Znaleziono 0 artykułów
16.09.2024

Projekt wnętrza na krakowskim Podgórzu: Wykorzystać pełen potencjał

16.09.2024
Fot. Mood Authors

– Dobry projekt jest przemyślany od A do Z. Wnętrze jest dla ludzi i musi się im w nim dobrze i wygodnie żyć. Funkcja musi iść w parze z estetyką. Kiedy po czasie słyszę od klienta, że nic by nie zmienił, wiem, że projekt był dobry – mówi Małgorzata Wojtyczka, która stworzyła projekt mieszkania zlokalizowanego na krakowskim Starym Podgórzu, w nowym budynku wpisanym w historyczną tkankę miasta.

Projekt powstał dla młodego małżeństwa: architekta Tomka i lekarki Ewy. – Z Tomkiem znamy się jeszcze z czasów liceum, chodziliśmy razem na zajęcia z rysunku. Po szkole nasze drogi się rozeszły. Ja trafiłam na projektowanie wnętrz na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu, on na architekturę na krakowskiej politechnice. Nie mieliśmy kontaktu przez wiele lat. Do czasu, kiedy pewnego dnia Tomek odezwał się do mnie z pytaniem, czy nie zechciałabym zaprojektować jego mieszkania – wspomina projektantka. – Trochę mnie to zdziwiło, bo sam jest architektem i nie sądziłam, że mogę mu pomóc. Jednak jego studio Re.Architektura zajmuje się wyłącznie kubaturą. Cały projekt przygotowałam więc ja, on czuwał nad tym, by na miejscu wszystko szło zgodnie z planem – opowiada Małgorzata.

Modelowa współpraca

Pierwsze spotkanie i rozmowy o projekcie miały miejsce ponad dwa lata temu. – Gdy pierwszy raz pojechałam do Krakowa spotkać się z Tomkiem i Ewą, okazało się, że niewiele się zmieniliśmy, a porozumienie sprzed lat wróciło – relacjonuje. W trakcie prac nie obyło się jednak bez dyskusji i wzajemnego przekonywania do pewnych rozwiązań. Finalnie powstał projekt satysfakcjonujący dla obu stron. – Techniczna wiedza Tomka ułatwiała sprawę. Współpracowało się nam wspaniale, dodatkowo miał on na miejscu zaufaną ekipę remontową. Końcowa realizacja nie odbiegała niczym od stworzonych na początku wizualizacji. Nie było żadnych odstępstw ani modyfikacji.

Mieszkanie ma 51 mkw., a jego obecny układ funkcjonalny w niczym nie przypomina tego zastanego. – Układ pomieszczeń zaproponowany przez dewelopera nie był zbyt szczęśliwy i nie wydobywał potencjału wnętrza. A choć mieszkanie jest niewielkie, jest interesujące przede wszystkim dzięki narożnemu położeniu, które pozwoliło na przeszklenie całych dwóch ścian w salonie – mówi projektantka. Do wnętrza wpada teraz mnóstwo światła, a z okien rozpościera się piękny widok na miasto. Wszystkie ściany zostały wyburzone. Zlikwidowano osobną toaletę i jedno małe pomieszczenie, w zamian powstał otwarty salon z kuchnią. Ściana sypialni zmieniła miejsce tak, by pomieścić szafę głęboką na 60 cm, przesunięto też ścianę łazienki, by zainstalować wannę.

Fot. Mood Authors

Wyzwania i wizualne dominanty

O kwestiach wizualnych więcej rozmawiałam z Ewą. Zależało jej na przytulnym charakterze wnętrza, na ukryciu wszystkich sprzętów, jak pralka czy suszarka, oraz na dużej ilości miejsca do przechowywania. To było spore wyzwanie, bo oprócz niedużego metrażu ograniczeniem były szklane ściany, przy których niewiele można ustawić – relacjonuje Małgorzata. – Głównymi i charakterystycznymi elementami projektu są więc zabudowy. To od nich wyszłam i to one grają pierwsze skrzypce. Ruchome meble i dodatki są dopełnieniem.

Fot. Mood Authors

Przez całe wnętrze przeplatają się materiały, jak fornir i drewniana podłoga w niemal identycznym odcieniu, stal, oraz czarne akcenty. Meble wykonane na zamówienie, choć minimalistyczne, pozbawione dekoru tworzą ciekawe bryły. Jedna z nich, przechodząca z przedpokoju do salonu, w całości została pokryta lustrami. – Uważam, że przedpokój to wizytówka całego mieszkania. Musi zapraszać do wnętrza i mieć charakter. Pomysł z lustrami pojawił się w mojej głowie na samym początku procesu projektowego – zdradza jego autorka. By zachować zaoblone końce, zastosowano szklane pasy o różnej szerokości. Lustrzane tafle przecina ciągnąca się od wejścia fornirowana opaska w funkcji uchwytów, w salonie przechodząca w niewielki blat, a w końcu w płytki regał, którego dolna część po otwarciu zmienia się w biurko. Wszystkie ściany i sufit pokryto beżowym tynkiem, na którym widać pociągnięcia szpachli. – Niejednolita powierzchnia połyskuje dzięki wpadającym promieniom słońca. O każdej porze dnia nadaje to wnętrzu nieco inny wygląd.

Początkowo sporym problemem wydawał się słup stojący w kuchni. – Chciałam, by pełnił jakąś funkcję, by coś wnosił do wnętrza. Inwestorom zależało, by w kuchennej przestrzeni stanął i stół, i wyspa. Połączyłam więc dwa meble w jeden, zbudowany wokół trudnego w aranżacji słupa – opowiada Małgorzata. – Z jednej strony wyspy są szafki, z drugiej półki. Blat stołu można wysunąć, mogą wtedy przy nim usiąść dwie dodatkowe osoby. Ostatecznie słup razem z blatem stołu i horyzontalną czarną lampą tworzą ciekawą kompozycję.

Drugim utrudnieniem były skosy. Większy w sypialni – tu udało się wkomponować łóżko wykonane na wymiar – oraz mniejszy, zabudowany płytą gipsowo-kartonową pokrytą tynkiem, na której zawisł telewizor.

Fot. Mood Authors

Coś starego, coś nowego

Kilka mebli, jak drewniana toaletka vintage czy szafka nocna, to sprzęty, które projektantka musiała wkomponować w projekt. – Dostałam zdjęcia, rzeczy, które inwestorzy posiadali i chcieli wykorzystać. Ostatecznie każda z nich dobrze się wpasowała. Te przedmioty szybko pozwoliły im poczuć się w nowym wnętrzu jak w domu – cieszy się projektantka. Dodatkowo Ewa do sypialni wyszukała stolik pomocniczy o organicznej formie rzeźbiony ręcznie przez Magdalenę Szmydtke. Do wnętrza trafił też stolik kawowy projektu Michela Dumasa dla francuskiego Roche Bobois z lat 70., komplet czterech krzeseł DSC 106 projektu Giancarla Pirettiego dla włoskiego Castelli z lat 60. czy krzesła barowe Tokyo zaprojektowane w 1985 r. przez Rodneya Kinsmana do londyńskiego klubu Groucho. Reszta mebli, włącznie z kanapą, została wykonana według projektu Małgorzaty. – Żaden z dostępnych na rynku modeli kanap nie wpasowywał się rozmiarem. Oparcie musiało mieć konkretną wysokość, zależało nam też na mocnych, widocznych przeszyciach.

Fot. Mood Authors

Wcześniejsze projekty Małgorzaty charakteryzuje duża ilość koloru. Co ciekawe, i w tym przypadku początkowo zakładano intensywne barwy, ale ostatecznie powstało zupełnie odmienne wnętrze. – Kolor tu nie zadziałał. Zabudowa kuchenna początkowo miała być niebieska. Nie przypadła do gustu Ewie, zaproponowałam więc kontrastujące z drewnem stalowe fronty, do których długo musiałam ją przekonywać. Kiedy powstawał projekt, był to tak rzadko stosowany materiał, że z trudem znaleźliśmy wykonawcę – wspomina Małgorzata.

Małgorzata projektować rozpoczęła już podczas studiów, swoją pracownię Wojtyczka Pracownia Projektowa prowadzi od sześciu lat. Pasja do wnętrz rozwinęła się szybko. Dorastała na Podhalu, gdzie jej tata zajmował się stolarstwem. – Często dzwonię podpytać go o to, jak można coś zrobić, jakie materiały zastosować. Dobrze mieć takie techniczne wsparcie – przyznaje. Każdy projekt traktuje jak nowe wyzwanie, kluczowe znaczenie ma dla niej relacja z inwestorem, poznanie jego charakteru, przyzwyczajeń, upodobań. Wierzy, że tylko wtedy projekt będzie kompletny.

Aleksandra Koperda
  1. Kultura
  2. Design
  3. Projekt wnętrza na krakowskim Podgórzu: Wykorzystać pełen potencjał
Proszę czekać..
Zamknij