Znaleziono 0 artykułów
31.07.2024

„Vogue Polska” x BMW Art Academy: Jak kultura klubowa z przełomu wieków inspiruje artystów?

31.07.2024
Mój pierwszy rave, reż. Agnieszka Jakimiak, Teatr Nowy w Łodzi; Mira Olbińska; Paulina Walendziak; Halszka Lehman (Fot. HaWa)

Lata 90. i 2000. były okresem wyjątkowego rozkwitu alternatywnej sceny klubowej w Polsce. W większości były to inicjatywy oddolne, artystyczne i przede wszystkim autorskie, które miały na celu stworzenie przestrzeni do spotykania się, wymiany środowiskowej i wspólnego działania. Dziś clubbing jest przedmiotem badań artystów i kuratorów. Przedstawiamy najciekawsze inicjatywy.

Wystawa o scenie klubowej w warszawskim Muzeum Woli

„EUFORIA. O warszawskiej scenie klubowej po 1989 roku”/Klub Fugazi, koncert Maanamu, 1992, fot. Piotr Wolfram

To, co od początku lat 90. XX wieku działo się w przestrzeni klubowej wyrażało ducha nowych czasów. – Trwał proces transformacji – stare zasady przestawały obowiązywać, a nowe się jeszcze nie ukonstytuowały – tłumaczy Konrad Schiller, dyrektor Muzeum Woli oraz kurator wystawy „EUFORIA. O warszawskiej scenie klubowej po 1989 roku”. – Moment zawieszenia sprawił, że pojawiły się bardzo ciekawe miejsca, a niektóre zjawiska wręcz eksplodowały artystyczną wolnością i niezależnością. Wiele miejsc, które szczególnie w latach 90. powstawały w Warszawie (ale także w Trójmieście, Krakowie i Łodzi) było odbiciem tego, czego doświadczano na Zachodzie – mówi.

„EUFORIA. O warszawskiej scenie klubowej po 1989 roku”/Audio Bullys w Piekarni, 2003, fot. Irena Herka

Na wystawie „EUFORIA. O warszawskiej scenie klubowej po 1989 roku” w Muzeum Woli została pokazana historia kilkunastu miejsc, które zainteresowały Schillera jako genius loci, jakim stały się zarówno w kontekście dzielnicy Wola, jak i całej Warszawy. Do 2015 roku w stolicy istniało ponad 150 klubów. Wokół każdego rodziła się wspólnota, stylistyka muzyczna czy wizerunkowa.

Scena klubowa fascynuje wolnością i bezkompromisowością

Wystawa w Muzeum Woli to tylko jeden z przykładów przywracania tej niedawnej historii.

O scenie klubowej opowiadają też Łukasz Ronduda i Dawid Nickel w filmie dokumentalnym „Rave” i Agnieszka Jakimiak w wystawianym w Teatrze Nowym w Łodzi spektaklu „Mój pierwszy rave”. W 2016 roku ekipa Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie pokazała na gdyńskim Open’erze wystawę „140 uderzeń na minutę”, która rok temu była prezentowana w pawilonie nad Wisłą. Wcześniej pojawiły się publikacje „30 lat techno w Polsce” Krytyki Politycznej oraz „Technowulkan. Łódzkie Parady Równości”.

Na tej fali opracowań, wydobywania z archiwów filmów na VHS, autorskich nagrań i analogowych zdjęć, lata 90. stają się naturalną inspiracją dla młodego pokolenia, które próbuje zrozumieć czasy, kiedy kulturę tworzyły kluby i środowiskowa energia właściwie bez udziału internetu. Chyba właśnie ten brak dostępności jest – na równi z nieokrzesaną wolnością i bezkompromisowością – zafascynowały dzisiejszych 20- i 30-latków.

– Boom wynika ze zmiany pokoleniowej – potwierdza Konrad Schiller. – Dystans 30 lat spowodował, że nowe pokolenie, bardzo świadome swoich tożsamości, orientacji i postrzegania świata zaczęło tamte czasy interpretować jako moment nieskrępowanej wolności i przenosić je na współczesny grunt.

Kultura klubowa powraca w sztuce współczesnej

Kultura klubowa, a szczególnie techno oparta była na równości, miłości i szacunku, ale także na indywidualizmie. Stroje, kontrasty, fluorescencyjne kolory podsycane światłem UV, bity i teksty tworzyły konglomerat barwnych postaci i podsycały twórczą atmosferę, w której każdy mógł się wypowiedzieć i zostać wysłuchany. Clubbing działał poza powstającymi wtedy skomercjalizowanymi schematami, pozwalał na odrębność. Dziś, gdy schematy są jeszcze bardziej skomercjalizowane, kultura klubowa pomaga eksplorować nowe rejony wolności.

W sztuce współczesnej clubbing pojawia się na wielu poziomach. Mocno wpływa na sztuki performatywne, związane z teatrem i choreografią, jest wszechobecny w kulturze queerowej. Przydaje się, aby podkreślić wartkość, energię i niezależność, a także pozwala artystom i artystkom wyrazić siebie w innym kanonie.

Wystawa 140 uderzeń na minutę; Marcelo Zammenhoff, Parada Wolności, lata 90. / (Fot. Materiały prasowe MSN w Warszawie)

Ten kanon, w zderzeniu z innymi współczesnymi rolami, pojawia się w spektaklach Marty Ziółek takich jak „Zrób siebie” czy „Nawiedzenia i ekstazy na placu”. Marta Ziółek, artystka interdyscyplinarna, porusza w swoich performansach i spektaklach tematy ciała i społecznych schematów. W jej choreografiach taniec jest formą emancypacji, przestrzenią, gdzie wszystko wolno i wszystko jest możliwe – tak jak w latach 90., których estetykę przywołuje w kostiumach i muzyce.

Często korzysta z kontrastujących ze sobą konwencji, jak np. balet i hip-hop w „Nawiedzeniach”. „Zrób siebie” to rodzaj podróży ciała, które stopniowo zamienia się w maszynę. Cielesne monologi bohaterów i bohaterek przenikają się z hybrydowym treningiem grupowym i transową praktyką złożoną z rave, jogi kundalini, latino flow i dancehallu. W ten sposób Ziółek wyraża niezgodę na konsumowanie jednego typu bycia w świecie.

Bohaterką pracy Magdaleny Buczek „Justina is” jest kuzynka artystki – tancerka i performerka w gejowskich klubach na Ibizie i w Londynie. Na Facebooku Buczek prezentuje profil Justine oraz relacjonuje ich nietypową korespondencję, w której bohaterka jest obywatelką świata, a jej erotyzm, nocne i nomadyczne życie pokazane przez pryzmat sceny klubowej zaświadczają, w jaki sposób budujemy swoją alternatywną egzystencję.

Wystawa 140 uderzeń na minutę; CUKT (Centralny Urząd Kultury Technicznej), Antyelekcja-Technodemonstracja, 1996 / (Fot. Materiały prasowe MSN w Warszawie)

Opowieść o kulturze klubowej to nie tylko sentymentalna podróży, ale też powrotu do reprezentowanych przez nią wartości. Tytuł wystawy „140 uderzeń na minutę” odnosił się do liczby uderzeń serca ludzkiego płodu, ale też do częstotliwości bitów w muzyce rave i techno. Clubbing był blisko serc i ciał, pozwalał na indywidualne wyrażanie siebie i oferował wspólnotowe doświadczenie. Kierował się pragnieniem życia.

Dzisiaj ta kultura przenika różne dziedziny sztuki, od mody, poprzez teledyski i sztukę. Artyści i artystki fascynują się low-techową cyberkulturą wprowadzając ją do swojej twórczości w często zaskakujący sposób.

Scena klubowa inspiruje awangardowych artystów i artystki

Tętniące clubbingową ekspresją są spektakle Pawła Sakowicza, imprezy organizowane przez Bożnę Wydrowską oraz sesje zdjęciowe Luke Jascz – Łukasza Jasiukowicza.

Paweł Sakowicz, Jumpcore, 2017, fot. Maciej Rukasz

Choreograf Paweł Sakowicz wplótł praktyki dancefloorowe do „Jumpecore” – przejmującego spektaklu odwołującego się do historii samobójczej śmierci amerykańskiego tancerza Freda Herko. W „Jumpcore” Sakowicz bada kroki przeczące grawitacji, wywodzące się z różnych praktyk choreograficznych i parkietów – od jumpstyle, hardjump, release po taniec współczesny i balet klasyczny. Stany cielesne i umysłowe wywołane tańcem są katalizatorem, wprawiają w ruch i wyczerpują.

Bożna Wydrowską aranżując ballroomy kultywuje undergroundowych imprezy w stylu vogue.

Luke Jascz to związany z modą i muzyką autor nowatorskich teledysków i video, eksperymentujący także z cyberprzestrzenią.

Muzyka techno, przekształcając i uwspółcześniając znane sample, wkroczyła w świat awangardy. Ważnym czynnikiem awangardy przełomu XIX i XX wieku był jej technologiczny komponent. Nowe technologie, a przede wszystkim wykorzystanie komputera było formujące dla eksplodującej kultury społecznego rozładowania i rozluźnienia.

Scena klubowa była wspólnotą ludzi różnych i równych

Lata 90. w sztuce kojarzą się z artystami i artystkami krytycznymi, kwestionującymi nowe społeczeństwo, dążącymi do inkluzywności, podejmującymi rozliczenia z niewygodną historią. Dzisiejsze zainteresowanie kulturą klubową tamtych czasów pozwala przypomnieć o wspólnocie, gdzie wszyscy byli zarówno różni, jak i równi.

Wystawa 140 uderzeń na minutę; Marcelo Zammenhoff, Usta, 1992 / (Fot. Materiały prasowe MSN w Warszawie)

Organizowane wówczas imprezy przypominały trochę świeckie obrzędy. Niektóre działy się w miastach – Łodzi, Krakowie, Warszawie i Trójmieście. Inne odbywały się w nietypowych lokalizacjach leśnych lub górskich, w stodołach, na polach. We wnętrzach dominowały kolory fluorescencyjne oraz plastik, pulsowały stroboskopy i światła UV. Tak postrzegano postęp.

Dzisiaj kultura clubbingu jest uplastyczniana. Stanowi, wraz z muzyką, technologiami i modą tamtych lat, podłoże dla estetyki pełnej kiczu, psychodelii i przede wszystkim radości. 

Marta Czyż
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. „Vogue Polska” x BMW Art Academy: Jak kultura klubowa z przełomu wieków inspiruje artystów?
Proszę czekać..
Zamknij