Oczy całego świata skierowane są dziś na Ukrainę i jej heroicznego przywódcę. Do niedawna traktowany niezbyt poważnie, dziś Wołodymyr Zełenski w cuglach wygrałby wybory na prezydenta Wszechświata.
Kiedy w 2019 roku objął władzę w Ukrainie, opinia międzynarodowa wpadła w konfuzję. Nikt nie wiedział, czego się spodziewać. Wołodymyr Zełenski nie miał żadnego doświadczenia w polityce, jego największym zawodowym sukcesem było zwycięstwo w ukraińskiej edycji „Tańca z gwiazdami” (2006) i jak się wydawało, wybory wygrał trochę dla żartu. Swoją partię nazwał „Sługa narodu”, dokładnie taki tytuł nosił serial komediowy, w którym zagrał nauczyciela historii, który przez przypadek obejmuje urząd prezydenta Ukrainy. Kiedy ogłoszono wyniki głosowania, międzynarodowe media obiegły zdjęcia Zełenskiego w lateksowym kostiumie i butach na obcasach (parodiował teledysk zespołu Kazaky), nagrania wideo z misiem Paddingtonem mówiącym głosem prezydenta Ukrainy (dubbingował go w filmach „Paddington” i „Paddington 2”) i fragmenty „Tańca z gwiazdami”, gdzie w dość niepoważnym stroju tańczy cha-chę.
Krótki entuzjazm, duże rozczarowanie
Jego przeciwnicy wskazywali na fakt, że pierwszym językiem Zełenskiego jest rosyjski i że urodził się we wschodniej Ukrainie. Uważali, że jest marionetką rosyjskich oligarchów i sprzeda kraj Rosji. Jego zwolennicy z kolei brak doświadczenia w polityce postrzegali jako zaletę. Mieli już dość skorumpowanej władzy (według Transparency International Ukraina jest trzecim po Rosji i Azerbejdżanie najbardziej skorumpowanym krajem Europy), liczyli na to, że Zełenski oczyści parlament, rząd i urzędy z nieuczciwych polityków, przewietrzy zatęchłe korytarze władzy. Przypominali, że prezydent jest z wykształcenia prawnikiem. „New York Times” pisał z kolei: „Prawda o Zełenskim jest dużo bardziej prozaiczna. Pan Zełenski, aktor i komik, został zdemaskowany przez rzeczywistość. Okazało się, że jest przygnębiająco przeciętny”.
Na początku swoich rządów płynął jednak na fali entuzjazmu i wielkich nadziei na zmiany. Sława i antysystemowy urok zapewniły jego partii większość parlamentarną i pozwoliły starannie dobrać ministrów. Miał mandat do radykalnych reform – postawił na cyfryzację i budowę dróg, ale projekt walki z korupcją nie wypalił i Zełenski odłożył go na później. Potem zaczęły się kłopoty. Wplątał się w międzynarodową aferę, kiedy podczas opublikowanej później rozmowy z Donaldem Trumpem, ówczesnym prezydentem USA, skarżył się na przywódców Unii Europejskiej i jednocześnie zapewniał go o swojej wielkiej przyjaźni. Później musiał sobie radzić ze społecznymi i gospodarczymi skutkami pandemii koronawirusa. Do tego kilka afer korupcyjnych z udziałem bliskich mu ludzi i poparcie dla jego rządów spadło radykalnie. W styczniu tego roku, jeszcze przed inwazją Rosji na Ukrainę, aż 62 procent Ukraińców deklarowało, że nie chce, aby Zełenski ubiegał się o reelekcję. Na jego partię ponownie zagłosowałoby 25 procent wyborców. Większość Ukraińców, 53 procent, nie wierzyła, że będzie bronił kraju przed rosyjskim atakiem. Stosunek narodu ukraińskiego do prezydenta można było nazwać jednym słowem: rozczarowanie. Nikt się nie spodziewał, że zaledwie kilka tygodni później Wołodymyr Zełenski stanie się niekwestionowanym liderem swoich rodaków i wzorem dla przywódców całego świata. Bohaterem zbiorowej wyobraźni
Jedno zdanie, które zmieniło wszystko
Jeśliby trzeba było wskazać moment, w którym z aktora i niezbyt popularnego prezydenta Zełenski stał się legendą, symbolem i ikoną Ukrainy, to byłby to prawdopodobnie ten, w którym na amerykańską propozycję ewakuacji z Kijowa odpowiedział: „Nie potrzebuję podwózki, potrzebuję amunicji”. Nie ma wątpliwości, że kiedyś słowa te wylądują w ukraińskich podręcznikach do historii, tak jak w brytyjskich podręcznikach wylądowały wypowiedziane po wybuchu II wojny światowej słowa Churchilla o tym, że Brytyjczycy „obronią naszą Wyspę bez względu na cenę”, a w amerykańskich słowa Reagana skierowane do Gorbaczowa w 1987 roku przy Bramie Brandenburskiej: „Panie Gorbaczow, zburz pan ten mur”. Czy wypowiadając je, Zełenski zdawał sobie sprawę, że na zawsze zapiszą się w historii i będą świadczyły o heroizmie jego narodu? Że zmienią podejście Zachodu do Rosji i zawstydzą zachodnich przywódców?
Zaskoczył cały świat
W pewnym sensie Wołodymyr Zełenski przypomina wielkich przywódców z przeszłości – nikt się nie spodziewał, że stanie się tym, kim się stał. Podobnie jak Ronald Reagan, Zełenski nie jest zawodowym politykiem, co umniejszało jego wartość w oczach innych przywódców i opinii międzynarodowej (Reagan dwukrotnie przegrywał w prawyborach na kandydata na prezydenta). Zanim wybuchła wojna – podobnie jak Winston Churchill – przeszedł drogę od „nadziei narodu” do kompletnego rozczarowania i negacji (większość lat 30. XX wieku Churchill spędził na politycznym wygnaniu). Ale dziś trudno wyobrazić sobie, jak potoczyłaby się historia, gdyby nie ich w niej udział.
Każde z przemówień Zełenskiego po wybuchu wojny to występ życia. Kiedy przemówił po rosyjsku z odezwą do narodu rosyjskiego, nawet tłumaczka w niemieckiej telewizji nie była w stanie powstrzymać łez. Potrafił przekonać 44-milionowy naród ukraiński, że ma szansę w walce ze 144-milionowym narodem rosyjskim tylko dlatego, że broni swojego domu. Gdyby nie jego heroiczna postawa, przywódcy Zachodu prawdopodobnie nie zdecydowaliby się na tak daleko idące sankcje wobec Rosji.
Internet pełen jest memów i zdjęć podkreślających odwagę i budzących sympatię dla przywódcy Ukrainy. Na jednym z nich miś Paddington mówi słynne już zdanie: „Nie potrzebuję podwózki. Potrzebuję amunicji”. Na innym porównuje się spotkanie dwóch przywódców z ministrami: Putin i jego obśmiany już długi stół, na którego drugim końcu siedzą przestraszeni ministrowie, a obok Zełenski przytulający ministra obrony Ukrainy Oleksija Reznikova. Na kolejnym zdjęcie Putina z gołą klatą na koniu podpisane jest: „Tak wygląda błazen”. A obok zdjęcie Zełenskiego w lateksowym kostiumie i w butach na szpilkach z podpisem: „Tak wygląda wielki przywódca”.
Dokonał niemożliwego
Zełenski zmienia bieg historii i z niespodziewanym przez nikogo sukcesem mierzy się z największym kryzysem we współczesnej historii swojego kraju. Dziś nikt już nie przypomina politycznych porażek Zełenskiego sprzed rosyjskiej inwazji. Media rozpisują się natomiast o jego żydowskim pochodzeniu, heroicznej postawie jego dziadka podczas II wojny światowej (walczył w Armii Czerwonej), a sam Zełenski w odpowiedzi Putinowi, który nazwał go nazistą, przypomniał, że trzech braci jego dziadka zginęło w Holokauście.
Podziw budzi też postawa rodziny Zełenskiego w obliczu wojny. Żona prezydenta, Ołena Zełenska, i dwójka jego dzieci – Ołeksandra (18) i Kiryłł (9) – zdecydowali się pozostać w Kijowie mimo śmiertelnego niebezpieczeństwa. Według doniesień amerykańskiego wywiadu Putin wysłał na Ukrainę kilka elitarnych jednostek, których zadaniem jest zabicie Zełenskiego i jego najbliższego otoczenia, co czyni ich decyzję jeszcze bardziej heroiczną. Mimo wszelkich przeciwności Zełenski odnosi coraz większe polityczne sukcesy – złożył wniosek o pilne przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej, sprawił, że neutralna do tej pory Szwajcaria potępiła działania Rosji i przystąpiła do sankcji, a Niemcy kompletnie przewartościowały swoją politykę zagraniczną i doprowadziły do bankructwa największą inwestycję zagraniczną Rosji, Nord Stream 2.
Churchill twierdził, że sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu. I tego nie można Zełenskiemu odmówić: nieprawdopodobnej dawki zaraźliwego entuzjazmu. Sprawił, że cały świat uwierzył, że można przeciwstawić się Władimirowi Putinowi. To zwrot w globalnej polityce, którego skutków nikt nie próbuje nawet jeszcze przewidzieć.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.