Podobno ojciec mówił o niej „Gwiazda Wieczorna” – Vesperale – i dlatego później Ian Fleming nazwał pierwszą dziewczynę Jamesa Bonda – Vesper. Ale sprowadzenie Krystyna Skarbek do partnerki najlepszego na świecie agenta 007 to seksizm, mizoginia i ignorancja. Kobiety mogą być lepsze od Bonda. Vincent V. Severski w nowej powieści „Christine” pokazuje Krystynę – odważną, niezwykłą, bezkompromisową i niezależną kobietę. Była, jak chciał ojciec, gwiazdą na służbie w MI6, elitarnym brytyjskim klubie szpiegów. Raczej to ona mogła wybierać Bondów na kochanków, a nie na odwrót.
Przedwiośnie 1941 rok. Belgrad. W hotelu Majestic przy ulicy Obilićev 28 zatrzymują się wytworni i zamożni goście. To modne miejsce, słynne na Bałkanach, nowoczesny, modernistyczny, sześciopiętrowy gmach wybudowany przez serbskie małżeństwo architektów: Jelenę i Milana Minić. Ona urządzała wnętrza, on projektował bryłę. Hotel, oddany do użytku tuż przed wojną, konkuruje z usytuowanym obok neobarokowym, przesłodzonym w swym wyglądzie Ruskim Carem oraz z secesyjną Moskwą, znajdującą się pięć minut spacerem dalej. Apartamenty, restaurację i bar w Majesticu najchętniej wybiera na spotkania miejscowa elita: dyplomaci, politycy, wojskowi, biznesmeni, aktorzy z pobliskiego Teatru Narodowego. Łatwo się wmieszać w to wyborne towarzystwo, co umiejętnie wykorzystują szpiedzy różnych wywiadów. Na początku marca ’41 w Belgradzie roi się od nich na każdym kroku. Szykuje się bowiem ważna rozgrywka między agentami niemieckiej Abwehry, angielskiego MI6 i radzieckiego NKWD. Niemcy chcą nakłonić władze Jugosławii do przystąpienia do hitlerowskiego Paktu Trzech – chwilę wcześniej przeciągnęli na swoją stronę rząd węgierski i bułgarski. Celem i Anglików, i Rosjan jest doprowadzenie do zamachu stanu, zabicia serbskiego premiera i, w konsekwencji, do niemieckiej agresji na Jugosławię.
„Punktualnie o dwudziestej Karin czekała przed wejściem do hotelu, ubrana w brązowe sztruksowe spodnie i góralski sweter z parzenicami zapinany na drewniane kołki. Przed wojną, kiedy wygrała konkurs Miss Nart w Zakopanem i brała udział w imprezie u Karpia, osobiście założył go na jej ramiona Staszek Marusarz. Wciąż czuła uścisk jego silnych rąk”. Ale Karin alias Christine Granville, a naprawdę Krystyna Skarbek, była teraz w Belgradzie, nie w jej ukochanych Tatrach. Zaraz ma spotkać się z porucznikiem Ottonem Krugerem, wysłannikiem Abwehry, posługującym się szwajcarskim paszportem i zameldowanym w Majesticu pod nazwiskiem Hans Olbracht. Będą popijać koniak w jego pokoju 303. Ona postara się dowieść, że niemiecki wywiad nie mógł wybrać lepiej – będzie najlepszą agentką pod słońcem. Odegra świetnie tę rolę, Abwehra zgłupieje. Pewnością siebie, urodą i inteligencją potrafiła owinąć sobie wokół palca każdego, nawet oficera wiernego III Rzeszy i teorii czystości ras. To akurat smaczne nad wyraz, bo była tylko w połowie hrabianką – po ojcu – a w połowie Żydówką, po matce. Porucznik Kruger wiedział o tym znakomicie. I co? Nic. Zadurzył się, biedaczek, bo Krystyna rozkochiwała w sobie mężczyzn, a oni służyli jej jako narzędzie w pracy szpiega. Dla niej jedyną miłością była wojna. Przynajmniej lubiła tak mówić.
O życiu Krystyny Skarbek do dziś mamy szczątkowe informacje. Spędziła szczęśliwe dzieciństwo we dworze w Trzepnicy niedaleko Piotrkowa Trybunalskiego. Jej ojciec, mimo że ożenił się z córką zamożnych żydowskich bankierów – Stefanią Goldfeder – gdy już mógł dysponować majątkiem żony, podobno wcale nie ukrywał antysemityzmu. Córkę wysłał do szkół dla dziewcząt z tak zwanych dobrych domów, prowadzonych przez zakonnice. Wspominała, że jedynym nabytkiem katolickiej edukacji była bardzo dobra znajomość francuskiego, która przydała się jej w pracy w wywiadzie.
Miała 20 lat, gdy w 1938 roku została zwerbowana przez MI6. Uchodziła za „ulubioną agentkę Churchilla”. Gdy wybuchła wojna, wraz z Andrzejem Kowerskim – współpracownikiem i kochankiem (choć w tym czasie Skarbek była już drugi raz zamężna) – przerzucała polskich żołnierzy na Bliski Wschód i do Anglii. Nie raz przechodziła przez zieloną granicę, dostarczyła Brytyjczykom mikrofilmy z niemieckim planem akcji Barbarossa, czyli inwazji na ZSRR. W Belgradzie w marcu 1941 roku miała pełnić kluczową rolę w tzw. spisku jugosłowiańskim.
Właśnie ten epizod z życia Krystyny Skarbek postanowił wziąć na warsztat Vincent V. Severski, autor szpiegowskich bestsellerów i były oficer wywiadu. Stara się zrekonstruować, co działo się wówczas w Belgradzie, oraz odmalować obraz polskiej patriotki i brytyjskiego szpiega, a na dodatek pięknej kobiety. „Ale prawda o tamtych wydarzeniach ukryta jest w archiwach wywiadów. Ja opowiadam, jak mogło być” – zastrzega we wstępie powieści Christine. Choć nie jest to biografia, to jednak pozwala wyobrazić sobie, jak wyglądało życie agentki MI6. „Pierwszy raz zobaczyłem ją w słoneczne i chłodne marcowe popołudnie nad brzegiem Sawy. Drobna, w szarych spodniach zaprasowanych w ostry kant, krótkim kożuszku i naciągniętym na bok zielonym berecie, spod którego wystawały spięte za uszami ciemne włosy. Szła pewnie, sprężystym krokiem, stawiając prosto stopy w płaskich trzewikach. (…) Miała hipnotyczną moc, która powodowała, że nikt nie mógł być wobec niej obojętny. Można było ją kochać albo nienawidzić” – czytamy u Severskiego. Być może tak ją wtedy widziano.
Lata później, w nocy z 15 na 16 marca 1952 roku, Krystyna Skarbek została zasztyletowana przez jednego z adoratorów, Dennisa Muldowneya. Nie wiemy do dzisiaj – stało się to z miłości czy z nienawiści? Życie Krystyny to temat na kilka powieści. Może Severski znów złapie za pióro i napisze, „jak mogło być”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.