Każda era w modzie ma swoją it-bag – model nie tylko najpopularniejszy i najbardziej pożądany, lecz także taki, przy którego pomocy najłatwiej zdefiniować dominującą aktualnie estetykę, projekt który jest znakiem oraz elementem przemian w popkulturze. Lata 90. XX wieku miały Lady Dior i Baguette Fendi, początek lat 2000. to czas dominacji Motorycle Balenciagi i Paddington Chloe. Aktualny krajobraz mody najlepiej symbolizuje Margaux od The Row – choć cena tej torebki znacznie przewyższa średnią, a jej zdobycie graniczy z cudem. Na czym polega jej fenomen i czy rację mają ci, którzy ochrzcili ją mianem „nowej Birkin”?
Gdy Mary-Kate i Ashley Olsen zakładały w 2006 r. markę The Row, były nie tylko znanymi aktorkami, lecz także ikonami stylu po mistrzowsku łączącymi minimalizm z modnym wtedy boho. Okraszały przy tym swoje nonszalanckie looki eleganckimi akcesoriami. Do historii przeszły ich zdjęcia w dużych okularach „muchach” Chanel, z apaszką z motywem czaszki z kolekcji McQueena czy z torebkami Birkin i Kelly od Hermesa – wypchanymi po brzegi, z przetarciami i zagięciami, które w ich rękach nie były jedynie luksusowym, ale przede wszystkim praktycznym dodatkiem.
Z myślenia o pragmatyzmie oraz z idei uniwersalnej, ponadczasowej mody najwyższej jakości siostry uczyniły fundament swej marki. Chciały projektować z myślą o otaczających je kobietach, ale i z założeniem spełniania własnych potrzeb. Ich kolekcje miały stanowić rezultat analiz i obserwacji – tych skrupulatnych, ale też spontanicznych. Miały zapełniać niszę propozycjami o prostej do bólu formie i jednocześnie ogromnej sile rażenia.
Mary-Kate i Ashley nie przypuszczały chyba jednak, że niecałe dziesięć lat po założeniu The Row będą autorkami najważniejszej i najbardziej pożądanej torebki w branży mody. Margaux – pojemny model w kształcie półksiężyca, z rączkami na tyle krótkimi, by nosić go w ręku jak kufer i odpowiednio długimi, by komfortowo zawiesić go na ramieniu – został perłą w koronie ich marki. Był tym, czym dla Chanel 2.55, dla Louis Vuitton Speedy, a dla Hermesa Birkin. Do tej ostatniej, starszej od Margaux o równo 32 lata, torebkę projektu bliźniaczek porównuje się coraz częściej. Czy słusznie? Głosy w tej sprawie są podzielone, jednak nie da się ukryć, że Margaux nie tylko jest poza jakąkolwiek konkurencją pod względem wyników sprzedaży, ale spełnia niemal wszystkie kryteria, jakich oczekuje się dziś od produktu luksusowego.
Margaux od The Row: Królowa wśród torebek
Choć model ten po raz pierwszy pojawił się w kolekcji The Row w 2018 r., zaczęto go nazywać ikonicznym w 2023 r., gdy stał się ulubionym dodatkiem gwiazd (z Margaux po Nowym Jorku uwielbia przechadzać się Jennifer Lawrence, w Los Angeles nosi ją Kendall Jenner, swoją ma nawet Harry Styles, udowadniając tym samym, że projekt doskonale wpisuje się w nurt uniseksowej mody); wtedy też branża mody wyszła z postpandemicznego szału ekstrawagancji i nowego faworyta znalazła w estetyce dyskretnego luksusu. Torebka Margaux okazała się projektem, który nie tylko doskonale realizował zasady, na jakich opierał się ten styl, lecz także pozwolił wynieść quiet luxury do rangi pozasezonowego zjawiska. Luksusowy charakter Margaux objawiał się w ponadczasowym designie i najwyższej jakości, a nie w krzykliwym logo i ozdobnych detalach. Projekt hołdował modzie pięknej, ale i praktycznej. Torebka okazała się na tyle uniwersalna, by można było myśleć o niej w kategoriach inwestycji. Stała się też różnorodna, bo w kolekcji The Row od czasu debiutu Margaux pojawiło się łącznie kilkanaście jej wersji – ze skóry lub zamszu, a także ze wstawkami z płótna, w różnych kolorach oraz rozmiarach.
Margaux to dziś najbardziej pożądana (i niedostępna) torebka w branży mody
Dziś tym bogactwem można jedynie nacieszyć oko i przy okazji uzbroić się w cierpliwość, bo jak w przypadku większości produktów tej rangi w sklepie internetowym The Row, a także u jej innych online’owych dystrybutorów widnieje wzmianka „sold out” lub „join the waitlist”. Wielbicieli tego modelu nie odstrasza nawet jego cena, znacznie przewyższająca średnią kwotę, jaką trzeba zapłacić za dodatki z kategorii luksusowej (waha się od ok. 16 tys. złotych do nawet 27 tys., w zależności od rozmiaru i wykończenia).
Odpowiedzią na popyt, który znacznie przewyższa podaż, bywają platformy z modą luksusową z drugiej ręki (na Vestiaire Collective i eBay-u w ciągu ostatnich 12 miesięcy zainteresowanie torebką Margaux wzrosło aż o 380 proc.), a także aplikacje oferujące asystę personal shopperów, których zadaniem jest zdobywanie dla klientów najbardziej niedostępnych perełek. Najpopularniejsza wśród nich, Sourcewhere, niedawno nazwała Margaux najbardziej pożądanym produktem spośród wszystkich, jakich przyszło szukać asystentom zakupów zrzeszonym w ramach tej właśnie aplikacji. Strategia niedostępności i ograniczonej dystrybucji zdaje się więc działać w wypadku Margaux idealnie – ci, którzy są w posiadaniu torebki, nie mają poczucia, że trzymają w rękach masowy produkt, a ci, którzy o niej marzą, pragną jej jeszcze bardziej.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.