Wczoraj ulicami stolicy przeszedł Wielki Marsz Klimatyczny, w którym wzięło udział ponad osiem tysięcy uczestników. To kolejny protest w ramach akcji #FridaysForFuture, która w ubiegłym tygodniu zgromadziła ponad cztery miliony ludzi w 130 krajach. Wśród maszerujących znaleźli się zarówno uczniowie, jak również ich rodzice i dziadkowie. Wędrując ulicami Warszawy, rozmawialiśmy z uczestnikami i uczestniczkami protestu o tym, dlaczego warto głośno domagać się zmiany.
Oskar, lat 12. – O Grecie Thunberg dowiedziałem się niedawno, ale to ona zainspirowała mnie do przyjścia tu dzisiaj. Jej odwaga i upór zmotywowały mnie i ludzi na całym świecie do działania. Oprócz udziału w proteście, staram się też rozmawiać o klimacie z moim kolegami i koleżankami ze szkoły i, przede wszystkim, zmienić samego siebie.
Izabella, lat 60. – Należę do ruchu „Polskie Babcie”, który walczy o lepszą przyszłość dla naszych wnuków i wnuczek. W przyszłości instytucja babci i dziadka przestanie istnieć, razem z naszą fauną, florą i całą planetą. Moje wnuki mogą nie doczekać się swoich. My przeżyłyśmy już wiele, dlatego chcemy dzielić się swoimi doświadczeniami z młodym pokoleniem i ustrzec je przed tym, co może nastąpić. Chcemy dodać ludziom odwagi, żeby wychodzili na ulice, protestowali i domagali się swego.
Zuzia i Zuzia, lat 15. – Jestem tutaj, bo zależy mi na mojej przyszłości. Należę do Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i jestem ambasadorką ruchu w mojej szkole – mówi jedna. Druga dodaje: – Przyszłam tu, bo musimy zacząć działać. Zmiana jest możliwa.
Salim, Kuba i Mikołaj, lat 23. – Jesteśmy tu, bo sprawa jest poważna. Musimy pokazać, jak wielu nas jest – ta masa domaga się zmiany – mówi Kuba. Mikołaj dodaje: – Jeżeli możemy coś zrobić, to warto próbować. Może to coś zmieni. Jaka historia kryje się za ich plakatami? – Na zdjęciu jest nasz kolega, który jest naszym naczelnym ekologiem (śmiech). Nie mógł tu dziś z nami być, dlatego zabraliśmy go na transparentach – wyjaśnia Salim.
Lila, lat 12, Ola, lat 38, Jarek, lat 40. – Przyszliśmy tu całą rodziną, bo przyroda umiera na naszych oczach. To nasza matka, ona nas karmi i jeżeli nie będziemy o nią dbać, to umrzemy razem z nią – mówi Ola. – System jest chory i musimy go zmienić. Pieniądze i prywatne interesy nie mogą być priorytetem. Musimy walczyć o dobro wspólne – dodaje Jarek. – Jestem tu dla przyszłości swojej i wszystkich nastolatków. Ten protest to też walka o nasze prawa – mówi Lila.
Ewa, lat 34, Zosia, lat 4. – Jestem tutaj dla Zosi. Chciałabym, żeby jej świat był lepszy. A nawet jeżeli to wszystko, ten głos wołającego na puszczy, nic nie zmieni i za kilkadziesiąt lat świat, który znamy nie będzie istniał, to ona będzie mogła powiedzieć swoim dzieciom czy wnukom, że była tutaj z matką i krzyczałyśmy, żeby przestali – mówi Ewa.
Maciej, lat 30. – Jestem tu, bo wkurza mnie, że politycy nic nie robią. Zostało nam jakieś 11 lat na działanie, a potem nie będzie już odwrotu. Ludzie, którzy mają teraz 18 lat, za te 11 lat będą prawie w moim wieku i nie będą mogli nic zrobić. To jest równia pochyła, którą jeszcze możemy zatrzymać. Ale czas ucieka.
Marta, lat 31, Kamil, lat 23, Klaudia, lat 25. – Jestem tu, ponieważ tak wielu ludzi (w szczególności polityków) nadal ignoruje problem klimatu. A jest to największy problem, przed jakim stanęła do tej pory ludzkość. I chcę, żeby to się zmieniło – wyznaje Marta. – Nasz gołąb symbolizuje pokój. Chcemy pokazać, że kwestia klimatu powinna nas jednoczyć, a nie dzielić – tłumaczy Kamil, a Klaudia dodaje, że gołąb jest częścią akcji organizowanej przez Extinction Rebellion. – Wierzę w lepszą przyszłość – dodaje.
Martyna, lat 15. – Jestem tutaj, bo ochrona klimatu jest bardzo ważna. Nie możemy odkładać działania na ostatnią chwilę, a czas ucieka. Musimy działać już teraz.
Nina, lat 7, Natasza, lat 10, Olek, lat 43: – Jestem tutaj, żeby wspierać mamę, która walczy o naszą planetę – mówi Natasza. – Przebrałam się za drzewo, żeby wspierać naszą planetę – dodaje Nina. – Mamy kryzys klimatyczny, o którym nadal nie mówi się tyle, ile powinno. Dlatego staramy się go nagłośnić i domagać się ogłoszenia kryzysu klimatycznego i podjęcia realnych działań, które uratują naszą planetę, nasze życie i przyszłe pokolenia – dodaje tata, Olek.
Maja, lat 19, Tola, lat 25. – Jestem tutaj, bo nie mogę znieść tego, jak źle traktujemy naszą ziemię. Zapomnieliśmy, jak jest ważna jest planeta i nasz związek z nią – mówi Maja. Tola dodaje: – Denerwuje mnie brak zaangażowania ze strony polityków i wielkich korporacji. Jesteśmy na granicy absolutnej katastrofy, a mówi się o tym, jak o każdym innym problemie politycznym, a nie czymś, co powinno poruszać nas wszystkich.
Julia, lat 34. – Jestem tu, ponieważ to, co się dzieje, mnie boli. Każdy z nas może zaangażować się w swoim zakresie, zmieniając swoje przyzwyczajenia, np. ograniczając jedzenie mięsa albo zupełnie z niego rezygnując – mówi Julia. – Musimy też działać razem, wyjść na ulicę, mówić głośno o tym, co się dzieje i edukować innych – dodaje z przekonaniem.
Sphereplasti (Robert, Werka, Jess, Agnieszka, Krzysztof, Ramona, Ksawery). – Sphereplasti to multidyscyplinarny projekt o szansach, nadziejach i problemach związanych z plastikiem. Chcemy pokazać, jak nasze nieświadome działania przyczyniają się do śmierci naszej planety – wyjaśnia Werka. – Jesteśmy tutaj, bo wyjście do ludzi i rozmowa z nimi, to pierwszy krok do zmiany. Nasze dzisiejsze kostiumy są metaforą życia w plastiku. Choć czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy, to plastik jest wszędzie (w oceanach, lasach, a nawet w naszym jedzeniu) – dodaje.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.