Dzięki dyrektorce mody australijskiego „Vogue’a” i założycielce marki Wardrobe NYC Christine Centenerze legginsy wróciły i na ulice, i do mody wysokiej. Mało jednak mają wspólnego z elastycznymi getrami z treningów Jane Fondy czy z kiczowatej estetyki przełomu lat 80. i 90. Dziś wykonane są z grubszego materiału, mają mocno podwyższony stan, a dzięki długim i opadającym na buty nogawkom stają się nawet pełnoprawnym elementem wieczorowej stylizacji.
Zanim powiecie temu trendowi stanowcze „nie” i zareagujecie grymasem niesmaku, zobaczcie, jak dziś wyglądają. Legginsy, które dziś świecą triumfy na Instagramie, w galeriach mody ulicznej i w szafie Belli Hadid, mało wspólnego mają bowiem z gimnastycznymi koszmarkami, jakie pamiętamy z lat 80. i 90. Dziś pasują do masywnych botków i kozaków, krótkich kardiganów, a nawet koszul i oversize’owych marynarek, które nosi się na co dzień i na wielkie okazje.
Bawełniane legginsy ze stretchem zostawcie więc w domu, a w swoich stylizacjach stawiajcie na te uszyte z grubej bawełny lub wysokiej jakości wełnianej mieszanki. I bawcie się fasonami! Klasyczne modele łączcie ze skórzaną kurtką lub trenczem, jak robi to Pernille Teisbaek, „narciarki” noście z grubym swetrem w kolorze beżu i klapkami na szpilce, a modele z ekstremalnie długą i wydłużającą sylwetkę nogawką zestawiajcie z dwurzędową marynarką lub dużym T-shirtem. Tak ubiera się szefowa działu mody „Vogue Australia” Christine Centenera, która już dwa lata temu nosiła w Paryżu legginsy swojego projektu.
Świetnie uszyte modele znajdziecie jednak nie tylko w ofercie autorskiej marki Centenery, Wardrobe NYC, lecz także wśród koreańskich minimalistów (Le 17 Setptembre, Low Classic), u Isabel Marant, w The Frankie Shop i w sieciówkach od Arketu po Zarę. Nasze propozycje znajdziecie poniżej
.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.