Od francuskiej Nowej Fali z Catherine Deneuve na pierwszym planie do zapomnianej perełki, która przyniosła Dorothy Dandridge nominację do Oscara dla najlepszej aktorki – oto rozśpiewane produkcje, które wprowadzają w letni nastrój.
„Deszczowa piosenka” (1952): Czysty eskapizm
W Hollywood kończy się era filmu niemego, a ikona dużego ekranu Don Lockwood (Gene Kelly) znajduje się na rozstaju dróg. Wyreżyserowana przez Stanleya Donena i Kelly’ego komedia wypełniona jest spektakularnymi występami: Donald O’Connor w roli dowcipnego przyjaciela Dona, Debbie Reynolds jako aspirująca aktorka teatralna i Jean Hagen wcielająca się w nikczemną gwiazdę niemego kina. Już sam tytułowy utwór sprawia, że „Deszczowa piosenka” to musical, który trzeba obejrzeć.
„Mężczyźni wolą blondynki” (1953): Kumpelska komedia
Chociaż najbardziej kojarzona jest ze zmysłową interpretacją utworu „Diamonds Are a Girl’s Best Friend” w wykonaniu Marilyn Monroe, satyra Howarda Hawksa ma do zaoferowania o wiele więcej. Film opowiada historię dwóch artystek estradowych (Monroe i Jane Russell), które wybierają się w rejs transatlantykiem do Francji. Russell jest typową romantyczką, a jej przyjaciółka poszukuje bogatego męża. Ostre jak brzytwa dialogi, nietypowe scenerie i niesamowicie stylowe kostiumy – od błyszczących sukni do strukturalnych kombinezonów – ten film to prawdziwa uczta dla kinomanów.
„Narodziny gwiazdy” (1954): Rola życia
Słodko-gorzka historia o kobiecej ambicji i upadku mężczyzny była opowiedziana już wiele razy, a w główne role wcieliły się Janet Gaynor (1937), Barbra Streisand (1976) i Lady Gaga (2018). Żadna z wymienionych wersji nie może jednak równać się z tą, w której zagrała Judy Garland. Pod mistrzowskim przewodnictwem reżysera George’a Cukora wcieliła się w rolę piosenkarki, która po odkryciu przez znanego aktora (James Mason) szybko zyskuje sławę. Jej głos jest doskonały, żarliwe dialogi rozdzierające serce, a jej gwiazdorska moc przebija przez ekran bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
„Czarna Carmen” (1954): Pionier złotej ery Hollywood
Odświeżona wersja opery „Carmen” Georgesa Bizeta w reżyserii Otto Premingera wyróżnia się wyłącznie czarnoskórą obsadą i przeniesieniem akcji do fabryki spadochronów w czasie II wojny światowej. Dorothy Dandrige wciela się w rolę dziewczyny, która postanawia uwieść zaręczonego żołnierza (Harry Belafonte). Tragedia wisi w powietrzu, ale elektryzująca Dandrige (za tę rolę dostała nominację do Oscara w kategorii najlepsza aktorka) sprawia, że film ogląda się z niesamowitą przyjemnością.
„West Side Story” (1961): Po pierwsze taniec
Biorąc pod uwagę zbliżającą się premierę wyczekiwanego remake’u w reżyserii Stevena Spielberga, najwyższy czas, by przypomnieć sobie oryginalną, oscarową wersję filmu stworzoną przez Roberta Wise’a i Jeromego Robbinsa. W główne role Marii i Tony’ego wcielają się Natalie Wood i Richard Beymer, którzy pomimo przynależności do rywalizujących gangów, zakochują się w sobie i wspólnie tańczą na nowojorskich boiskach oraz schodach pożarowych. W musicalu nie brakuje poruszających ballad – „Somewhere, Maria, Tonight” – ale show skrada George Chakiris z rewolucyjną „Americą”.
„Parasolki z Cherbourga” (1964): Uczta wizualna
Wysublimowane dywagacje Jacques’a Demy’ego nad utraconą miłością nie zestarzały się ani o dzień. To prawdziwa uczta wizualna od początku do końca: neonowe witryny sklepów, wytapetowane buduary i piękne kostiumy prezentowane przez anielską Catherine Deneuve. Aktorka wciela się w filmie w pogrążoną w melancholii córkę właściciela sklepu z parasolkami, której chłopak wyjeżdża na wojnę w Algierii. W śpiewających dialogach i chwytających za serce scenach Deneuve wyczekuje powrotu ukochanego i rozmyśla nad ich wspólną przyszłością.
„My Fair Lady” (1964): Totalna metamorfoza
Urzekająca komedia George’a Cukora z Audrey Hepburn w roli głównej opowiada historię prostej kwiaciarki, której życie postanawia zmienić profesor fonetyki (Rex Harrison). Zakłada się, że uda mu się zrobić z niej prawdziwą damę. W tym celu wysyła ją na lekcje poprawnej wymowy. Eksperyment społeczny z czasem przeradza się jednak w nieoczekiwaną historię miłosną. Nasze ulubione momenty to radosne „I Could Have Danced All Night” oraz scena Ascot wyróżniająca się choreografią na najwyższym poziomie i ekstrawaganckimi kostiumami.
„Kabaret” (1972): Miłość w nocnym klubie
Dekadenckie dzieło Boba Fosse’a toczy się w latach 30. XX w. w podrzędnym berlińskim kabarecie, gdzie śpiewaczka kabaretowa (Liza Minnelli) zakochuje się z wzajemnością w powściągliwym pisarzu (Michael York) w ostatnich dniach istnienia Republiki Weimarskiej. Wspólnie spędzają długie noce w Kit Kat Klub prowadzonym przez złowieszczego mistrza ceremonii (Joel Grey). To w tym miejscu także możemy podziwiać ich występy: „Maybe This Time”, „Mein Herr” czy wzruszający utwór tytułowy będący hołdem dla beztroskich ekstrawertyków.
„Moulin Rouge!” (2001): Fantazja w cekinach
Od momentu, w którym widzimy Nicole Kidman w sali balowej, ciężko przejść obojętnie obok zachwycającego melodramatu Baza Luhrmanna. W 1900 r. w Paryżu ubogi poeta (Ewan McGregor) po odwiedzeniu tytułowego klubu zostaje całkowicie wciągnięty do jego świata. Ekstrawagancko ubrane tancerki kankana, walce na dachu, wyrafinowane miłosne deklaracje i cudownie kiczowata ścieżka dźwiękowa – tego możecie spodziewać się po „Moulin Rouge!”.
„La La Land” (2016): Melancholijny romans
Czerpiąc inspiracje z pełnych przepychu produkcji MGM („Amerykanin w Paryżu”, 1951) i klasyków francuskiej Nowej Fali („Panienki z Rochefort”, 1967), Damien Chazelle pokazał, że jego miłość do spektaklu nie zna granic. Stepowanie na oświetlonych światłem Księżyca ulicach, śpiew i taniec na autostradach Los Angeles oraz pełne emocji występy solowe na tle różowego zachodu słońca – wiele z nich w wykonaniu wcielającej się w rolę aspirującej aktorki Emmy Stone i Ryana Goslinga – jazzowego pianisty, który zawrócił jej w głowie.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.