Znaleziono 0 artykułów
31.01.2025

Vogue Polska x BMW Art Academy: Czym dzisiaj jest kolektyw w sztuce?

31.01.2025
Fot. Filip Preis

Wspólnotowe działanie nie jest obcym terminem, jeśli chodzi o jakiekolwiek praktyki artystyczne. Jego historia jest zakorzeniona w awangardzie i teatrze. Natomiast jeszcze 10 lat temu pojęcie kolektywu w sztukach wizualnych właściwie nie istniało, dzisiaj zaś zagościło w słowniku artystycznym jako jedna z kluczowych form współpracy i dystrybucji sztuki. Czym dzisiaj jest kolektyw? I czym różni się od pojęcia grupy artystycznej, które znamy od lat?

Funkcjonowanie kolektywów wymyka się temu, co do tej pory uważaliśmy za działalność grupy artystycznej. Grupa artystyczna to zbiór nazwisk i indywiduów, którzy pod wspólnym hasłem lub manifestem tworzą podobną sztukę, pokazują ją razem, piszą teksty, ale pod każdym dziełem podpisują się osobno, urzeczywistniając to, co zawsze przynależało do świata sztuki i z czym ciężko się dzisiaj rozstać, a mianowicie – autorstwo i indywidualność. To relacja osób skupionych na indywidualnej twórczej ekspresji w ramach wyrażanej wspólnej wizji. Obecnie nadal funkcjonuje i powstaje wiele grup artystycznych.

Fot. Paulina Pawłowska

Jednym głosem

Ton kolektywów nadawany jest przez zupełnie inne mechanizmy. Jest to wspólnota osób artystycznych, zarówno artystek i artystów, jak i osób aktywistycznych i kuratorskich. To konglomerat twórczy, który swoje działania opiera na pojęciu wspólnoty i idei, pozbawiając się pierwiastka indywidualizmu oraz hierarchii. Kolektyw tworzy pracę wspólną, podpisując swoje działania jego nazwą. Mogą to być pojedyncze prace, działania lub wystawy. Kolektyw zawsze mówi jednym głosem. Kolektywy są tworem rozpoznawalnym w świecie polskiego teatru od ok. 30 lat. Przykładem jest Komuna Warszawa, twór artystyczny inicjujący do swoich działań inne osoby twórcze. 

Jednak w sztukach wizualnych jeszcze 10 lat temu właściwie to pojęcie nie istniało. Co skłoniło osoby artystyczne do zakładania kolektywów kosztem grup artystycznych? Oba twory zawsze powstawały w kontrze. Kolektywy w Polsce pojawiły się, kiedy trzeba było przeciwstawić się nie tylko rynkowi sztuki, tworząc przybliżoną formułę do Salonu Odrzuconych, ale także w kontrze do instytucjonalizacji i patriarchalizmu sztuki. Kolektywy wynikają z idei, której wszystkie osoby członkowskie się podporządkowują, odbierając sobie całkowicie etos indywidualizmu. To grupa oparta na wspólnocie bez nazwisk, która działa przy udziale wielu osób, płynnie w nią wkraczających i z niej występujących. Anonimowość oraz liczba osób członkowskich są jego siłą.

Kolektyw – brak hierarchii i indywidualnego autorstwa 

Pomysł na ten rodzaj wspólnotowego działania wynikł m.in. z prostego rachunku podliczania zysków i strat w dążeniu do dostania się do grona reprezentowanego przez elitarne galerie. Drugim ważnym powołaniem dla kolektywów stała się specyfika środowiska artystycznego, które w powolny sposób absorbowało inkluzywność osób artystycznych, ale także niestandardowe pomysły na jej afirmację i instytucjonalne programowanie. O kolektywach i tzw. niezalach, oddolnych instytucjach, galeriach, które działają w formie kolektywnej współpracy, nie będzie mowy w tym tekście – jest to dzisiaj sieć rozciągająca się na wiele polskich miast, o której warto napisać osobno. Sednem tego artykułu są działania, pod którymi nie podpisze się nikt z nazwiska i o którego rozgłos komercyjny nikt nie zabiega.

Artyści i artystki to zbiór indywidualistów wybitnie podkreślających swoje ego, co pozwala im funkcjonować medialnie oraz rynkowo. Kolektywy są historią z innej zupełnie bajki. Jednym z najbardziej rozpoznawalnych kolektywów w świecie polskiej sztuki ostatnich lat jest KEM – to nie skrót, a nazwa mogąca odnosić się do wielu rzeczy. Na przykład do definicji z geomorfologii, która jest formą ukształtowania powierzchni Ziemi, powstała w wyniku działalności wód roztopowych z lodowca, będących czasem pagórkiem, garbem lub wzgórzem sięgającym kilkudziesięciu metrów.

KEM podobnie jak inne kolektywy, w tym znany kolektyw ruan grupa, kuratorujący ostatnie documenta w Kassel (Niemcy), tworzy swój własny język opowiadania o sztuce i jej dystrybucji. Istota takiej współpracy ma swoje pozytywne aspekty, ale nie jest też pozbawiona minusów. Kolektyw opiera się na braku hierarchii i indywidualnego autorstwa. W ostatnich latach w Polsce, w czasach politycznie trudnych, ale także w czasach wzmocnionego medialnego przekazu dotyczącego kryzysu klimatycznego, kolektywy zaczęły odgrywać rolę znaczącego gracza, dystrybuującego idee dążące do ogólnie pojmowanej naprawy świata. Podobnie w latach 70. poszczególne zaprzyjaźnione ze sobą osoby artystyczne manifestowały sprzeciw wobec aktualnego politycznego porządku. Możliwość pracy i manifestacji swoich poglądów w większej grupie, kosztem własnej twórczości, jest dzisiaj wynikiem nie tylko historycznych postaw, ale także aktualnego kapitalistycznego funkcjonowania sztuki, gdzie najważniejsza jest twórczość autorska oraz unikatowa. Kolektywy na ogół nie tworzą prac na sprzedaż. Produkt zanika, kiedy przekaz staje się od niego ważniejszy. 

Fot. Karolina Zajączkowska

KEM – nowe punkty widzenia i niezauważone dotąd możliwości

„Rozkład pracy i odpowiedzialności w kolektywnym ciele decyzyjnym sprawia, że jest więcej punktów wsparcia, które mogą podeprzeć i sam projekt, i nas – osoby w nim pracujące” – tak mówi o swoich praktykach KEM, kolektyw, który nawet na potrzeby tego artykuły nie chciał ujawnić nazwisk aktualnych osób członkowskich. „O ile więcej par oczu i sposobów myślenia, przez które przechodzi jakiś materiał, o tyle więcej wymiarów może mieć każdy projekt. Jesteśmy inicjatywą, która nie tylko pracuje kolektywnie, ale również proponuje kolektywne dynamiki innym w naszych działaniach artystycznych i edukacyjnych. Sprawdzenie swoich pomysłów w procesach grupowych, szczególnie w artystycznym kontekście, pozwala wygenerować nowe punkty widzenia i niezauważone dotąd możliwości. W ten sposób wytwarzanie wiedzy wychodzi poza indywidualność i staje się procesem ukonstytuowanym przez różnorodność grupy, dzięki czemu stanowi alternatywę do hegemonicznych i autorytarnych systemów wiedzy opartych na klasyfikacji i oddzielaniu”.

We współpracy opartej na strukturach niehierarchicznych też jest jednak kilka minusów. Bardzo często dochodzi do sytuacji w ramach naturalnych relacji i dynamiki, kiedy jedna osoba jest aktywniejsza od reszty i zaczyna pełnić funkcję lidera. Odebranie personalnego autorstwa jest formą dystrybucji odpowiedzialności, ale powoduje także konieczność częstego chodzenia na kompromisy. Może to w pewnym momencie prowadzić do oporu i pęknięć wewnątrz. Stąd też niestety kolektywy częściej rozpadają się niż grupy. „Bycie razem i poszukiwanie części wspólnej pozwala w mikroskali przetestować sytuacje wspólnotowe w większym społecznym wymiarze. Praca w queerowym kolektywie nie oznacza pracy bez hierarchii – wolność od nich jest odrealnionym projektem. Zamiast tego trzeba praktykować płynność i zmienność przywództwa – kreatywne wywracanie go i radykalne przeinaczanie” – komentuje pracę w strukturze kolektyw KEM.

Kolektywy zawsze są przeciwko władzy

Niewątpliwie tego typu struktura organizacji artystycznej jest nowym modelem zarządzania twórczością ukrytą lub może lepiej – reprezentowaną jednym podmiotem. Opiera się ona na kooperacji i koprodukcji oraz kolektywnym dystrybuowaniu idei, co wzmacnia jej przekaz. Staje się dzięki temu rodzajem metainstytucji, podmiotem sojuszniczym. Jak powiedział kiedyś Krzysztof Pijarski, fotograf i historyk sztuki, „kolektywy zawsze są przeciwko władzy”. Pytanie, czy ta anarchia jest wobec władzy politycznej czy wobec systemów i struktur hierarchicznych, które ją wykorzystują jak korporacje czy kapitalizm. 

Jednak postrzeganie kolektywów jako podmiotów sojuszniczych ma sens, jeśli tłumaczymy to szerszymi działaniami. Plenum Osób Opiekujących Się na przykład jest kolektywem, które – jak o sobie pisze – „składa się z osób pracujących w świecie sztuki. Wieloma różnymi sposobami mówimy o tym, co dla nas jest opieką i jak wygląda codzienne doświadczenie tworzenia, gdy jest się osobą, która opiekuje się: dzieckiem/ uczniami/ domem/ kimś innym. W naszych realizacjach różne prace towarzyszą sobie i współdzielą przestrzeń, tak jak osoby w grupie Plenum, po to, aby wzmacniać i współdzielić to, co bywa opisywane jako słabe i niewidzialne”.
POOS tworzą: Adu Rączka, Ania Steller, Ania Witkowska, Dorota Walentynowicz, Katarzyna Kania, Wera Morawiec (i satelity). 

Wrocławskie Muzeum w Podziemiu, funkcjonujące na zasadzie patainstytucji, powstało jako odpowiedź na nietransparentną zmianę dyrekcji Muzeum Współczesnego we Wrocławiu. Nieudolnie zarządzająca nim dyrektorka doprowadziła do licznych zwolnień i stagnacji instytucji, powodując bunt pracowników i oddolne, niezależne działania mające na celu wsparcie siebie w trudnych momentach, na granicy utraty pracy. Ważnymi cechami Muzeum w Podziemiu pozostaje nieufność wobec zinstytucjonalizowanego systemu sztuki przy jednoczesnym dążeniu do naśladowania faktycznych funkcji instytucji. Dlatego też w obszarze jego zainteresowań znajdują się zarówno działania krytyczne, ironiczno-fikcyjne, jak i użyteczno-profilaktyczne. „Celem kolektywu Umysł biedaka, założonego w 2023 roku, jest popularyzowanie rozmów o pochodzeniu klasowym i klasizmie w kontekście sztuki i za jej pomocą”, pisze o sobie ów kolektyw. W skład grupy wchodzą: Martyna Baranowicz, Aurel Borowy, Kinga Dobosz, Klaudia Figura, Paula Jędrzejczak, Jakub Kosecki, Paweł Marcinek, Marianna Marszałkowska, Martyna Modzelewska, Gosia Mycek, Pimpek/Szymon Dziedzic, Tomek Paszkowicz, Piotr Płócienniczak, Maryna Sakowska, Olga Truszkowska. X-Philes to queerowy kolektyw artystyczny, do którego należą Rafał Domagała, Maja Gomulska, Bartosz Jakubowski i Gabriela Sułkowska. Działa na styku poezji, performance’u, sztuk wizualnych i choreografii. Nazwa kolektywu budzi skojarzenia z tajnym archiwum, tym bardziej że podstawą ich działalności są teksty współczesne i historyczne. Zawiera także słowo „philos”, które w języku greckim oznacza osobę ukochaną, gdyż ważnym aspektem działalności grupy jest kolektywność i tworzenie wspólnoty. X-Philes organizują warsztaty, spotkania i wydarzenia performatywne

Tyle kolektywów, ile pomysłów. Każdy ma coś innego do powiedzenia i każdy reprezentuje inne modele współpracy. To forma nieograniczonej sieci modeli współpracy i działań twórczych. Ich działalność jest formą oporu wobec instytucyjnego systemu sztuki, a równocześnie zmieniające swoje programy instytucje zaczynają, dzięki współpracy z kolektywami, zmieniać swoje struktury. Być może poza kolektywnymi projektami przyjdzie czas na kolektywne muzeum?

 

Marta Czyż
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Vogue Polska x BMW Art Academy: Czym dzisiaj jest kolektyw w sztuce?
Proszę czekać..
Zamknij