę całej branży. Gdy akurat nie pracuje nad kolejnym ambitnym filmem (teraz kręci właśnie thriller „The Tutor”), można go oglądać w serialach, jak „Peaky Blinders” czy „Koło czasu”, a także na zdjęciach z kampanii największych domów mody. McCormack zapewnił już sobie tytuł nowego ulubieńca Anthony’ego Vaccarellego z Saint Laurent. A to dopiero początek.
Filippo Scotti: Nowa nowa fala
W „To była ręka Boga” Filippo Scotti zagrał Fabietto, wrażliwego chłopaka, którego osobista tragedia zmusza do szukania ukojenia w sztuce. Znajduje je w kinie, podobnie jak reżyser i pierwowzór bohatera, Paolo Sorrentino. Film reprezentował Włochów w oscarowym wyścigu, a z Wenecji wyjechał z siedmioma statuetkami. Jedna z nich trafiła do Scottiego za najlepszy debiut. Po powrocie z festiwalu aktor wrócił na studia, a potem na plan kolejnych produkcji. Niebawem na ekrany trafi komedia „Io e Spotty” z jego udziałem.
Brandon Perea: Fan science fiction
O tym, żeby grać, marzył od dziecka. Wiedział jednak, że aby odnieść sukces, musi bardzo starannie wybierać role. Dlatego jako nastolatek zrezygnował z castingów, by spróbować sił dopiero jako dorosły. Ta strategia się sprawdziła. Pierwszą rolę otrzymał już przy trzeciej próbie, na dodatek w serialu Netfliksa „The OA”. Choć produkcję anulowano po drugim sezonie (czego fani nadal nie przeboleli), Perea nie musiał długo czekać na kolejne zlecenie. W „Nie!”, nowym horrorze Jordana Peele’a, zagrał Angela, spontanicznego asystenta rodzeństwa Haywoodów. Aktor kontynuuje przygodę z kinem science fiction – niebawem zobaczymy go w thrillerze „AMP House”.
Rhys Darby: Wiele debiutów
– Zawód aktora to szereg debiutów – mówi Rhys Darby. Kariera Nowozelandczyka to wzorowa realizacja tej maksymy. Choć aktor debiutował już w 2008 roku u boku Jima Carreya w „Jestem na tak”, na prawdziwy przełom w karierze musiał zaczekać prawie 20 lat. Przez ten czas występował w wielu mniej lub bardziej udanych komediach (w tym świetnym „Co robimy w ukryciu”), pisał własne skecze i stand-upy, ale szeroka publiczność pokochała go za rolę pirata dżentelmena Stede’a Bonneta w „Nasza bandera znaczy śmierć”. Razem z Taiką Waititim, wieloletnim przyjacielem i kreatywnym partnerem, Darby stworzył jeden z najzabawniejszych duetów ostatnich lat. Jeśli jeszcze nie widzieliście, czas nadrobić zaległości.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.