Córce Vanessy Paradis i Johnny’ego Deppa od urodzenia towarzyszy blask fleszy. Na dużym ekranie zadebiutowała w wieku 15 lat, teraz, już pełnoletnia, ma w zanadrzu kilka kinowych premier. Jako ikona stylu Generacji Z należy też do najważniejszych muz najbardziej paryskiego z domów mody. – Nadzieją napawa mnie młode pokolenie zmotywowane do zmiany – mówi.
Na tle czarnych sukni i garniturów bouclé, w których prezentowali się goście ostatniego pokazu Chanel na sezon wiosna-lato 2021, Lily-Rose Depp z pewnością się wyróżniała. Francusko-amerykańska aktorka, modelka i wieloletnia muza historycznego domu mody olśniewała w łososiowym żakiecie z tweedu, wszywanym cekinami topie, dopasowanych dżinsach i łańcuszku oplatającym talię. Jej nowoczesne podejście do klasycznych kodów marki zrobiło furorę wśród przedstawicieli Generacji Z.
Trudno sobie przypomnieć stylizację Lily, która nie wzbudziłaby zachwytu fotoreporterów. Córce Vanessy Paradis i Johnny’ego Deppa od urodzenia towarzyszy blask fleszy. Na dużym ekranie zadebiutowała w wieku 15 lat w filmie Kevina Smitha „Kieł” (2014). Następnie wcieliła się w Isadorę Duncan w „Tancerce” oraz ukochaną Louisa Garrela na planie „A Faithful Man” (2018). Obie role zapewniły jej nominację do Cezara i przyczyniły się do angażu w przełomowej produkcji „Król” Davida Michôda, gdzie grała u boku ówczesnego chłopaka Timothéego Chalameta.
Teraz ma lat 21, a jej dobra passa nie mija. Chociaż zakochani rozstali się na początku tego roku, Depp nie pozwala, by plotki przeszkodziły jej w drodze na szczyt. Do 2021 roku ma zaplanowany udział w czterech poważnych projektach filmowych. Niebawem powróci na wielki ekran w thrillerze science fiction „Voyagers” (w którym gra również Colin Farrell), a następnie zobaczymy ją w komedii świątecznej „Silent Night” z Keirą Knightley. Jeszcze w tym roku wystąpi także w dramacie „Dreamland” z udziałem Armiego Hammera i Gary’ego Oldmana, którego fabuła koncentruje się wokół kryzysu opioidowego. Trwają również prace nad „Wolf” z Lily-Rose i Georgem MacKay’em w rolach głównych.
Jak czułaś się na tegorocznym pokazie Chanel?
Znów mogłam zobaczyć ludzi, z którymi nie widziałam się od miesięcy. To było wspaniałe. Mimo zachowania dystansu społecznego i wszystkich obostrzeń, pokaz był niezwykle energetyczny. Genialna kolekcja!
Zachwyciłaś stylizacjami. W której czułaś się najlepiej?
Zakochałam się w chanelowskim looku na pokazie Cruise 2021. Wprawdzie ciężko było wybrać jedną stylizację, bo wszystkie były zniewalające, ale ta urzekła mnie przede wszystkim łańcuchem wiązanym wokół brzucha. Zachwycające są także radosne kolory, które sprawiają, że czuję się szczęśliwsza w trudnych czasach.
A z pokazu na sezon wiosna-lato 2021 co chciałabyś założyć?
Jednym z moich faworytów jest szary kombinezon odsłaniający ramiona. Ma też łańcuszek w talii… Chyba mam obsesję! Zauroczyła mnie również różowa sukienka przypominająca szlafroczek, którą połączono z kolią wysadzaną brylantami. Zwiewne spódnice zdobione piórami strusia też były piękne.
Dlaczego eskapizm w modzie jest szczególnie ważny w obecnych czasach?
Moda pozwala wyrazić siebie. W trakcie lockdownu bywały dni, gdy wpadałam w szał, nie mogąc wytrzymać dłużej zamknięcia w czterech ścianach. Niezależnie od sytuacji, istotne jest, aby czuć się ze sobą dobrze.
Gdzie i jak spędziłaś kwarantannę?
Przez większość czasu byłam we Francji. Na początku, gdy wszystko było jeszcze niepewne, chciałam wykorzystać czas jak najbardziej produktywnie. Potem stwierdziłam, że najistotniejszy jest spokój. Codziennie mierzymy się z ogromną presją. To był moment na wyciszenie. Codziennie ćwiczyłam jogę z mamą, gotowałam i piekłam ciasta.
Jakie książki umilały ci czas lockdownu?
Przeczytałam kilka niesamowitych książek: „Indianę” George Sand, zbiór opowiadań „Mężczyźni bez kobiet” Harukiego Murakamiego i „Gdyby ulica Beale umiała mówić” pióra Jamesa Baldwina.
21. urodziny spędziłaś w zamknięciu. Świętowałaś mimo to?
To było dość surrealistycznie. Na pewno świętowałam z mniejszą pompą, ale za to w gronie rodziny. Dzięki temu urodziny były wyjątkowe – tańczyliśmy i jedliśmy. Do tej pory słynęłam z imprez tematycznych. Wspólnie z najlepszym przyjacielem co roku urządzamy huczną imprezę urodzinową. Chociaż teraz było to niemożliwe, planujemy raz jeszcze obchodzić to święto, w innym terminie. Choćbym miała już 25 lat, wielkie świętowanie się odbędzie!
Co pomogło ci zachować pozytywne nastawienie?
Przede wszystkim ludzie, których kocham. Pozostawałam z przyjaciółmi w stałym kontakcie. Gdy czułam się gorzej, nie zadręczałam się, tylko pozwalałam sobie na dni słabości.
Niedawno wróciłaś na plan zdjęciowy „Wolf”. Jak w obecnych czasach wygląda praca nad filmem?
Dopiero kilka dni temu wróciłam z Irlandii, gdzie kręcony jest „Wolf”. Cudownie było powrócić na plan mimo surowych zasad spowodowanych pandemią. Sam film jest niezwykły, tak samo jak mój partner, George MacKay oraz reżyserka Nathalie Biancheri. Nie mogłam doczekać się wznowienia prac. Teraz czekam, aż wszyscy będą mogli zobaczyć efekty.
Który z projektów – „Voyagers”, „Silent Night”, czy „Dreamland” – ekscytuje cię najbardziej?
Cieszy mnie każdy z tych filmów. Wszystkie są bliskie mojemu sercu. Z dnia na dzień przekonuję się, że rzeczywiście robię to, co naprawdę kocham.
Co daje ci nadzieję?
Poczucie wspólnoty, które było tak ważne w ostatnich miesiącach. Przeszyliśmy przez to razem, mimo że byliśmy daleko od siebie. Nasza kreatywność i pragnienie bliskości nie zginęły. Dzięki temu jesteśmy silniejsi. Znaleźliśmy nowe sposoby radzenia sobie z problemami. Nadzieją napawa mnie też młode pokolenie zmotywowane do zmiany i działania na jej rzecz – wzajemne wezwania do głosowania i protesty polityczne. To teraz najważniejsze.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.