– Wierzę, że sztuka może wpływać na politykę – mówi Yulia Krivich. Także dla Lilii Nebery tworzenie to walka i, jak przyznaje, terapia. Przedstawiamy ukraińskie artystki młodego pokolenia, które zaprosiliśmy do współpracy przy kwietniowym wydaniu „Vogue Polska”.
Yulia Krivich: Sztuka nabrała niesamowitej wartości i sensu
Sztuka to moja forma wyrazu, wrażliwości. W tej chwili jest też walką o bardziej sprawiedliwy świat. Wierzę, że może wpływać na życie społeczne, a także politykę. Pewnie dlatego, że sztuka w Ukrainie jest i była społecznie zaangażowana. To jest moje artystyczne DNA, które odziedziczyłam.
W Warszawie mieszkam od 11 lat, tu skończyłam Wydział Sztuki Mediów na ASP i realizuję swoje projekty, między innymi akcję społeczną „W Ukrainie”, poprzez którą od 2019 roku uwrażliwiam innych na zmianę języka, najbardziej interesuje mnie temat dekolonizacji w Europie Wschodniej. Ale teraz jedyne, o czym myślę, to kiedy będzie następny alarm bombowy w Dnieprze, moim rodzinnym mieście. Do mamy i babci, które zostały w kraju, dzwonię po kilka razy dziennie, żeby upewnić się, że są bezpieczne.
Myślę, że wszyscy znaleźliśmy się w historycznym momencie i ta wizja mnie przytłacza. Bestialskie zbrodnie wojenne, które miały się już nigdy nie powtórzyć, widmo XX wieku, są ujawniane w kolejnych miastach: Buczy, Irpieniu, Mariupolu, Czernihowie, Chersoniu…
Dla nas świat już nigdy nie będzie taki sam jak był wcześniej.
Znaleźliśmy się w punkcie zwrotnym. Mam nadzieję, że Europa to też rozumie.
W sztuce odnajduję się, pomagając. Teraz działania artystyczne nabrały niesamowitej wartości i sensu, na równi z dyplomacją międzynarodową. Zaangażowałam się w prace Solidarnościowego Domu Kultury „Słonecznik”, który jest kryzysowym centrum wsparcia. W biurze Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy Pańskiej 3 uczymy się języków polskiego i ukraińskiego, organizujemy warsztaty dla dzieci i akcje edukacyjne, np. spotkania z artystami i aktywistami, poznajemy ukraińską kulturę i sztukę. Dzielimy się tam historiami i doświadczeniami, ale też umiejętnościami.
Działam również w międzynarodowym think tanku zajmującym się wojną kulturową i współczesną geopolityką z perspektywy Europy Wschodniej.
Liliya Nebera: W tej chwili nie można milczeć
Nigdy nie zadawałam sobie pytania, dlaczego zajmuję się sztuką, bo to dla mnie naturalne. Nie umiałabym robić nic innego. A wierzę, że ta podróż dopiero się rozpoczęła. Poszłam na uczelnię artystyczną, miałam pierwszą w swoim życiu wystawę. Mam nadzieję, że nie ostatnią.
Poprzez sztukę szukam odpowiedzi na pytanie: „Kim jestem i co robię na świecie?”, ale nie interesuje mnie społeczny punkt widzenia. To dla mnie osobiste i egzystencjalne pytanie, dlatego większość moich prac to autoportrety, czasem niejasne, innym razem dość bezpośrednie. Uwielbiam sięgać po odniesienia biblijne. Inspirację czerpię też z ukraińskiej sztuki ludowej. Artysta nie może tworzyć bez kontekstu kulturowego.
Tworzenie to dla mnie teraz zarówno walka, jak i terapia. Odruchowa reakcja na ostatnie, trwające wciąż wydarzenia. W tej chwili nie można milczeć. Moja sztuka ma podnosić morale, określać postawę, ale wyraża też głęboki smutek.
Prace pozostałych twórców z Ukrainy, których zaprosiliśmy do współpracy, znajdziesz w kwietniowym numerze „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i online.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.