Znaleziono 0 artykułów
07.07.2024

12 kosmetyków, bez których nie wyobrażamy sobie lata 2024

07.07.2024
Fot. Getty Images

Kosmetyki z filtrem przeciwsłonecznym, które robią więcej, niż tylko chronią przed słońcem, perfumy o zapachu rabarbaru, zmysłowe olejki do ciała i ust, które rozpieszczają swoimi konsystencjami i produkty do makijażu na mokro. Oto 12 kosmetyków, bez których członkowie redakcji „Vogue Polska” nie wyobrażają sobie lata 2024.

Woda kolońska Hermès Eau de Rhubarbe Écarlate 

Fot. Materiały prasowe

Uwielbiam rabarbar! Na żaden sezon nie czekam tak bardzo, jak na ten krótki, rabarbarowy. Galette z rabarbarem, drożdżówki z rabarbarem, a nawet… kurczak. A teraz, kiedy już właściwie się kończy, pociesza mnie woda kolońska Hermès Eau de Rhubarbe Écarlate, w najmniejszym flakoniku, do zabrania w każdą podróż. Po nim pojawiło się wiele zapachów z rabarbarową nutą, może ciekawszych, dziwniejszych, nowocześniejszych, jednak żaden inny tak bardzo nie kojarzy mi się z latem.

Małgorzata Penczonek, fotoedytorka

Krem przeciwsłoneczny Round Lab Birch Juice Sunscreen SPF50+ PA++++

Fot. Materiały prasowe

Produktem, bez którego nie wyobrażam sobie lata, jest krem SPF 50+ Birch Juice Moisturizing Sunscreen z SPF 50 i pełną fotoochroną od koreańskiej marki kosmetycznej Round Lab. Jest bardzo lekki, szybko się wchłania, nie zostawia żadnych śladów, a do tego jest bardzo wydajny. Nic dziwnego, że ten krem jest numerem jeden wśród bestsellerowych SPF-ów w Korei.

Vladyslav Mykhnyuk, producent sesji

Krem do twarzy i ciała z filtrem SPF 30 Lush Million Dollar Sun Cream

Fot. Materiały prasowe

Krem z filtrem przeciwsłonecznym SPF 30 do twarzy i ciała to mój ideał. Oprócz supernawilżającej kompozycji olei, w tym sezamowego i masła shea, ma piękny perłowy połysk. Delikatnie opalizuje i jest odpowiedni do każdego koloru karnacji – z moją skórą równie dobrze zgrał się przed sezonem, co po opalaniu. Latem szczególnie cenię kosmetyki uniwersalne, bo im mniej w bagażu, tym lepiej. Ten nadaje się jako nawilżający balsam po kąpieli, plażowy asystent i zamiennik rozświetlacza. Mi pozwolił zrezygnować nawet z kremu CC. Łatwo się reaplikuje, pachnie miodem i ma certyfikaty fair trade. Po opróżnieniu zakręcanego słoiczka z recyklingowanego tworzywa polecam zdjąć nalepki i zostawić opakowanie na kolejne wojaże – jest lekkie, szczelne i idealnie nadaje się, by przelać do niego potrzebną na kolejnym turnusie ilość masła do ciała czy peelingu. 

Kamila Wagner, redaktorka mody

Naturalny olejek do ust z efektem glow Your Kaya

Fot. Materiały prasowe

Latem każdy kosmetyk, którego używam, musi równocześnie chronić moją skórę przed wakacyjnym upałem. Najnowszym elementem w mojej kosmetyczce jest naturalny olejek do ust od Your Kaya. Nowość od polskiej marki nie tylko skutecznie nawilża usta, lecz również nadaje im połysk à la wiralowy efekt glazed lips. Czy wspomniałam już, że przy tym pachnie jak słodkie toffi? 

Julia Właszczuk, redaktorka kultury Vogue.pl

Zestaw KJH Brand Hyper Shine High Lite

Fot. Materiały prasowe

Nie pamiętam kiedy ostatnio jakiś kosmetyk tak mnie zaskoczył i zachwycił! Chociaż wygląda jak bronzer, Hyper Shine High Lite marki KJH Brand jest na tyle wielofunkcyjnym produktem, że nawet sama twórczyni tak go nie nazywa. Makijażystka Katie Jane Hudges stworzyła go w zestawie z przezroczystym serum w tubce, które można zaaplikować wprost do słoiczka i które całkowicie zmienia jego właściwości – jedna kropla z kremowego, półtransparentnego, bardzo dyskretnie wyzłacającego cerę kosmetyku robi ciemniejszy, ale bardzo naturalnie koloryzujący rozświetlacz. W zestawie jest jeszcze pędzelek o wielkości i twardości pomyślanej tak, by te dwie konsystencje jak najlepiej ze sobą połączyć. Chociaż Hyper Shine High Lite pozwala na budowanie stopnia intensywności, nie można go przedawkować! Nigdy nie spodziewałam się, że mogę mieć w torebce tylko jeden kosmetyk, którym zrobię cały makijaż i to w kilku wersjach (używam tego w odcieniu Lite Bronze), a przyjemność jego stosowania dodaje to, że Katie Jane Hudges jest nie tylko doskonałą, najbliższą mi estetycznie makijażystką, lecz także według mnie jedną z najbardziej autentycznych, wiarygodnych osób w mediach społecznościowych.

Marta Waglewska, szefowa działu urody

Olejek do ciała o zapachu neroli i wanilii Midnight Oil La Bomba 

Fot. Materiały prasowe

Miłość od pierwszego wejrzenia. Idealny produkt na lato, dzięki któremu można kusić zapachem i mieć niezwykle miękką i promienną skórę od rana do wieczora. Stworzony, by podkreślać opaleniznę eksponowaną w letnich sukienkach i zwiewnych topach. Świetnie sprawdza się także jako pielęgnacja przed randką czy, gdy potrzebuję aromaterapii – obłędnie pachnie neroli i wanilią. Midnight Oil polskiej marki La Bomba zamknięty w eleganckiej szklanej matowej butelce z pipetą wygląda niczym magiczna mikstura przypominająca kolorem i formułą… światło księżyca połyskujące na delikatnie falującej morskiej wodzie. Najważniejsze jednak jest to, że opiera się na doskonałych składnikach. Napakowany jest witaminami C i E, które nawilżają, odżywiają oraz wygładzają skórę. Swoje właściwości zawdzięcza również drogocennemu naturalnemu olejkowi z wrotycza marokańskiego (Blue Tansy) i skwalanowi. Mineralny pigment rozświetla i nadaje skórze promienny i zdrowy wygląd. W dodatku olejek szybko się wchłania, a efekt wow widoczny jest od razu. Idealny dla zabieganych.

Paulina Klepacz, redaktorka Vogue.pl

Rozjaśniający krem na noc likwidujący przebarwienia Sisley Paris Phyto Blanc La Nuit Overnight Brightening Cream 

Fot. Materiały prasowe

Lato jest dla mojej cery wielką próbą, mimo sumiennego stosowania filtra SPF 50 każdy sezon kończę z nową kolekcją przebarwień. Dermatolodzy rozkładają ręce, tłumacząc, że taka już jest natura jasnej karnacji. Pozbywanie się plam wpisałam już w stałą rutynę pielęgnacyjną. A tu kluczowe są dwa elementy – konsekwencja w aplikacji i dobry produkt. Phyto-Blanc La Nuit Overnight Brightening Cream od Sisley Paris okazał się do tej pory najskuteczniejszy. Lekki krem do stosowania na noc ma miły ziołowy zapach, wchłania się bez pozostawiania ciężkiego filmu na skórze, nawilża. Rano cera jest zrelaksowana i zachwyca zdrowym blaskiem. Długotrwałe działanie najlepiej zauważa się, porównując zdjęcia – tu efekt jest wymierny i mocny. Z twarzy znika „pomarańczowy filtr” przebarwień, koloryt staje się regularny. Twarz młodnieje.

Basia Czyżewska, redaktorka Vogue.pl

Filtr przeciwsłoneczny SPF 30 PA++ z kwasem hialuronowym Supergoop! Glowscreen

Fot. Materiały prasowe

Moja obsesja na punkcie kremu Supergoop! zaczęła się dzięki koleżance z redakcji. Zapytana, czy poleca ten produkt, odpowiedziała: „na maksa”. To wystarczyło, żebym kupiła pierwsze opakowanie i wsiąkła bezpowrotnie. Jesienią i zimą Glowscreen jest idealną bazą pod podkład. Latem spokojnie zastępuje ulubiony krem BB i podkreśla opaleniznę. Pięknie rozświetla, zapewnia promienne wykończenie oraz nawilża skórę. Szerokie spektrum SPF 30 chroni przed promieniami UVA i AVB, a przy tym nie zapycha porów.

Katarzyna Pietrewicz, redaktorka prowadząca Vogue.pl

Żel do mycia twarzy The Grey Charcoal Face Wash

Fot. Materiały prasowe

Moja skóra ma skłonność do przetłuszczania się. Doskwiera mi to szczególnie latem, kiedy szybko zaczyna się świecić, zapychają się jej pory i w konsekwencji pojawiają niedoskonałości i podrażnienia. Odkąd po raz pierwszy użyłem The Grey Charcoal Face Wash, nie wyobrażam sobie bez niego nie tylko lata, lecz także rozpoczęcia i zakończenia każdego dnia roku. Żel świetnie oczyszcza skórę, usuwa nadmiar sebum, pozostawia ją odświeżoną, gładką i gotową na nałożenie kremu na dzień, a wieczorem maski The Grey Overnight Sleeping Mask.

Bartosz Gorzejewski, szef rozwoju produktu Vogue.pl

Pianka głęboko oczyszczająca z witaminą C Miya Cosmetics

Fot. Materiały prasowe

Po koktajlu nawilżających kosmetyków, niezliczonej ilości dokładek kremu z filtrem, jakie serwuję mojej skórze latem, ta jeszcze bardziej łaknie dogłębnego oczyszczenia. W długie leniwe wieczory najlepiej sprawdzają się glinki (cuda działa najprostsza na bazie probiotyków z ProBio Koło) i peelingi (jako że mam skórę muśniętą naturalnym rumieńcem zbudowanym z konstelacji popękanych naczynek, ukochałam sobie enzymatyczny z wyciągiem z papai z La Biosthétique), w codziennym pędzie musi mi wystarczyć płyn micelarny oraz pianka. Za to nie byle jaka. Ta marki Miya Cosmetics została wzbogacona, a właściwie pobudzona, sowitą dawką witaminy C oraz dopełniona olejkiem ze skórki pomarańczy (to on odpowiada za jej piękny zapach). Wystarczy rozetrzeć w dłoniach jej maleńką – o gramaturze perły – ilość, by pokryła was nieomalże morska piana. 

Pola Dąbrowska, redaktorka Vogue.pl 

Olejek do opalania Sisley Paris Super Soin Summer Body Oil SPF 15

Fot. Materiały prasowe

Cały rok podążam za słońcem i nie wyobrażam sobie żadnej podróży bez olejku do opalania. Uwielbiam efekt nawilżonej, naolejowanej, błyszczącej się skóry przy jednoczesnym poczuciu, że jest ona chroniona przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Mój ostatni faworyt od Sisley Paris, poza zaawansowanymi rozwiązaniami chroniącymi młodość skóry, ma też niepowtarzalny zapach, oczywiście pochodzenia naturalnego – z olejków lawendowego i geraniowego. Dzięki temu olejek zastępuje mi na wakacjach perfumy. Ze względu na filtr SPF 15 produkt ten przeznaczony jest dla osób o skórze już opalonej lub ciemniejszej karnacji. To również świetne uzupełnienie mocniejszej ochrony przeciwsłonecznej.

Szymon Machnikowski, dyrektor ds. marketingu i PR

Wielofunkcyjny róż Charlotte Tilbury Beautiful Skin Island Glow Lip + Cheek

Fot. Materiały prasowe

Skoro zestawienie otwiera letni zapach rabarbaru, niech kończy je jego fuksjowoczerwony odcień na moich policzkach, który latem nakładam wyłącznie na skroniach, za to mocno „przesadzając” z efektem. Patent, który podejrzałam u Rihanny podczas MET Gali w 2017 r. (!), jest moim wakacyjnym znakiem rozpoznawczym od lat. Clue to neonowy odcień mocno kontrastujący ze skórą i zero kolistych ruchów podczas nakładania. Choć „mokry” kosmetyk do makijażu wydaje się czymś całkowicie wbrew mojej naturze, Beautiful Skin Island Glow Lip + Cheek od mojej ulubionej makijażystki Charlotte Tilbury będę polecać każdemu, także fanom naturalnych rumieńców w duchu balletcore make-up. Genialnie stopniuje się jego nasycenie (od transparentnego do kryjącego), a potem blenduje, nawet jeśli całość wykonuje się palcem, już stojąc w drzwiach wyjściowych, bo przecież powiedziało się: „Będę gotowa za pięć minut”. Kosmetyk można szybko nałożyć na usta, a nawet powieki, bo w puzderku jest małe lusterko. Uwielbiam!

Agnieszka Zygmunt, redaktorka Vogue.pl


Więcej inspiracji znajdziesz w najnowszym wydaniu „Vogue Polska Beauty”. Już dziś zamów numer z wygodną dostawą do domu.

 

Redakcja Vogue.pl
  1. Uroda
  2. Pielęgnacja
  3. 12 kosmetyków, bez których nie wyobrażamy sobie lata 2024
Proszę czekać..
Zamknij