Wiosenne neony – test nowości z kolekcji makijażu Eveline Cosmetics
W makijażu słowo „nuda” nie istnieje. Zanim zużyję pomadki z zimowej kolekcji, już pora na sezonową wymianę kolorów na ustach i powiekach, a są też nowe formuły mascar i korektorów. Które przetrwają próbę czasu i zostaną ze mną na dłużej?
Najbliższe pół roku w makijażu należy do odważnych. Mocnym trendem jest Y2K, a więc powrót do początku trzeciego milenium. Stąd neonowe cienie do powiek, żywe kolory kredek i wielki comeback błyszczyków do ust. Jednak wśród kosmetyków kolorowych zawsze znajduje się miejsce na pielęgnację. Gdy tylko robi się cieplej, pojawiają się mocniejsze korektory, by osłonić wrażliwe miejsca na twarzy, oraz balsamy z błyszczącymi drobinkami. Czas ożywić bladą skórę i podkręcić look. Z takim nastawieniem podchodzę do testu nowości makijażowych od Eveline Cosmetics.
Kamuflaż non stop
Sięgam po korektor, bo znam jego poprzednią wersję i chcę wypróbować nową formułę na wyjątkowo wymagających miejscach: przebarwieniach oraz delikatnej skórze wokół oczu. Właśnie tu kosmetyk czeka najtrudniejszy test. Liquid Camouflage, wodoodporny korektor kamuflujący z kwasem hialuronowym, to nowa odsłona bestsellerowego produktu tej marki. Zadanie ma niełatwe, bo celem jest tuszowanie niedoskonałości oraz pielęgnacja skóry, stąd w składzie obecność wspomnianego kwasu oraz nawilżającego i odżywczego masła shea, olejku jojoba, regenerujących i łagodzących witamin E i B5. Spośród pięciu dostępnych odcieni wybieram nr 02 Light Vanilla.
Odkręcam flakonik i niewielkim aplikatorem robię kilka kropek na powiekach i policzkach. Jasny, ciepły odcień dopasowuje się do mojej karnacji i szybko stapia ze skórą. Konsystencja jest dość bogata i gęsta, a zapach świeży. Wklepuję opuszką palca niewielką ilość korektora pod oczy. Wybieram blendowanie wilgotną gąbeczką, by uniknąć smug i rozprowadzić korektor jak najcieńszą, równą warstwą. Nakładam go na powieki dolne i górne, bo przy okazji będzie to moja baza pod cienie. Efekt rozświetlenia jest mocny, drobne zmarszczki ukryte, a dolina łez mniej widoczna. Co ciekawe, formuła kosmetyku jest wodoodporna i trwała do 24 godzin. Choć wcale nie zamierzam nosić makijażu dłużej niż dzień, dobrze wiedzieć, że w tym czasie korektor nie spłynie mimo słońca czy deszczu. Warto dodać, że stopień krycia przebarwień na policzkach jest maksymalny, więc test uważam za zaliczony.
Wariacje na temat zieleni i różu
Mam przed sobą dwie palety cieni z kolekcji Look Up. Pierwsza to Neon Lime, czyli dziewięć kolorów z trzema wiodącymi w odcieniach limonki. Z kolei druga to Neon Pink, w której różowy i fioletowy występują w dziewięciu odmianach. Właśnie ten ostatni zestaw wypróbuję od razu. Mam do wyboru cztery mocno błyszczące, opalizujące cienie oraz pięć zupełnie matowych. Zaczynam od bardzo jasnego, pastelowego różu i rozprowadzam go pędzelkiem na całej powiece górnej. Teraz najciemniejszy odcień matowego fioletu rozprowadzam grubą linią wzdłuż rzęs i lekko wyciągam nad zewnętrznym kącikiem oka w kierunku skroni.
Cienie nie osypują się, a dzięki mocnemu napigmentowaniu kolor na skórze jest taki jak w palecie. Muszę jednak sprawdzić, jak zachowują się na powiekach mocno połyskujące barwy. Wybieram neonowy róż z perłowo-brokatowym wykończeniem i nakładam go aplikatorem na środku górnej powieki. Mój aplikator zamiast pędzelka wyposażony jest w gąbkę, bo według mnie to dobry sposób na nakładanie błyszczących cieni z drobinkami, bez ryzyka osypywania. Odcienie łączą się i łatwo blendują, a połysk na powiece jest bardzo efektowny. Na drugiej powiece próbuję też jeden z najmocniejszych cieni palety Neon Lime. Rozprowadzam opuszką palca odcień limonkowej zieleni na całej górnej powiece. Efekt jest tak oryginalny, że wystarczyłoby już tylko dodać mascarę…
Tusze razy cztery
Moje rzęsy mają być długie, podkręcone i czarne, nawet gdy wychodzę po gazetę do kiosku. Dlatego tym bardziej się cieszę, testując aż cztery różne formuły mascar od Eveline Cosmetics. Pierwsza to Sexy Eyes. Pogrubiająco-wydłużająco-liftingujący tusz zgodnie z nazwą ma działać na trzy sposoby. Odkręcam pudroworóżowe opakowanie i oceniam szczoteczkę. Jest dwustronna, więc rozprowadzam formułę równą warstwą za pomocą płaskiej szczoteczki, a potem dokładnie rozczesuję włoski dłuższą szczoteczką. Dobre rozwiązanie, by uniknąć posklejanych rzęs. Po aplikacji tuszu widzę sporą różnicę. Rzęsy są mocno podkreślone, idealnie rozczesane i lekko podkręcone. Kolor czerni jest bardzo głęboki, więc sprawdzi się na przykład w makijażu smoky eyes.
Dwie kolejne mascary, które testuję, to kosmetyki z serii Variété Eveline Cosmetics. Pierwszy jest tusz Oh! Pretty wydłużający i zwiększający objętość z silikonową szczoteczką w kształcie wieży. Już wiem, że zarezerwuję go na specjalne okazje, bo efekt intensywnej czerni i podkreślonych rzęs jest mocny. Z kolei mascara Let’s Twist pogrubia i podkręca włoski. Delikatnie zakrzywiona szczoteczka unosi rzęsy i dociera nawet do najkrótszych włosków w kącikach oczu. Na koniec zostawiam sobie mascarę z kolekcji Look Up So Black. Jej formuła pogrubia i rozdziela rzęsy, a silikonowa szczoteczka w kształcie klepsydry ułatwia zadanie. Poza tym kosmetyk ma składniki pielęgnacyjne: wyciąg z żywicy akacji senegalskiej, woski ryżowy i carnauba. Jak to działa? Makijaż też nawilża i wygładza rzęsy.
Love żelowe
By wzmocnić makijaż oczu efektownymi kreskami, testuję nowe żelowe kredki do powiek z serii Variété Eveline Cosmetics. I tu czeka mnie spore zaskoczenie. Kredki mają niezwykłą konsystencję żelowo-kremową, co sprawia, że zrobienie makijażu będzie łatwe nawet dla amatora. Mam aż sześć odcieni do wyboru, w tym pięć matowych (czarny, brązowy, niebieski, turkusowy, beżowy) i jeden połyskujący (szampana).
Kredkę można wykorzystać na wiele sposobów: robiąc cienką linię wzdłuż rzęs albo prowadząc czubek kredki pod kątem, tak by linia była mocna i szeroka. Kolor jest bardzo intensywny, matowy, kreska się nie rozmazuje – pod koniec dnia muszę ją zmyć specjalnym olejkiem do demakijażu kosmetyków wodoodpornych. To znak, że kredki sprawdzą się na linii wodnej powiek, a wśród nich najlepszym wyborem, by powiększyć oko, będzie odcień jasnego beżu.
Chłodem na usta
Mój kosmetyczny kuferek dawno nie widział tylu błyszczyków do ust. A wszystko za sprawą nowego błyszczyku Variété Cooling Kisses dostępnego w kilku niezwykłych odcieniach. Dlaczego niezwykłych? Po pierwsze formuły błyszczyków mają za zadanie delikatnie powiększać objętość ust, pielęgnować tę delikatną strefę, a na dodatek przyjemnie chłodzić.
Odkręcam flakonik, aplikatorem rozprowadzam błyszczyk w odcieniu 02 Sugar Nude i od razu czuję na ustach powiew mroźnego powietrza. Formuła wyraźnie chłodzi. Poza tym dobrze się rozprowadza i przyjemnie nawilża usta. Nic dziwnego, w składzie widzę roślinny kolagen, kwas hialuronowy oraz ekstrakt z mięty odpowiedzialny za chłodek. Widzę efekt delikatnego uwypuklenia kształtu ust – i to mi wystarczy. W końcu o to chodzi w makijażu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.