Napięcia wywołane sytuacją polityczną, wojnami, pandemią w zdecydowany sposób wpłynęły na młode pokolenie artystów. Zaczęli koncentrować się na tematach związanych z self-care, dobrostanem, opieką międzygatunkową. Oto najciekawsze przykłady ich twórczości, w której liczy się wiara we wspólnoty.
Szeroko komentowana wystawa z 2022 roku w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki „Niepokój przychodzi o zmierzchu”, kuratorowana przez Magdalenę Komornicką, była imponującą prezentacją 90 osób artystycznych do 35. roku życia. Pokazano prace z lat 2020–2022. Tytułowy niepokój pokazywał nie tylko nastroje młodego pokolenia, lecz także to, jak wydarzenia ostatnich lat wpłynęły na obraz sztuki.
Jednak nie chodziło tylko o wydarzenia w kontekście pokoleniowych zmian. Liczyła się zintensyfikowana kumulacja ukazywania zewnętrznych i wewnętrznych kryzysów na wielu globalnych poziomach. Wystarczy wspomnieć o pandemii, katastrofie klimatycznej, kryzysie uchodźczym, protestach kobiet czy reakcji na rzeczywistość społeczno-polityczną w formie masowych protestów. Bliskość wojny w Ukrainie i solidarność związana z losem Ukraińców odbiła się również na nastrojach społecznych. Znaczenie miały nastroje polityczne związane chociażby z brakiem tolerancji dla wszelkich odstępstw od faworyzowanych norm rządzącej partii.
Wzajemne zrozumienie stało się ważnym tematem współczesnej sztuki
Ciągłe stawianie oporu i zmaganie się z przeciwnościami losu miało duży wpływ w szczególności na młodych ludzi, a wśród nich na osoby artystyczne, których sztuka wskazywała na ważne problemy. Dlatego tak wiele prac na wystawie „Niepokój przychodzi o zmierzchu” było „przede wszystkim opowieścią o niepokojach, emocjach i tkwiącym w nich potencjale zmiany”, jak czytamy w tekście kuratorskim. Pamiętam, jak przed pandemią już aktywny był KEM, o którym napiszę też szerzej, oraz jak działał Janek Możdżyński, malarz, niedoszły bokser, który organizował i organizuje do dziś treningi dla przyjaciół. Buduje przy tym ponadartystyczną wspólnotę, której głównym celem była i jest możliwość przebywania ze sobą i treningów budujących aktywność fizyczną.
Pokoleniowa wrażliwość, reakcja na wymienione napięcia miały wpływ na sztukę, która zaczęła koncentrować się na tematach związanych z self-care, dobrostanem, opieką międzygatunkową. Ta reakcja polegała na działaniach o charakterze efemerycznym, na tworzeniu prac wideo, na warsztatach i różnego rodzaju spotkaniach, na aranżowaniu safe-space do ich realizacji. Czasami te działania są organizowane przez jedną osobę artystyczną, często przez grupę – wszystkie skłaniają się ku budowaniu wspólnoty i bliskich relacji, gdzie wymiana doświadczeń i wzajemne zrozumienie stają się najważniejszym artystycznym kapitałem i komponentem prac.
Na czym polega zacieranie granic pomiędzy aktywizmem, sztuką, edukacją?
Jedną z najbardziej reprezentatywnych self-care przestrzeni stworzył queerowo-feministyczny kolektyw KEM (Alex Baczyński-Jenkins, Ola Knychalska, Michał Grzegorzek, Stefa Gosiewsk i Julia Celejewska) działający na styku performansu, choreografii oraz praktyk społecznych. Te ostatnie są kluczowe dla rozpoznania praktyki kolektywu – spotkania, odczyty, a przede wszystkim szkoła (KEM school), którą organizują, są formatami budującymi społeczność zaangażowaną w krytyczną intymność, w tworzenie przestrzeni do dzielenia się prywatnością, do intelektualnych dyskusji w grupie, wspólnych lektur. Grupa wymienia się doświadczeniami pomiędzy różnymi społecznościami, buduje nowe dyskursy artystyczne, wprowadza sztukę w przestrzeń wspólnotowych działań. KEM rozbraja także hierarchizację, buduje płynność relacji, zaciera granice pomiędzy kuratorowaniem, aktywizmem, sztuką i edukacją. Każda osoba uczestnicząca w projekcie jest zarówno niezależnym podmiotem, jak i częścią wspólnoty. Wspólnotowe współodczuwanie jest tym, co buduje nie tylko bezpieczną bazę do działań, lecz także intelektualny kontekst dla prac.
Praktyką uważnej obecności zajmuje się choreografka, performerka, edukatorka oraz – jak nazywa samą siebie – facylitatorka grupowych procesów twórczych, Alicja Czyczel. Artystka jest współtwórczynią ogólnopolskiej inicjatywy Przestrzeń Wspólna i członkinią warszawskiej Queerowej Akademii Ruchu. Od 2018 współpracuje z Działem Edukacji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Jest też autorką poetycznych tekstów i esejów. Działa w kontrze do aktualnego rozwoju świata sztuki i jego komercyjnej odsłony. Dla Czyczel praca z innymi osobami artystycznymi, ale też z obiektami, krajobrazem czy przestrzeniami społecznymi zawiera często cechy, które stoją na drugim biegunie dzisiejszej rozpoznawalności i indywidualizmu. Wiadomo jednak, że właśnie to, co najbardziej nieoczywiste, staje się często najbardziej pożądanym. Spektakle Czyczel cechują się intymnością, obciachem, pozbawione są spektakularnych efektów. W tym wypadku nuda i powszedniość, a także wprowadzenie płynności do przestrzeni osobistej, prywatnej, społecznej stają się językiem dotarcia do szerszej publiczności. Czyczel mówi, że poszerza rozumienie ciała jako hybrydy, która istnieje dzięki licznym interakcjom i środowisku.
Świat sztuki w czasach, gdy bycie razem jest największą wartością
Budowanie wspólnot, małych grup społecznych stało się kluczowe w latach, kiedy w licznych kryzysowych sytuacjach okazywało się, że bycie razem jest czymś najcenniejszym. I tym bardziej cenne i ciekawe jest to, w jaki sposób świat sztuki przejął te społeczne praktyki. Dążenie do tworzenia wspólnych doświadczeń i budowania bezpiecznych przestrzeni stanęło ponad indywidualnymi karierami i rynkowymi konsumpcjonistycznymi zapędami. Wartością ponad wszystko okazało się dbanie o siebie nawzajem. Stąd tak wiele artystycznych praktyk zaczęło koncentrować się na działaniach opartych o międzygatunkowe relacje.
To pragnienie wspólnoty wzięło się również ze strachu. Wszystkich, szczególnie młodych, dotknęły nagle strata, śmierć, odosobnienie, a także niepewność jutra.
Ciekawe wydaje się, dokąd mogą zmierzać wypracowane sposoby działania tego młodego pokolenia, często przerażonego aktualnymi zdarzeniami i – w związku z tym – niepewną przeszłością. Za dekadę – a może nawet wcześniej – możemy spodziewać się zupełnie innej odsłony sztuki, odwołującej się do relacyjnego dobrostanu.
W tej niepewnej przyszłości atmosferze artystka Julia Ciunowicz tworzy Dzikie Sploty, pracownię barwienia naturalnego, tkactwa i plecionkarstwa. Artystka zaangażowana jest w działania skoncentrowane wokół ekologii, permakultury, zielarstwa i ogrodnictwa – nie tylko w sposób praktyczny, lecz także badawczy. W jednym z jej ostatnich projektów, w ramach rezydencji „Wspólne pole”, zorganizowała spacer zbierawczo-włókienniczy wśród roślin porastających okolice Zamku Ujazdowskiego. Jej ekologiczne zaangażowanie sprowadza się do grupowych działań, co zwiększa efekt jej zaangażowania.
Weronika Zalewska od lat tworzy prace o charakterze efemerycznym, instalacje dedykowane osobom wykluczonym, pisze teksty i wiersze, które stają się elementem jej prac. To tworzenie wierszy, komentarzy w formie scenariuszy lub metakomentarzy do tego, co dzisiaj możemy publikować w social mediach, staje się osobnym artystycznym bytem. W ten sposób do zaangażowanych, pragnących bliskości wspólnot przyłączają się kolejne osoby, także pozaartystyczne.
Twórczy proces, skoncentrowany wokół self-care, pokazuje, w jaki sposób budowanie wspólnoty, porozumienia i bliskości może prowadzić do intelektualnego spełnienia. Choć osoby artystyczne nie wiedzą, kiedy i w jaki sposób ich działania staną się jeszcze cenniejszym kapitałem, ich przełamywanie schematów oraz spektakularność prac pozostają wartościowe. A być może w ciągu najbliższych lat staną się trendem, który przebije się ponad obecne zainteresowania rynkowe.
W końcu odklejenie się od jakichkolwiek schematów zawsze było w cenie. Na sposobie działania bazującym na wspólnotowości, dbaniu o siebie i innych zdecydowanie zyska nie tylko rynek, lecz także my wszyscy.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.