Ich nazwiska nie są jeszcze znane, ale jak zapewniają krytycy, to tylko kwestia czasu. Oto osiem charyzmatycznych postaci za świata filmu, literatury, mody, teatru, sztuki i kuchni, które warto mieć na oku. Dla nich 2020 r. może być przełomowy.
Moda: Patrycja Piekarska
W najnowszej kampanii Miu Miu występuje u boku Belli Hadid i córki Kate Moss, Lily Grace. Podczas ostatniego tygodnia mody haute couture chodziła po wybiegach najważniejszych: Valentino, Diora i Chanel. Znawcy branży twierdzą, że jej atutem jest uroda top modelek z lat 90. Ale 18-letnia Patrycja Piekarska – bohaterka styczniowej okładki „Vogue Polska” – do zaoferowania ma znacznie więcej. To plastyczność i umiejętność błyskawicznego wcielania się w rozmaite role, których w polskim modelingu nie było chyba od czasu Anji Rubik. Może zostać nie tylko jedną z najgorętszych twarzy 2020 r., lecz także całej dekady.(Michalina Murawska)
Sztuka: Ela Polkowska
Jej zdjęcia to wydobyte fleszowym światłem z nicości frapujące szczegóły, drobne pęknięcia rzeczywistości, dramatyczne gesty. Pozornie nieistotne, na zbliżeniach zyskują moc i stają się niepokojącą opowieścią o świecie, w którym żyjemy. Jej konto na Instagramie śledzi i poleca Mark Power z Agencji Magnum.
Ela Polkowska skończyła historię sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale od 10 lat nie rozstaje się z aparatem fotograficznym. Mieszka w Warszawie, ostatnio obroniła licencjat w Instytucie Fotografii w czeskiej Opawie.
Zdjęcia fotografki publikowane były dotąd głównie za granicą, m.in. w prestiżowym holenderskim magazynie GUP. W 2019 r., w ramach europejskiej platformy Parallel, brała udział m.in. w wystawach w Rydze i Budapeszcie, regularnie trafia na shortlisty międzynarodowych konkursów fotograficznych (Gomma, Flight Prize). Niedawno ogłoszono ją jedną z 30 laureatów Feature Shoot’s Emerging Photographer Award 2019, co zaowocowało udziałem w otwierającej się właśnie wystawie w Aperture Gallery w Nowym Jorku. (Anna Sańczuk)
Książki: Tomasz Jędrowski
W literaturze rok 2020 będzie należał do Tomasza Jędrowskiego. Jego debiut powieściowy „Płynąc w ciemnościach” rozgrzał do czerwoności wydawców na Targach Książki w Londynie. Tomek ma polskie korzenie, ale książkę napisał po angielsku. Opowieść o niespełnionej miłości dwóch młodych mężczyzn osadzona jest w komunistycznej Warszawie początku lat 80. Recenzenci już ją okrzyknęli arcydziełem. Magazyn „Guardian” uznał, że jest genialna, a „O, The Oprah Magazine” zawyrokował, że to będzie najważniejsza powieść LGBT roku. W Wielkiej Brytanii książkę wydaje szacowne Bloomsbury, w USA Harper Collins. Prawa kupiono już także we Włoszech, w Niemczech i Czechach. W Polsce, przetłumaczona przez Roberta Sudoła, ukaże się w wydawnictwie Osnova. Premiera 26 lutego! (Iza Bartosz)
Teatr: Wiktor Bagiński
Wszystko zaczęło się jakieś sześć lat temu w Komunie Warszawa, gdzie dwudziestoletni wówczas Wiktor Bagiński wziął udział w spektaklu Markusa Öhrna, jednego z najciekawszych europejskich reżyserów. Spektakl był zatytułowany „Bohaterowie przyszłości” i stawiał m.in. pytania o to, jak i gdzie młodzi ludzie widzą się w przyszłej Europie. Okazało się, że Bagiński, pochodzący z Dolnego Śląska były piłkarz Lecha Poznań i młodzieżowej reprezentacji polski w piłce nożnej, widzi się w teatrze. Dwa lata później mogliśmy go oglądać w przedstawieniu – nomen omen – „Piłkarze” w reżyserii Gosi Wdowik, wtedy też przyglądała mu się uważnie komisja rekrutacyjna Wydziału Reżyserii Dramatu Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie, gdzie Wiktor Bagiński zdecydował się kształcić, stawiając jednocześnie pierwsze reżyserskie kroki.
Postanowił wtedy eksplorować temat rasy/rasizmu/koloru skóry. Zna go doskonale jako czarny Polak, doświadczający osobiście tego, czego osoba o białym kolorze skóry, szczególnie w naszym kraju, nigdy nie doświadczy. Narodziły się kiedyś z tego eksperymentalne „Negronautki” w Instytucie Teatralnym w Warszawie, a ostatnio „Czarna skóra, białe maski” w Teatrze im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Ten fenomenalny spektakl powstał niemal w tym samym czasie, w którym Wiktor Bagiński otrzymał podczas krakowskiego Forum Młodej Reżyserii przyznawaną przez TR Warszawa nagrodę Debiut TR „za formułowanie oryginalnego języka teatralnego, świadome podejmowanie artystycznego ryzyka i odwagę w poruszaniu istotnych problemów współczesnej rzeczywistości”. Dla młodego, kończącego właśnie szkołę reżysera trudno o lepszy początek. Początek, który sam sobie przygotował wielkim talentem, o którym, jestem o tym przekonany, usłyszy niebawem cała Polska. (Mike Urbaniak)
Film: Anna Kasińska
Dała się już poznać jako scenarzystka, producentka i performerka. Niedawno została też reżyserką – nakręciła pierwszy film krótkometrażowy pt. „Synchronizacja”. Na takie debiuty czeka się latami. To przewrotny postfeministyczny komediodramat, rozgrywający się w roku 2084, gdy mężczyźni są bliscy wyginięcia. Bohaterkami są cztery kobiety żyjące w komunie, czekające na dawcę nasienia. Gdy wreszcie się zjawia, dochodzi do wypadku. „Synchronizacja” dowodzi, że jej autorka ma nie tylko niezwykłe wyczucie obrazu i dźwięku, lecz także poczucie humoru. W tym filmie nie ma żadnego przypadku, każda scena jest świetnie zainscenizowana i – co bardzo rzadkie w polskim kinie – wybitnie udźwiękowiona. „Synchronizacja” podbije tegoroczne festiwale, wypatrujcie jej w programach. Wiemy, że autorka planuje już kolejny film. Ma to być intymny dokument filozoficzno-ekologiczny, który ma wskazać „pozytywną perspektywę na apokaliptyczne lęki”. W rolach głównych wystąpi młoda nieustraszona kobieta i… kilkadziesiąt psów. Zaintrygowani? My bardzo! (Łukasz Knap)
Sztuka: Agata Ingarden
Jej abstrakcyjne rzeźby łączą organiczność z futurystyczną technologią. Elektroniczne urządzenia audio-wideo oraz industrialne tworzywa (np. stal, silikon, żywica epoksydowa) splatają się nierozerwalnie z naturalnymi surowcami lub materią biologiczną: drewnem, muszlami ostryg, karmelizowanym cukrem, woskiem, a nawet motylami zakonserwowanymi w soli. Agata Ingarden urodziła się w Krakowie, studiowała w paryskiej École des Beaux-Arts i nowojorskim Cooper Union. Mieszka w Paryżu. Jej prace opowiadają o procesach wszechobecnych i naturalnych: upływie czasu, transformacji, rodzeniu się, obumieraniu i związanej z nimi cyrkulującej energii. Są refleksją nad relacją człowieka XXI w. z otaczającą go materią. Eksponowano je dotąd w Kolonii, Londynie, Lozannie, Nowym Jorku czy Paryżu, a w 2020 r. pojawią się na targach Art Brussels. (Wojciech Delikta)
Kuchnia: Adrian Bęben
Czasem po prostu wiesz, że będzie dobrze. Tak było z Odą Bistro. Po przekroczeniu progu restauracji wita cię niewielka, otwarta na salę jadalną kuchnia – serce Ody. A sercem kuchni jest Adrian Bęben.
Samouk, pasjonat, gotować zaczął w domu, pod kuchennym stołem swojej babci – a i dzisiaj jego kuchnia sięga właśnie po smaki dzieciństwa. Po dłuższej przygodzie z motocrossem pojawiło się gotowanie, które całkowicie odmieniło jego życie. Pierwsze szlify zdobywał w butikowym hotelu, gdzie szybko awansował na stanowisko szefa kuchni. Potem pojawiły się kulinarne pop-upy, a w końcu praca we własnej już restauracji w Bielsku-Białej, która po trzech miesiącach otrzymała rekomendację od przewodnika Gault et Millau Polska.
Potrzeba rozwoju, sprawdzenia siebie i doświadczania nowego zaprowadziły Adriana do Wrocławia. Obecnie swoje idee i filozofię życia przekłada na autorskie talerze w Odzie Bistro – działającej od 2018 r. restauracji, którą współtworzy z Gosią Miszczuk i jej siostrą Beatą Ługowską, które zawiadują serwisem oraz back office’em restauracji, a także ze swoją partnerką Izabelą Iskierką, która Odę uzbraja w wina.
Dania, mimo minimalistycznej formy, to często wycieczki w zapomnianą, przedwojenną kuchnię polską, ortodoksyjnie sezonową, opartą o terroir i poszanowanie producentów, w myśl zasady „myśląc globalnie, działaj lokalnie”. Śledź z zamarynowanymi w lecie zielonymi truskawkami i kwiatami rzepaku, sandacz w sosie z kukurydzy i wody pomidorowej z confitowanymi pomidorkami, deser z dyni i rokitnika. Przemyślane, oszczędne w formie mogą służyć jako namacalna, a przede wszystkim cholernie smaczna definicja stylu neobistro. Zwykle, pytana przez znajomych z zagranicy, gdzie zjeść w Polsce, podsuwałam adresy w Warszawie. Ostatnio pojawia się jeden wrocławski. (Małgorzata Minta)
Film: Kacper Olszewski
Ma, jak na dziewiętnastolatka, imponujący dorobek. Mniejsze i większe role zagrał m.in. w międzynarodowym „Sobiborze” Konstantina Chabieńskiego”, „Gwiazdach” Jana Kidawy-Błońskiego i „Mowie ptaków” Xawerego Żuławskiego. Rolą życia bez wątpienia był Mickey House w nagradzanym, eksperymentalnym filmie Kuby Czekaja „Baby Bump”.
Pochodzi ze Strykowa. Drogę do aktorstwa przeszedł tradycyjną: od jasełek i szkolnych przedstawień przez konkursy recytatorskie po reklamy, a wreszcie seriale, filmy i teatr telewizji. Udało mu się współtworzyć monodram i zrealizować nagradzaną animację poklatkową. Ominął etap formalnego wykształcenia aktorskiego, ale – jak mówi znajoma producentka: – Ma świetny instynkt. W każdym projekcie jest inny. Walczy o to, żeby być dobrym i nie odstawać od ludzi, z którymi pracuje.
Olszewski ma już na koncie największy koszmar każdego aktora – rolę w filmie, który się nie ukazał. We wciąż nieskończonym „Kantor. Nigdy tu już nie powrócę” zagrał młodego Tadeusza Kantora. Wkrótce zobaczymy go w roli Mosze Bernsztajna, jednej z głównych w wyczekiwanym serialu „Król” produkcji Canal +(Anna Tatarska)
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.