Według statystyk Google’a to najczęściej wyszukiwany składnik w kosmetykach 2017 roku. Nic dziwnego – badania naukowe dowodzą, że witamina C jest najlepszym, co mogło spotkać naszą skórę. Ważne jednak, by do tego spotkania doszło w odpowiedniej formie. Jakiej? Pytamy o to dermatolog, dr Ewę Chlebus.
Witaminy kojarzą nam się głównie z lekami i suplementami. A witamina C? Z układem odpornościowym, leczeniem grypy i przeziębienia. Tymczasem okazuje się, że to wyjątkowo skuteczny składnik kosmetyczny, który odmładza i rozświetla cerę. Niestety, po 30 roku życia witamina C wytrąca się i jest to nieodwracalny proces – skóra starzeje się, traci ładny, zdrowy kolor, pojawiają się przebarwienia, wiotczeje. Suplementy tutaj nie pomogą. – Zażywanie witaminy C w tabletkach czy kapsułkach do picia nie ma właściwie żadnego wpływu na skórę, nie wierzmy marketingowi – mówi dr Chlebus.
Naukowcy od dawna poszukiwali odpowiedniego „eliksiru młodości”, ale zwykle bez skutku. W połowie lat 90. wiedzieli już, że muszą znaleźć sposób na uzupełnienie witaminy C w skórze. Ale wciąż nie było koncepcji, jak ją skonstruować, by mogła przeniknąć warstwę rogową skóry i w niej zadziałać. – To wyzwanie, bo taka substancja powinna mieć pH poniżej 3,5, czyli kwaśne (skóra ma około 5 – przyp. red.). A to, natomiast, może podrażniać jak peeling – tłumaczy dr Chlebus. Witamina C, która nie podrażnia skóry, a jednocześnie ją penetruje, stała się misją i celem dermatologów. I po latach pracy, wreszcie powstał nieoceniony eliksir młodości i piękna.
Jest antyoksydantem – spowalnia starzenie się skóry
Wyobraźmy sobie, że wolne rodniki to wstrętne orki, które uszkadzają nasze komórki, co prowadzi do starzenia się skóry. Powstają w organizmie pod wpływem promieniowania UV. I, jak w wielkiej fantastycznej epopei, jest tylko jeden Frodo Baggins, który może się z nimi zmierzyć – antyoksydant. Inaczej zwany przeciwutleniaczem, usuwa nadmiar wolnych rodników i jednocześnie spowalnia proces starzenia się skóry.
– Promienie UVB mogą zmniejszyć zawartość witaminy C nawet o 70%! – przestrzega dr Chlebus. Warto zanotować sobie to ostrzeżenie, zanim przyjdzie nam do głowy pomysł, by opalać się bez odpowiedniego filtra. Kontakt skóry z ultrafioletem naraża ją na utratę witaminy – a wtedy witajcie przebarwienia i zmarszczki. – Dlatego często jeden produkt łączy antyoksydanty z filtrami przeciwsłonecznymi – mówi specjalistka – Pacjenci często pytają mnie, czy nie przykrywamy w ten sposób witaminy C. Jest wręcz przeciwnie – rozszerzamy zakres ochrony od słońca.
W ostatnich sześciu latach pojawiły się nowe badania nad rodzajami promieniowania. Oprócz fioletu (i niestety nie chodzi tu o kolor roku Pantone), mamy jeszcze promieniowanie podczerwone. Grzejniki, kaloryfery, kuchenka mikrofalowa – wszystko to, co sztucznie wytwarza ciepło –przyspiesza również starzenie się skóry. Jedyną bronią do walki z tym zjawiskiem są antyoksydanty. Witamina C chroni przed obydwoma typami promieniowaniami.
Zmarszczki powstają, kiedy tracimy kolagen i dochodzi do syntezy tak zwanej elastyny – białka, które jest składnikiem między innymi ścięgien i wiązadeł. Dzięki witaminie C włókna kolagenu stają się zdrowsze, a nawet młodsze. – Hamuje ona rozkład elastyny, przez którą skóra staje się wiotka. Witamina C daje efekty na dziś i na jutro. Na dziś – bo ładnie po niej wyglądamy. Na jutro, bo poprawia kolagen. Bardzo mało jest substancji, które działałyby w ten sposób – tłumaczy dr Chlebus.
Badania wskazują, że pomiędzy 30 a 50 rokiem życia poziom witaminy C w skórze spada aż o 35 procent. – To bardzo dużo! A nie jest to paliwo odnawialne, trzeba je uzupełniać samodzielnie – ostrzega dermatolog.
Według ekspertów, numerem jeden w odmładzaniu skóry wciąż pozostają retinoidy, czyli pochodne witaminy A, które mają też ogromne znaczenie dla ogólnego zdrowia człowieka. Ale mogą bardzo podrażniać skórę i potem ciężko sobie z nią poradzić bez pomocy lekarza. Dlatego warto sięgnąć po środki, które nie wymagają opieki dermatologa. – Witamina C jest przyjaznym składnikiem, wizytówką nowoczesnej dermatologii – potwierdza pani doktor. I są na to dowody naukowe.
Działa przeciwzapalnie, nawilża i rozjaśnia skórę
Lekarze wykorzystują ją w leczeniu trądziku różowatego – witamina C zmniejsza ilość wytwarzanych cytokin prozapalnych, które powodują stany chorobowe w skórze (ale warto mieć na uwadze, że jednocześnie może aktywizować trądzik ludzi dorosłych!). Ponadto, dokładnie tak jak kwasy AHA (alphahydroxy), zatrzymuje wodę w naskórku – czyli powoduje, że skóra jest nawodniona i nawilżona. Staje się wyraźnie mniej szorstka w dotyku, bo poprawia się jej struktura, ale też pigmentacja. Dr Chlebus: – Witamina C redukuje ilość dopachinonu, wyhamowuje tyrozonazę – tyrozyna to ciemny barwnik, który powoduje plamy. A te powstają zwykle po zbyt długim przebywaniu na słońcu, pod wpływem promieni UV. Z tej samej przyczyny pojawia się też melazma – praktycznie niemożliwe do usunięcia przebarwienia (szczególnie u osób zażywających antykoncepcję i opalających się).
Oprócz wysokich filtrów, na tym polu najwięcej zdziała witamina C, która zapewnia ochronę przed zmianami w pigmencie. Efekt rozświetlenia skóry widać właściwie od pierwszego użycia. Wyraźnie poprawia się jej kolor, przestaje być ziemista, zmęczona. – Twarz wygląda na wypoczętą – mówi dr Chlebus, która zaleca witaminę swoim pacjentkom, szczególnie tym, które chcą rozjaśnić blizny po trądziku.
Jaka witamina C?
Na etykietkach kosmetyków pojawia się pod trzema nazwami: kwas L-askorbinowy, palmitynian-6-askorbinowy i sól magnezowa fosforanu askorbinowego. W skrócie – kwas askorbinowy. W zależności od rodzaju laboratorium, w którym powstają kosmetyki, występuje w wielu formach: kremów, żeli, serum. Nie każda jednak z produkowanych witamin C będzie tak samo działała.
Dermatolodzy zalecają kupować te od dobrych i sprawdzonych firm, choć cena takich preparatów może być wysoka. Skonstruowanie dobrego kosmetyku z witaminą C jest bardzo trudne – dlatego często trzeba sporo za niego zapłacić. – To cena nie za samą witaminę, a za to, by dobrze przenikała do skóry, nie utleniła się w krótkim czasie i miała odpowiednie pH – wyjaśnia dermatolog. Najlepsza jej postać to wodniste serum. Kremy – już mniej. – Zmieniają pH, więc witamina C ma słabsze działanie. Choć zdecydowanie są wygodniejsze w aplikacji, szczególnie rano. Dobrze się po nich wygląda. Ale jeśli myślimy o długotrwałych efektach, serum jest najlepszym rozwiązaniem. Unikajmy jednak preparatów w formie olejku, bo mogą zapychać pory – dodaje.
Na etykietkach kosmetyków często czytamy stężenie procentowe witaminy C – od 5 do nawet 20 procent. I każde działa. – W jakościowym produkcie nie ma to aż takiego znaczenia. Najważniejsze jest, by nie podrażniał skóry – mówi doktor Chlebus, która również radzi, by zainwestować w dobry kosmetyk, ze sprawdzonej firmy, bo wtedy mamy pewność, że podane stężenie jest prawdziwe, a pH – odpowiednie dla skóry. Jeśli po nałożeniu serum czujemy pieczenie, oznacza to, że jego PH jest za niskie.
Jak stosować?
Serum – nawet codziennie. Najlepiej rano, przez cały rok, przed wyjściem na słońce. – Antyoksydantów używamy w porannej pielęgnacji, bo hamują działanie promieniowania UVB. Optymalna kuracja to witamina C rano, a retinoidy wieczorem. Ale warto wtedy skonsultować się z lekarzem. Jeśli na zewnątrz mamy mróz – czekamy z nałożeniem serum do powrotu do domu, aż skóra dojdzie do siebie. Wtedy też chroni nas przed promieniowaniem podczerwonym, na przykład od jarzeniówek czy ogrzewania.
Jedynym przeciwwskazaniem do stosowania witaminy C jest tak zwany trądzik ludzi dorosłych. Nie oznacza to, że trzeba z niej całkowicie zrezygnować. Warto przeczekać, aż skóra się uspokoi. Czasami wystarczy stosować ją rzadziej, do trzech razy w tygodniu. Albo przeczekać porę roku, bo ta też ma znaczenie. Latem, kiedy się pocimy, cera trądzikowa może się zapychać. Wtedy witamina C aktywizuje złe zmiany. Najlepsza jest na wiosnę, wtedy skóra jest bardziej sucha. Do cery tłustej dermatolog zaleca tylko wodniste sera. Z kolei przy doustnych kuracjach przeciwtrądzikowych, lepiej zaczekać. Dr Chlebus: – Nie ma sensu łączyć tylu metod – organizm wybierze tylko to, co najsilniej na niego zadziała.
Jak przechowywać witaminę C?
Serum nie ma koloru, jest przezroczyste. Jeśli nagle zaczyna żółknąć, oznacza to, że się utlenia. I traci swoje właściwości. Firmy kosmetyczne często sprzedają je w ciemnych butelkach, by nie miały kontaktu ze światłem. Warto przechowywać je z dala od światła – w szufladzie, nieprzezroczystym woreczku albo w lodówce. Wiele produktów z witaminą C ma tylko miesiąc ważności. Jednak te od najlepszych firm potrafią wytrzymać dłużej, nawet do roku. Dlatego na tym kosmetyku nie ma sensu oszczędzać.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.