
Chappell Roan inspirują burleska, drag i horror. Teraz laureatka Grammy za debiutancki album „The Rise and Fall of a Midwest Princess” inspiruje świat mody. 27-letnia dziś wokalistka na sukces czekała jednak dłużej, niż mogłoby się wydawać.
Chappell Roan za jedną ze swoich idolek uważa Vivienne Westwood. W miniony weekend amerykańska wokalistka zasiadła w pierwszym rzędzie na paryskim pokazie domu mody założonego przez matkę punka lat 80. XX wieku. Czarna, asymetryczna suknia dopełniała makijaż arlekina i rude, zmierzwione włosy. Ostatnio gwiazda opublikowała na Instagramie serię starych zdjęć w ciemnoblond lokach i niemal bez makijażu. Napisała, że narodziła się w pełni czy też wyłoniła z fal jak Wenus, dopiero w czerwonych puklach.
Rok 2025 należy do Chappell Roan. Queerowa ikona popu właśnie została nową ulubienicą mody
Wokalistka znana z przeboju „Good Luck, Babe!” pojawiła się także u Alexandra McQueena w przeskalowanym garniturze, u Ludovica de Saint Sernina w skórzanej sukience odsłaniającej pośladki, u Valentino w spektakularnej sukni haute couture, u Ricka Owensa w przezroczystych szkłach kontaktowych i w makijażu przypominającym mrocznego motyla. Branża mody zyskała nową królową, której nikt nie musi przebierać. Ona sama wciąż przechodzi metamorfozę. Czerpiąc z burleski, dragu, horroru, kreuje wizerunek ekstremalnej kobiecości, queerowej ikony, drag queen w strojach Statuy Wolności (tak ubrała się na Governor’s Ball), Marii Antoniny (tak wyglądała na Lollapalooza) albo w kowbojkach z klubu go-go (tak zaprezentowała się na rozdaniu nagród Grammy, a w piosence „Pink Pony Club” śpiewa, że chciała w takim pracować, ale zabrakło jej odwagi, więc zamiast tego nagrała o nim piosenkę).

Chappell Roan, najpopularniejsza gwiazda roku, nazywa swoje alter ego – drag persona albo Hannah Montana jak z disnejowskiego serialu z Miley Cyrus. To postać od niej samej o wiele bardziej pewna siebie i swojej seksualności. – Na co dzień noszę czerń i szarość, bo nie potrafię udźwignąć ciuchów, w które ubieram się na scenę – mówiła w wywiadzie dla magazynu „Rolling Stone”.
Zbuntowana nastolatka z Ozark nie potrafi znaleźć dla siebie miejsca. Muzyka to jej safe space
Jako Kayleigh Rose Amstutz urodziła się 19 lutego 1998 roku w stanie Missouri. Sześciotysięczne miasteczko Willard leży na malowniczej, choć mrocznej wyżynie Ozark, którą większość jej fanów zna tylko z netflixowego serialu z Jasonem Batemanem. Mama, Kara, pracowała jako weterynarka, tata, Dwight, jako pielęgniarz, a potem menedżer rodzinnej kliniki weterynaryjnej. Razem z trojgiem młodszego rodzeństwa Kayleigh chodziła do kościoła trzy razy w tygodniu. Choć starała się dopasować do zagorzałych chrześcijan, chciała uciekać z każdego nabożeństwa. W rozmowie z „Rolling Stone” przyznała, że przez całe dzieciństwo czuła się nieszczęśliwa – zbuntowana, zła, w depresji. Nie wiedziała, o co jej chodzi. Jako zdolna biegaczka ujścia próbowała szukać w sporcie. Brakowało jej przyjaciół, nie dogadywała się nawet z największymi szkolnymi indywidualistami.

Słuchała Kate Bush, Stevie Nicks, Lorde, Lany Del Rey. Pisać piosenki popowe zaczęła, by ukoić „swoje wewnętrzne dziecko”. Podobno pod wpływem utworu „Stay” Rihanny. Miała 10 lat, gdy zaczęła grała na pianinie, od 12. roku życia pobierała lekcje, rok później po raz pierwszy zaśpiewała publicznie. Dzięki „The Christmas Song” wygrała szkolny konkurs piosenki. Jako czternastolatka bezskutecznie startowała w eliminacjach do talent show. Gdy wybrała się na letni obóz dla utalentowanych muzycznie dzieci, jeden z tutorów ocenił jej umiejętności pisania piosenek jako bliskie Johna Lennona i Paula McCartneya z Beatlesów. W wieku 15 lat napisała piosenkę o swojej pierwszej miłości, nastoletnim mormonie, który porzucił ją dla swojej wiary. Utwór „Die Young” opublikowała na YouTubie, gdzie zwróciła uwagę wytwórni. W 2015 roku podpisała kontrakt z Atlantic Records. Niedługo potem przyjęła pseudonim Chappell Roan – Chappell w hołdzie zmarłemu dziadkowi, Dennisowi K. Chappellowi, a Roan na cześć jej ulubionej kowbojskiej ballady, „The Strawberry Roan” Curleya Fletchera.
W klasie maturalnej latała między Missouri, Nowym Jorkiem a Los Angeles, omijając nie tylko lekcje, lecz także studniówkę i zakończenie szkoły. Po roku pracy wydała swoją pierwszą melancholijną epkę „School Nights”. Po liceum przeprowadziła się sama do Los Angeles, gdzie zaczęła żyć jako osoba queerowa (potem dokonała coming outu jako lesbijka). Czuła, że czeka ją wielka kariera, ale nie chciała już pisać smutnych piosenek, pragnęła, by ludzie do jej utworów tańczyli, cieszyli się, wyrażali siebie. Przez Olivię Rodrigo, która zaprosiła ją do supportowania na swoich koncertach, poznała producenta Daniela Nigro (pracował m.in. z Kylie Minogue). Razem planowali podbój biznesu, ale wtedy przyszła pandemia. Płyta nie sprzedawała się dobrze, więc wytwórnia zrezygnowała z reprezentowania Chappell Roan. Rozpadł się też jej kilkuletni związek. I wreszcie zmierzyła się z diagnozą. Usłyszała, że od dziecka mierzyła się z chorobą afektywną dwubiegunową. Wróciła do rodzinnego miasteczka, chodziła z rodzicami na terapię rodzinną, pracowała w restauracji drive in. Po roku zebrała siły na powrót do Los Angeles, gdzie utrzymywała się z początku jako niania i asystentka produkcji. Gdy znów spotkała Nigro, miała już sprecyzowany pomysł na siebie. Równocześnie jednak ponosiła konsekwencje źle dobranych leków – z nagrań na TikToku z tamtego czasu, które zyskiwały popularność, można się domyślić, że weszła w epizod maniakalny. W 2022 roku dopadła ją depresja, miała myśli samobójcze. Wciąż jednak nagrywała muzykę. Jej debiutancki album wyprodukowany przez Nigro – „The Rise and Fall of a Midwest Princess” – nawiązujący tytułem jednocześnie do jej alter ego, jej prawdziwej historii w branży – został wydany we wrześniu 2023 roku. Nie od razu trafił na listy przebojów. Dopiero po kolejnych występach z Olivią Rodrigo, Coachelli i kilku innych festiwalach jako sleeper hit trafił na szczyty list przebojów w czasie dominacji „The Tortured Poets Department” Taylor Swift.

Chappell Roan szybciej doświadcza cieni niż blasków międzynarodowego sukcesu
W kwietniu 2024 roku wraz z „Good Luck, Babe!” o miłości do kobiety Chappell Roan otworzyła nowy rozdział w karierze. Piosenka pobiła rekord, najszybciej przekraczając 100 mln odsłuchań na Spotify. Wtedy też przybywało jej dziennie 100 tys. fanów w mediach społecznościowych. Choć na sławę czekała niemal dekadę, zderzenie z popularnością okazało się trudne. Chappell Roan cierpiała na bezsenność, stany lękowe, znów powróciła depresja. Ktoś stalkował jej rodziców, zaczepiano ją na ulicy, proszono o autograf nawet w trakcie kłótni z dziewczyną. Gdy artystka zaczęła prosić o uszanowanie prywatności, niektórzy wytykali jej hipokryzję – skoro chciała być gwiazdą, musi godzić się na utratę intymności. W jej obronie stanęli jej idole. Wsparcie okazali jej Charli XCX, Lady Gaga, Billie Eilish, Sabrina Carpenter (wystąpiła z nią w programie świątecznym Netflixa). Do wielbicieli Chappell Roan należy też sam Elton John. Nikt nie przebije jednak rodziców gwiazdy, jej najważniejszych fanów. Mimo konserwatywnych poglądów (gwiazda przyznaje, że wśród krewnych ma wielu republikanów) rodzice zaakceptowali jej tożsamość. A pierścień czystości, który dali jej, gdy była nastolatką, wciąż nosi, bo pięknie mieni się opalem.
Styl Chappell Roan to mianifest wolności. Gwiazda inspiruje, by żyć, tak jak się chce
Sukces wokalistki przypieczętowało 67. rozdanie nagród Grammy, gdzie otrzymała nagrodę dla najlepszej debiutantki (nominowano ją także w pięciu innych kategoriach). Chappell Roan bywa też Kayleigh Rose. Wtedy, gdy śpiewa „Kaleidoscope” o nieszczęśliwej miłości. Ale pseudonim, ubrania, makijaż, które nosi, nie są tylko przebraniem. Milionom fanów Chappell Roan pokazała, że mogą być, kim chcą. Albo i kilkoma osobami naraz – skromną dziewczyną z Midwestu, zakochaną lesbijką, drag queen, fashion darling, aktywistką na rzecz praw osób LGBT+. Po co się ograniczać, zdaje się mówić gwiazda. „Dance it out, you’re hot to go”, śpiewa.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.