Justyna Kopińska w cotygodniowym felietonie wzywa, by reagować na homofobiczne wypowiedzi ministra edukacji. Zanim będzie za późno.
– Bycie gejem jest trudne i wymaga dużo odwagi. Wiele przeszedłem, łącznie z obelgami i dyskryminacją. Mam szczęście, że mam kochającą rodzinę, która zaakceptowała mnie takim, jakim jestem – mówił w „The Guardian” Andreas, uczestnik parady równości w Malawi, w której karą za stosunki homoseksualne jest 14 lat więzienia.
Pozostali uczestnicy opowiadali o odrzuceniu przez rodziców, odmowach wynajęcia mieszkania, szantażach, zastraszaniu w szkole i w pracy.
To pierwsza parada dążąca do legalizacji homoseksualizmu w tym kraju. Działacze – nie tylko z obawy przed Covidem – mieli zasłonięte twarze. Wyroki więzienia zostały tymczasowo zawieszone, jednak wiele osób obawia się ich przywrócenia. Były prezydent Joyce Banda obiecywał zmianę prawa, ale jego następca chce oddać tę decyzję w ręce społeczeństwa. Osoby LGBTQ+ zdają sobie sprawę z poglądów współobywateli i boją się wyniku referendum.
Czerwiec w Polsce to tak zwany pride month. Tęczowy miesiąc łączy się z wieloma gestami solidarności: lody Ben and Jerry’s na plakacie reklamowym publikują hasło „Małżeństwa dla wszystkich, bo miłość nie wyklucza”, „Vogue Polska” zorganizował serię spotkań i pokazów filmów dotyczących praw osób LGBTQ+, warszawska cukiernia MOD Donuts przygotowała pączki w kolorach tęczy, firmy PlayStation, Levi’s, Adidas, Spotify, Citibank, Discovery TVN Polska, Agora, Microsoft zorganizowały kampanie i wsparły tęczowe organizacje, na warszawskiej paradzie równości pojawiły się gwiazdy kina, teatru, muzyki, Ikea wprowadziła torby w kolorach tęczy, Sprite reklamuje produkty „Niech gadają. Żyj rześko”, Netflix przemawia ustami Mirosława Zbrojewicza: „Parada równości, która się nie kończy. Tutaj możesz być kimkolwiek chcesz”.
A gdzie kończy się polska parada równości?
W odniesieniu do postulatu organizatorów Michał Rachoń z TVP Info zapytał ministra edukacji i nauki Przemysława Czarnka o posługiwanie się językiem inkluzywności w szkołach.
„W polskiej szkole obowiązuje język polski, nie jakiejś inkluzywności, ekskluzywności, tylko język polski! W języku polskim – można to sprawdzić w słowniku języka polskiego PWN – zaspokajanie popędu seksualnego w sposób odmienny od przyjętej normy i od normy w ogóle nazywa się zboczeniem i dewiacją” – odpowiedział minister edukacji. „To słowa z języka polskiego. I taki język, język polski, a nie jakiejś ekskluzywności, inkluzywności obowiązuje w Polsce. Tego będziemy przestrzegać w polskich szkołach” – zapowiedział.
Takie słowa wypowiedział doktor habilitowany nauk prawnych. I po tym wywiadzie nadal ma wsparcie wielu profesorów i polityków. To w oparciu o jego wytyczne będzie wychowywane kolejne pokolenie Polek i Polaków. Czy będą używać pojęć zdyskwalifikowanych przez towarzystwa psychiatryczne kilkadziesiąt lat temu?
Nadal w Malawi czy Ugandzie bycie osobą nieheteronormatywną łączy się z walką o życie każdego dnia. Wiele instytucji europejskich wspomaga osoby LGBTQ+ w krajach, w których zagrożone jest ich życie. A Polska robi zdecydowany krok wstecz.
Ryszard Kapuściński pisał: „Światu grożą trzy plagi, trzy zarazy. Pierwsza – to plaga nacjonalizmu. Druga – to plaga rasizmu. Trzecia – to plaga religijnego fundamentalizmu.Do umysłu porażonego jedną z tych plag nie sposób dotrzeć. W takiej głowie pali się święty stos, który tylko czeka na ofiary”.
Czwarta – to plaga wykluczenia, budowania społeczeństwa homogenicznego, opartego o chowanie wszystkiego, co inne, społeczeństwa Szajerów. Nie możemy udawać, że polska szkoła nie zmienia się pod wpływem poglądów ministra edukacji. To dążenia do zmian trwałych i formatywnych. Reagujmy!
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.