Od „Lśnienia”, „Fatalnego zauroczenia”, „Buntownika bez powodu” po „Niepoczytalną” – przyglądamy się, jak zmieniło się pokazywanie tematu zdrowia psychicznego w ważnych filmach. Wygląda na to, że po latach uproszczeń twórczynie i twórcy filmów podchodzą już do sprawy poważnie.
Jeszcze w XX wieku zdrowia psychicznego raczej nie niuansowano. Filmy, z nielicznymi wyjątkami, przedstawiały szaleństwo jako sensację. Glenn Closein w „Fatalnym zauroczeniu” (1987), Jack Nicholson w „Lśnieniu” (1980)… Szalony był szalony, zdrowy był zdrowy. Terminy takie jak „wariat” czy „dom wariatów” rzucano jak gdyby nigdy nic, mimo że fabuły opowiadały o dramatycznych załamaniach psychicznych.
XX-wieczna popkultura jest zaśmiecona przykładami, jak nie mówić o zdrowiu psychicznym. W większości przypadków są to ledwo zarysowane szkice problemów zasługujących na głębszą troskę i uwagę. Jeśli dziś opowiada się o nich z większą empatią, to dzięki zmianie narracji – rozmowy na temat zdrowia psychicznego ewoluowały, a wraz z nimi świadomość, również twórców kultury.
Powrót do początków
Im głębiej zaglądamy w przeszłość, tym jest gorzej. W literaturze Charles Dickens dał nam pannę Havisham, archetypową pannę w „Wielkich nadziejach” (1860), która chciała zawsze nosić suknię ślubną. Ponieważ była „szaloną” starszą panią.
W filmach, jeśli ktoś miał depresję, musiał mieć bardzo dobry powód. James Stewart w „Tym wspaniałym życiu” był gotów rzucić się z mostu, bo stracił pracę i środki na utrzymanie rodziny. Zwyczajna codzienność nie usprawiedliwiała depresji. Faworyzowano ekstrema. Oglądanie horrorów takich jak „Psychoza” (1960), w których psychotyczny Norman Bates przebiera się za swoją zmarłą matkę, to dowód na to, jak „szaleństwo” i morderstwo były w powszechnej wyobraźni ściśle powiązane. Filmy sugerowały, że słabe zdrowie psychiczne i przemoc idą w parze.
Jeżeli Hollywood miało kiedykolwiek przyzwoite wyobrażenia o problemach psychicznych, to zazwyczaj były to młodzieżowe historie. Przykład: udręczony nastolatek grany przez Jamesa Deana w „Buntowniku bez powodu” (1955). Tam było widać, że pod powierzchnią kłębią się poważne zawirowania, którym ciężko sprostać.
Nowe Hollywood i głębia ludzkiej kondycji
W latach 70. i 80. XX wieku młodzi filmowcy inspirowali się kinem europejskim, by eksplorować głębię ludzkiej kondycji. Jednym z najlepszych był nagrodzony Oscarem film Roberta Redforda „Zwykli ludzie” (1980) opowiadający o podmiejskiej rodzinie, zmagającej się ze stratą syna. Łączył traumę, smutek i depresję, ponieważ dziecko, które przeżyło, zmaga się z samobójczymi myślami i rozpadem rodziny.
Innym filmem, który inteligentnie mówi o zdrowiu psychicznym, jest „Kobieta pod presją” (1974), w którym Gena Rowlands gra matkę, której pogarszający się stan psychiczny ma niszczycielskie konsekwencje. Film stawia pytanie, jak wygląda taki stan u kochającej matki, która codziennie odprowadza dzieci do szkolnego autobusu.
Rok później przybył jednak nagrodzony Oscarem „Lot nad kukułczym gniazdem” (1975). Film oparty na powieści Kena Keseya z 1962 roku przedstawia szpital psychiatryczny jako więzienie z zakratowanymi oknami i przerażającą terapią elektrowstrząsami.
Niestabilne emocjonalnie kobiety i psychopaci
Jeszcze w latach 80. szaleństwo było niebezpiecznym synonimem zła. Jack Nicholson w „Lśnieniu” (1978) jest oczywistym przykładem, podobnie jak uciekinier ze szpitala psychiatrycznego Michael Myers w „Halloween” (1978). Ulubieniec yuppies Christian Bale to Patrick Bateman w „American Psycho” (2000). Jak inne thrillery, gra na naszych podstawowych lękach przed psychotycznymi postaciami, które nie pasują do świata.
Jest jeszcze ucieleśnienie histerycznej kobiety. Przybiera wiele form – czepliwej dziewczyny, dokuczliwej żony, a wszystkie powielają stereotyp mówiący, że kobiety są niestabilne emocjonalnie i irracjonalne. Jak Ally Sheedy jako kłębek nerwów w „Klubie winowajców” (1985) czy Diane Keaton w „Annie Hall” (1977), której Woody Allen mówi: „Pewnie masz okres”, bo na coś narzeka.
Te kobiece postaci są określane jako „szalone” bez głębszej diagnozy, często przez męskich twórców filmowych. Świetnym przykładem jest „Fatalne zauroczenie”. Glenn Close gra Alex Forrest, która jest idealnym przykładem „hot mess”. Ważniejsza wydaje się postać Michaela Douglasa, który próbuje wymazać ją z życia.
„Przerwana lekcja muzyki” kontra „Przekleństwa niewinności”
W latach 90. XX wieku zdarzały się subtelniejsze ujęcia, choć poprawa nie była znacząca. „Przerwana lekcja muzyki” (1999) była odwróconym płciowo „Lotem nad kukułczym gniazdem”, który przedstawiał oddział psychiatryczny jako zabawną, aczkolwiek niepokojącą imprezę. Postać Winony Ryder – Susann Kayasen – ma zdiagnozowane graniczne zaburzenie osobowości i jest wieloaspektowa. W końcu jednak film wraca do karykatury „szalonych” kobiet.
W tym samym roku Sofia Coppola w „Przekleństwach niewinności” próbuje podejść do tematu dziewcząt zmagających się z lękiem. Coppola była zainteresowana życiem wewnętrznym sióstr z Lizbony, ich głęboko zakorzeniona depresja i działania są źle zrozumiane przez świat jako „wołanie o pomoc”. Lekarz mówi nawet jednej z dziewczyn, że nie jest na tyle dorosła, by wiedzieć, jak złe jest życie. Jej odpowiedź? „Oczywiście, doktorze, nigdy nie był pan 13-letnią dziewczynką”.
Lata 2000 i narodziny tabloidowego dramatu psychologicznego
Na początku lat 2000 popkultura nadal nie mówiła poważnie na temat zdrowia psychicznego. Warto wspomnieć Britney Spears, która w 2007 roku, po rozstaniu z mężem, przeszła załamanie psychiczne. Z perspektywy czasu najbardziej szokujące jest to, jak ta historia została opisana w mediach. „Dramat samobójczy Britney!”, „Britney Shears” i po prostu „Szalona!” – to tylko kilka z nagłówków tabloidów. Wtedy nie było jeszcze takiego poziomu wrażliwości, jaki możemy zaobserwować dziś, kiedy media zostałyby za takie tytuły pozwane.
„Poradnik pozytywnego myślenia” (2012) wydawał się czymś w rodzaju pozytywnego skoku w przód. Jennifer Lawrence zdobyła Oscara dla najlepszej aktorki za rolę młodej wdowy zmagającej się z nienazwanym zaburzeniem. Jej postać spotyka granego przez Bradleya Coopera bohatera chorego na chorobę dwubiegunową, pomiędzy nimi pojawia się nietypowy romans. Film jest inteligentny i z humorem traktuje poważny temat. Co najważniejsze, stawia problem bipolarności na pierwszym planie.
Znaczenie zniuansowanej reprezentacji
W ostatnich latach nurty rozmów o świadomości zdrowia psychicznego odzwierciedla mały ekran. Serial „Trzynaście powodów” (2017) mówi o samookaleczeniach i samobójstwach. Po śmierci Hannah Baker jej przyjaciele pytają, dlaczego nikt nie zareagował na jej depresję. Serial pokazywał ciemną stronę mediów społecznościowych i problem cyberprzemocy. Według niektórych serial nie ze wszystkim poradził sobie dobrze. Na przykład scena samobójstwa Hanny została później usunięta z Netfliksa.
Jednak „Trzynaście powodów” pokazało, jak powinny być przedstawiane te niezmiernie delikatne tematy w telewizji i jak ważne jest odpowiednie przedstawienie tych historii.
Mały ekran stał się miejscem, w którym twórcy biorą się do prawdziwie hollywoodzkich ujęć. Jest „Atypowy” (2017), który koncentruje się na nastolatku z zaburzeniem spektrum autyzmu. „Normal People” (2020) bez przerysowań pokazuje pierwszą miłość poprzez postacie, które radzą sobie z lękiem i nienawiścią do siebie.
Niedawno Steven Soderbergh otrzymał uznanie za zręczne radzenie sobie z chorobą psychiczną w „Niepoczytalnej” (2018), w którym Claire Foy gra kobietę przetrzymywaną wbrew jej woli w szpitalu psychiatrycznym i której zdrowie jest nieustannie kwestionowane.
Thriller psychologiczny Soderbergha nie jest już wyjątkiem. Dziś większość filmów i programów telewizyjnych niuansuje zdrowie psychiczne, przestało być używane jedynie dla dobra narracji.
Od 1992 roku 10 października obchodzony jest Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.