Olejek to kosmetyk, w którego koncepcie zawarta jest obietnica przyjemności. Niezależnie od tego, czy rozprowadzamy go na twarzy, wmasowujemy w ciało czy rozcieramy we włosach, czujemy, że to moment, który jest definicją pielęgnacyjnego rytuału. Sensualna konsystencja kosmetyku sprawia, że trudno nie mieć do niego słabości. Zdradzamy nasze.
Naturalny olejek do twarzy B Smart Hagi: Sprawdzony plan B
Po krótkim masażu twarzy olejek wchłania się, nie pozostawiając tłustego filmu, więc stosuję go rano i wieczorem. Kosmetyk jest wegański, bezwonny, ma proste opakowanie i na tym kończy się minimalizm, bo jego działanie można określić jako całkiem uniwersalne. Już po kilku zastosowaniach skóra jest wyraźnie odżywiona. Osoby z wrażliwą cerą, np. trądzikową, docenią łagodzące działanie bisabololu – substancji pozyskiwanej z rumianku, która pozwala stosować kosmetyk w nawet trudnych stanach bakteryjnych. Dojrzałą cerę wzmacniają sezaminy, które stymulując komórki tłuszczowe, sprawią, że zmarszczki stopniowo wypełnią się, a skóra nabierze zdrowego wyglądu.
Basia Czyżewska
Saint Oil Bless Me Cosmetics: Skóra skąpana w złocie
Saint Oil składa się naturalnych olejków roślinnych – jojoba, z wiesiołka, pestek winogron oraz orzechów makadamia. Zawiera skwalan, a dodatek trawy i geranium nadaje mu charakterystycznego zapachu. Skóra od pierwszego użycia jest gładka i pełna blasku, dzięki znajdującym się w produkcie drobinkom złota. Może być stosowany pod makijaż jako serum, a także jako delikatny rozświetlacz.
Katarzyna Mioduska
Olej do masażu ciała O2 Ministerstwo Dobrego Mydła: Jak w SPA
Bardzo przyjemny, ciężkawy, kleisty. Długo zostaje na skórze i o dziwo mocno ją nawilża. W przypadku mojej to fenomen, bo olejki zwykle ją wysuszają. W składzie ma olej ze słodkich migdałów, olejki z pestek moreli i granatu, ostropestowy ekstrakt i odmładzającą witaminę E. Ma naturalny roślinny zapach, co wyjątkowo kojąco działa na zmysły. Przyjemnie rozgrzewa się w dłoniach. Nadaje się na sensualną sesję we dwoje albo na długi leniwy automasaż po chłodnym prysznicu. Ja zanim zacznę rytuał, lubię pociągnąć skórę twardą szczotką, żeby dodatkowo ją obudzić. To bardzo stymulujący element, który jeszcze bardziej pozwala docenić późniejsze rozcierające ruchy dłoni.
Kamila Wagner
Replenishing Facial Serum Lavido: Zaskakujący
Pierwsze użycie serum było niespodzianką – myślałam, że ma regularną konsystencję – wodną albo żelowo-wodną. Tymczasem okazało się być olejkiem. Lubię markę, cenię właściciela, Ido Magla, i całą filozofię tworzenia kosmetyków z poszanowaniem natury. Do Lavido przekonałam się po raz pierwszy, testując leczniczą maść (Thera Intensive Skin Balm), która zdjęła uczulenie ze skóry wokół oczu, oszczędzając mi wizyty u dermatologa. Wracając do olejku – Replenishing Facial Serum okazał się genialny w rytuale pielęgnacyjnym opartym na drenażu limfatycznym twarzy, który robię przy pomocy Gua Sha. Wspólnie tworzą dream team – olejek daje kamieniowi poślizg, a kamień poprawia wchłanianie serum. Efekty? Codziennie po nałożeniu kosmetyku widzę różnicę – skóra jest gładsza, bardziej miękka, nawilżona i napięta. Olejek daje też fajny rezultat rozświetlenia, dzięki czemu czasem odpuszczam sobie nakładanie podkładu. Oczywiście na koniec warto podkreślić skład – roślinny, pełen witamin i antyoksydantów. Jednym z głównych składników aktywnych jest organiczny olejek z pestek granatu, przeciwutleniacz, który działa odmładzająco. Ostatni plus – cytrusowy zapach, który wprowadza mnie w wakacyjny nastrój, jakbym nie siedziała w łazience, ale w tropikach.
Izabela Cieplińska
Organiczny olejek dla ciężarnych Mega Oil Talm: Jak ciepły dzień
Nie wiem, jak sprawdza się w czasie ciąży, ale dla mnie jest bezkonkurencyjny w codziennej pielęgnacji. Ma gęstą konsystencję, nie przelewa się przez palce, pachnie superdelikatnie – migdałami, sezamem, ciepłym dniem. Jego skład – w 100 proc. pochodzenia naturalnego – jest bezpieczny dla skóry, nie podrażnia, za to doskonale ją nawilża i pielęgnuje. Można go stosować zarówno na ciało, jaki i na twarz. Jest bardzo wydajny.
Joanna Łazarz
Poppy Wash Bogna Skin: Makowy królewicz
Moim faworytem, jeśli chodzi o olejki, jest Poppy Wash od mojej ulubionej polskiej marki kosmetycznej, Bogna Skin. Choć głównie przeznaczony jest do demakijażu, można śmiało dodać go do kremu na dzień, aby wzbogacić jego formułę lub stosować jako kosmetyk do masażu twarzy. Poppy Wash łączy w sobie zimnotłoczone oleje wysokiej jakości, które oczyszczają, nawilżają i koją skórę. Moja cera po jego użyciu jest gładka, promienna i odżywiona, dzięki mieszance olejów z nasion maku, krokosza i dzikiej róży.
Kacper Kujawa
Hazelnut Cold-Pressed Oil Rowse x TFS: Orzechowe powroty
Produkt, do którego, mimo cyklicznego modyfikowania rutyny pielęgnacyjnej, wracam chyba najczęściej. Jest wystarczająco bogaty, by odżywić nawet najbardziej przesuszoną skórę i jednocześnie na tyle lekki, by nie zatkać porów. Świetnie sprawdza się podczas porannej pielęgnacji. Aplikuję go na serum z kwasem hialuronowym (nawilżenia nigdy za wiele!), a następnie wykonuję na nim liftingujący masaż rollerem z dwiema główkami. Choć Rowse posiada coraz większą europejską dystrybucję (w Polsce kosmetyki marki dostępne są w butiku The Odder Side), orzechowy olejek pochodzi z limitowanej edycji, którą można kupić wyłącznie w sklepie The Frankie Shop.
Michalina Murawska
Koncentrat Vinosculpt Caudalie: Trening zmysłów
Chyba śmiało mogę określić się jego heavy userką. Jestem wprost uzależniona od aromaterapii, którą funduje moim zmysłom, zamieniając łazienkę w komorę zapachową, w której w wilgotnym powietrzu unosi się mieszanka olejków eterycznych z cytryny, rozmarynu, cyprysu, jagód jałowca, geranium i trawy cytrynowej (proszę, czy ktoś może stworzyć dla mnie takie perfumy?). Niech nikogo nie zwiedzie wąski flakonik i niewielka pojemność (75 ml) – to koncentrat, więc wystarczy dosłownie kropla na wybraną partię ciała (w dozowaniu pomaga miarka na opakowaniu). W moim przypadku w pierwszej kolejności jest to brzuch, który masuję okrężnymi ruchami, podszczypuję i wgniatam zaciśniętymi pięściami, wykonując w ten sposób drenujący masaż usuwający złogi. Warto dodać, że olejek jest z kategorii suchych, choć w formule czuć koncentrację składników – ma naprawdę gęstą konsystencję. Mimo to pozwala szybko się ubrać, więc gdybym chodziła na siłownię, na pewno zabierałabym go ze sobą i nakładała po serii brzuszków (plan wpisany na listę do odhaczenia). Bazą kosmetyku jest oczywiście olejek winogronowy. Piszę „oczywiście”, bo każdy kto zna francuską markę Caudalie wie, że jej dziedzictwo opiera się na cennych składnikach pozyskiwanych z winorośli. Tylko dla formalności dodam, że olejek jest w 100 proc. naturalny, a większość wymienionych wcześniej olejków eterycznych ma status BIO. Choć w polskim tłumaczeniu kosmetyk występuje jako wyszczuplający, powiedziałabym, że jest mocno ujędrniający i widocznie wygładzający skórę. Cudów nie ma, za to efekt „wow”, a potem „och” jak najbardziej.
Agnieszka Zygmunt
Więcej polecanych kosmetyków znajdziecie w wydaniu specjalnym „Vogue Polska Beauty”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.