Znaleziono 0 artykułów
29.11.2024

„Vogue Polska” x BMW Art Academy: koncepcja postsztuki z lat 70. powraca

29.11.2024
Widok wystawy „Robiąc użytek. Życie w epoce postartystycznej”. Muzeum Sztuki Nowoczesnej, 2016, Fot. Bartosz Stawiarski

Sztuka wychodzi z galerii i muzeów, a jej efektem wcale nie musi być dzieło sztuki: czym jest postsztuka opisana w latach 70. przez Jerzego Ludwińskiego w książce „Życie w epoce postartystycznej”? I w jakiej formie wraca do nas dziś?

Praktyki postartystyczne to w skrócie szereg różnych działań w przestrzeni innej niż artystyczna, gdzie finalnym efektem nie jest materialne dzieło sztuki, a jakaś bliżej nieokreślona fizycznie wartość, w której artystyczne działania stają się użyteczne społecznie. Oznacza to, że mogą one przybrać każdą możliwą formę, przez co często ten rodzaj sztuki łączony jest z innymi praktykami, na przykład z aktywizmem czy queerowaniem. 

Widok wystawy „Robiąc użytek. Życie w epoce postartystycznej”. Muzeum Sztuki Nowoczesnej, 2016, Fot. Bartosz Stawiarski

Praktyki postartystyczne są też ucieczką od materialności, co można wiązać z dwiema koncepcjami. Pierwsza to działania awangardowe, porzucające tradycję i kwestionujące dotychczasowy stan sztuki. Druga to reakcja na popularność tradycyjnej sztuki, rzemiosła – jak tkanina, ceramika czy szkło – i próba pokonania materii na koszt działań o efemerycznym charakterze. Obie te koncepcje mają rację bytu. Najważniejsze jednak w działaniach postartystycznych jest to, w jaki sposób prowadzą one do zmiany w życiu codziennym, niezależnym od świata sztuki.

Co czeka sztukę po wyjściu z murów galerii i muzeów?

W 2016 roku miała miejsce wystawa, która utorowała i wskazywała drogę dla młodego środowiska artystycznego. „Robiąc użytek. Życie w epoce postartystycznej” kuratorowana przez Sebastiana Cichockiego i Kubę Szredera w Muzeum Sztuki Nowoczesnej była ewoluującą wystawą, przestrzenią użytkową oraz programem publicznym, a głównym zagadnieniem poruszanym podczas trwania tego projektu było wzajemne przenikanie się sztuki i innych sfer życia. Alternatywnym środowiskiem dla sztuki, wychodzącej poza muzea i galerie, okazały się – według kuratorów – techniki miejskiego przetrwania: protesty uliczne, dywersyjna reklama, kampanie na rzecz abolicji długów bankowych, krytyczna kartografia, kooperatywy rolnicze czy alternatywna turystyka.

Sebastian Cichocki, główny kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, do dziś jest jednym z czołowych propagatorów tego nurtu: inicjował między innymi takie projekty jak Kongres Postartystyczny w Sokołowsku na Dolnym Śląsku (w ramach Festiwalu Sztuk Efemerycznych Konteksty) czy współkuratorował razem z Marianną Dobkowską Polski Pawilon na 14. Gwangju Biennale w 2023 roku, gdzie wspólnie podjęli temat historycznych źródeł i globalnych punktów wspólnych postsztuki.

Widok wystawy „Robiąc użytek. Życie w epoce postartystycznej”. Muzeum Sztuki Nowoczesnej, 2016, Fot. Bartosz Stawiarski

Kongres Postartystyczny: wskrzeszenie tradycji plenerów 

Kongres Postartystyczny rozpoczęty w 2021 roku miał na celu wypracowywanie podczas kolejnych edycji „form przetrwalnikowych” dla sztuki w czasie planetarnego kryzysu. Kongres odwoływał się do tradycji plenerów z lat 60. i 70. XX wieku. Osoby kuratorskie i artystyczne wcieliły się w rolę delegatów, a wszystkie działania podjęte w trakcie miały charakter efemeryczny. W zgromadzeniu wzięło udział ponad 30 osób parających się sztuką, rzemiosłem, teorią artystyczną, ekologią, aktywizmem czy edukacją. Wystąpienia delegatek i delegatów na Kongresie przybrały formę spacerów, posiłków, uprawy ziemi, głębokiego słuchania, naprawiania rzeczy i relacji. W programie Kongresu podkreślano przesunięcie akcentu na użycie sztuki poza sztuką poprzez radykalną edukację, ekologię i feminizm. Istotna była tu ciągłość tradycji i metod pracy: nastawienie na proces, bycie razem, przekraczanie granic dyscyplin, otwarta forma, gry wizualne. 

W 2024 roku Kongres miał miejsce w Berlinie i zahaczał o takie dziedziny, jak aktywizm klimatyczny, edukacja, pszczelarstwo, kampanie polityczne i poezja. Kuratorzy podkreślali, że zgromadzenie postartystyczne to sposób na robienie rzeczy ze sztuką: – Nie chodzi w nich o to, czym sztuka jest, ale raczej jak sztuka jest (robiona) – mówili. 

Osoby uczestniczące w Kongresie utrzymują sztukę przy życiu, oddając się praktykom kolektywnym, samoorganizacji i samoedukacji, wymianie wiedzy oraz działaniom usytuowanym i ucieleśnionym. Po tych kilku przykładach można zauważyć, że nie da się do końca określić konkretnych działań oraz dziedzin wpisanych w tę praktykę. Mogą to być spacery, realizacja praktycznych działań, realizacje polegające na samozatrudnieniu, działaniach pedagogicznych lub poświęceniu się rolnictwu – rozpoczęcie hodowli pszczół czy permakultury. Docieramy tym samym do jednej z pierwszych definicji sztuki ze starożytnej Grecji, gdzie sztuka (techne) była zasadą poprawnego tworzenia dzieł zamierzonych, a wyłącznym jej celem było dobro człowieka, piękno zaś – które w późniejszych epokach było jej naczelną cechą – stanowiło zaledwie jedno z kryteriów. 

Nowa sztuka, nowy język

Szeroki wachlarz zastosowań i postartystycznych aktywności nie tylko zredefiniował pojęcie osób ją tworzących, ale także wprowadził nową terminologię wpisującą ją w świeże konteksty. Skoro teraz uprawianie ziemi, pedagogika czy czytanki stanowią jedno z medium wprowadzających do działań artystycznych, to trzeba było znaleźć nowy język jej opisu. W malarstwie opisywane były techniki, kompozycja i styl, i tak analogicznie do opisu postsztuki wprowadzone zostały terminy pasożytnictwa, symbiozy, zapylania itd. Muzea i galerie okazują się zaś przestrzeniami anachronicznymi: skoro sztuka ma wkraczać w nasze życie, to w klasycznych przestrzeniach może już nie być miejsca na jej doświadczenie. 

Sztuka postartystyczna mimo tego, że nie kwestionuje sztuki, przesuwa przestrzeń swojej eksploracji poza miejsca ku temu przeznaczone, pozycjonuje je i de facto stawia im nowe wyzwania. A celem osób artystycznych nie jest już dotarcie do szerokiej publiczności, a spełnienie powinności wobec pewnej wspólnoty. Podobnie jest z procesem tworzenia oraz upowszechnianiem, które z jednej strony jest bardziej zrozumiałe i bliższe życia, z drugiej zaś naraża się na klasyczny zarzut, że to nie jest sztuka. 

Wśród osób artystycznych, które inicjują te praktyki, są m.in. Pracownia Centrala, Olga Micińska, Alicja Czyczel oraz Kolektyw KEM. Pracownia Centrala (Małgorzata Kuciewicz, Simone De Iacobis) bada relacje między architekturą a naturalnymi procesami. Opisując swoją praktykę, artyści mówią, że architektura jest dla nich przepływem, a nie tylko statyczną formą. Architekturą są więc zarówno grawitacja, cyrkulacja wody, zjawiska atmosferyczne i astronomiczne funkcjonujące jako jej składowe elementy. Olga Micińska to zaś z wykształcenia stolarka. Jest też inicjatorką The Building Institute, eksperymentalnej i nieformalnej organizacji zajmującej się różnymi kwestiami związanymi z pracą i próbą emancypacji podważanej wiedzy związanej z domenami rzemieślniczymi. Alicja Czyczel z kolei jest choreografką, tancerką, performerką i kulturoznawczynią oraz pomysłodawczynią i współtwórczynią inicjatywy Przestrzeń Wspólna, członkinią warszawskiej Queer Akademii Ruchu. Prowadzi m.in. badania artystyczne, warsztaty dla dzieci i dorosłych oraz spacery dźwiękowe. Kem to warszawski queerowy kolektyw feministyczny skupiony na choreografii, performansie i dźwięku na styku z praktyką społeczną. Osoby z Kem „angażują się w krytyczną intymność i queerową przyjemność”. Przybiera ona rozmaite formy, często o charakterze pedagogicznym, jak Kółko Czytelnicze Queerowych Ekologii lub KEM Szkoła – queerowo-feministyczny program edukacyjnego, performatywnego procesu uczenia (się) i oduczania, refleksji nad kolektywnymi formami oporu.

Co nas czeka po sztuce postartystycznej?

Jerzy Ludwiński w 1971 roku w słynnym już cytacie pisał: „Bardzo prawdopodobne, że dzisiaj nie zajmujemy się już sztuką. Po prostu przegapiliśmy moment, kiedy przekształciła się ona w coś zupełnie innego, coś, czego nie potrafimy już nazwać. Jest jednak rzeczą pewną, że to, czym zajmujemy się dzisiaj, posiada większe możliwości”. Ludwiński rozpisał rozwój sztuki na sześć faz, jedną z nich – metasztukę – zdefiniował jako tę, która wchłania całą rzeczywistość. „Faza totalna będzie dialektycznym powrotem do fazy zerowej – sztuki utożsamionej z rzeczywistością, której nie da się już pokazać w konwencjonalny sposób, np. na wystawie, można ją wyłącznie »zasugerować«. Przedstawiciele nowej cywilizacji będą przekazywać ją sobie za pomocą czegoś w rodzaju telepatii” – rozwijał dalej ten wątek. 

Dzięki Ludwińskiemu lata 70. w sztuce okazały się wizjonerskie dla współczesności. Dla nas najważniejsze może okazać się pytanie: czy można zabrnąć jeszcze dalej? Czy istnieje jeszcze jakiekolwiek działanie i praktyka artystyczna, która będzie w stanie wykroczyć poza istniejące koncepcje? Dzisiaj teorie Ludwińskiego są już realizowane, ale ich kontynuacja stoi pod znakiem zapytania. Obecnie dzięki niemu mamy do czynienia z intensywnym nurtem wpisywania sztuki w społeczną aktualność. Z pewnością jednak istnieje ciąg dalszy i przyszłość, w której to nawet sztuka postartystyczna stanie się figurą sentymentalną. Zanim to się jednak wydarzy, można spróbować ­– biorąc też pod uwagę liczne postulaty – osiągnąć niespodziewany efekt, a później i tak dążyć do zdobywania nowych terenów, czego nie tylko świat sztuki tak bardzo pragnie i potrzebuje. A może właśnie to nie piękno, a autonomiczność i autentyczność są właściwym kryterium wyznaczającym, czym jest sztuka.

 

Marta Czyż
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. „Vogue Polska” x BMW Art Academy: koncepcja postsztuki z lat 70. powraca
Proszę czekać..
Zamknij