Odkąd lodowy smok-zombie skutecznie poradził sobie z chroniącym północną granicę Siedmiu Królestw Murem, a za sprawą armii Nocnego Króla przyszłość Westeros zawisła na włosku, minęło już wiele czasu. Zbyt wiele! A konkretnie dziesięć miesięcy, bo ostatni odcinek kultowej „Gry o Tron” został wyemitowany na HBO 27 sierpnia ubiegłego roku. Finałowy ósmy sezon to najprawdopodobniej jedna z najbardziej wyczekiwanych telewizyjnych premier wszech czasów. HBO właśnie wypuściło zwiastun ostatniej odsłony serialu.
Z pomocą ciekawskim przychodzi grono wiernych fanów. Internetowe fora bez wytchnienia poszukują sugestii, tropów i wskazówek, wyłapując drobiazgi z wywiadów z twórcami, a potem dekodując ich enigmatyczne deklaracje. Co zatem wiadomo?
Kiedy premiera?
Sezon ósmy powróci na antenę i platformę HBO GO 15 kwietnia 2019 roku.
Kto stworzył ostatnie sześć odcinków serialu?
Scenariusz to dzieło pomysłodawców telewizyjnej adaptacji, Davida Benioffa i D.B. Weissa, oraz ich stałych współpracowników Bryana Cogmana i Dave’a Hilla. Benioff i Weiss zasiedli także na reżyserskich krzesłach. Za kamerę powrócą nagradzany za finał piątego sezonu („Miłosierdzie Matki”) David Nutter oraz Miguel Sapochnik, odpowiedzialny m.in za dwa finałowe odcinki sezonu szóstego („Bitwa Bękartów i „Czerwona kobieta”) które do dziś pozostają wśród tych najwyżej ocenianych. Producentami będą po raz kolejny m.in. David Benioff, D.B. Weiss i sam George R.R. Martin.
Skąd pomysły na rozwój akcji?
Znany z precyzji autor sagi zaplanował ponoć wszystko, co ma się wydarzyć w „Pieśni Lodu i Ognia”. Aż do ostatniego słowa i gestu. Tyle, że nie zdążył tego spisać w tempie odpowiadającym rozpędzonej serialowej machinie. Ostatnim adaptowanym przez scenarzystów tomem był piąty, czyli „Taniec ze smokami”. Od początku siódmego sezonu scenarzyści sami kreują świat „Gry….”. Autor zdradził im kluczowe wydarzenia i zwroty akcji, które zaplanował na nieopublikowane dwa tomy, ale już wcześniej Benioffowi i Weissowi zdarzało się odchodzić od książkowej wersji. Tym razem też nie ma więc gwarancji, że posłuchają Martina. W październiku 2017 roku cała obsada uczestniczyła we wspólnym czytaniu scenariusza ostatniego sezonu. Jak zgodnie donoszą Lena Headey, która gra Cersei, i Francesca Orsi z HBO przeżycie wywołało takie emocje, że zostało zakończone sporą porcją łez i długimi brawami. Aby podsycić atmosferę podniecenia i oczekiwania, serialowa „ostatnią prostą” została też rozbita na dwie porcje. Zamiast jednego, tradycyjnie dziesięcioodcinkowego, sezonu zdecydowano się na emisję dwóch krótszych. Odcinków będzie mniej, ale można spodziewać się, że będą dłuższe. Każdy potrwa niemal tyle, co samodzielna fabuła – od godziny do dwóch.
Dlaczego „Gra...” każe na siebie tak długo czekać?
Powody są podobno prozaiczne. W styczniu 2018 roku jeden z szefów HBO, Casey Bloys tak tłumaczył to magazynowi „Entertainment Weekly”: – Serial musi mieć najwyższą jakość, dlatego jego produkcja pochłania mnóstwo czasu. „Gra o Tron” rosła i rozwijała się przez lata. Pojawiły się wielkie sceny bitewne i spektakularne efekty specjalne. Jedno jest pewne: Dan i Dave nie lenią się na jakiejś egzotycznej plaży. Są perfekcjonistami i kiedy tylko poziom, który ich satysfakcjonuje, będzie osiągnięty, natychmiast przystąpią do pracy. Skalę wyzwania wielokrotnie podkreślali w rozmowach z mediami także aktorzy. Casey Bloys zdradził również, że twórcy nakręcą najprawdopodobniej kilka równoległych zakończeń, żeby uniemożliwić hakerom przedwczesne „spalenie” materiału i spoilery.
Czego się spodziewać po ostatnim sezonie?
Isaac Hempstead-Wright (Bran Stark) dyplomatycznie uprzedza, że finał na pewno nie zadowoli wszystkich. Dla jednych będzie za wesoły, dla innych za smutny. Tak to już jest z zakończeniami: są ostateczne, nic po nich już nie ma i ta pewność na pewno będzie dla wielu osób trudna do zniesienia – mówi aktor. Tych, którzy boją się, że sześć odcinków nie wystarczy, żeby w wyczerpujący sposób domknąć historię, uspokaja Nathalie Emmanuel, czyli Missandei. Nie może być tu mowy o pośpiechu, czy pochopnie wyciąganych wnioskach. Twórcy zdecydowali się na tyle odcinków, ile było im potrzebne, żeby wyczerpująco opowiedzieć historię tak, jak tego chcą. Efekt będzie wspaniały. Oni nigdy nie pozwoliliby sobie na ryzyko rozczarowania fanów. Zrobią wszystko, żeby ich zadowolić, tak, jak czynili to zawsze – mówi aktorka.
Jak aktorzy odczuwają niechybnie zbliżający się koniec wieloletniej przygody? To koniec epoki - mówi Maisie Williams. Na razie wszyscy zachowują spokój. Koncentrują się na tym, żeby wypaść jak najlepiej. Sama mam wizję tego, jak to ma wyglądać i jestem zdeterminowana, by ją osiągnąć. Nie chcę kiedyś spojrzeć wstecz i pomyśleć: Mogłam to zrobić lepiej. Staram się delektować każdą minuta na planie, bo kiedy tym razem padnie ostatni klaps, będzie to absolutny koniec, nie będzie już nic więcej – dodaje.
Czy pojawią się nowe postaci?
Na przestrzeni niemal dziesięciu lat kręcenia serialu przez plan przewinęły się tysiące postaci (nie licząc statystów). Ale twórcom nigdy dosyć! Jak donosi fanowska strona Watchers on the Wall, jednym z nowych nabytków ma być Marc Rissmann, który zagra Harry’ego Stricklanda, najemnika z The Golden Company, po którą w poprzednim sezonie posłała Eurona Cersei. Na stronie Watchersów często pojawiają się informacje o imponującym stopniu szczegółowości, na przykład, że aktualnie trwają castingi do roli „bezimiennego farmera w wieku 22-35” czy, że poszukiwany jest „żeglarz między 30 a 50”. Większość informacji o castingach bierze się z chełpliwości agentów, którzy wrzucają informację o angażu na swoje lub aktorów strony, po czym, po interwencji dbających o suspens producentów, szybko muszą je kasować. W internecie jednak nic nie ginie. Stąd także informacja o angażu Brytyjki Alice Nokes, której przypaść ma rola niewystępującej w książkach „Willi”. Wytrawni internetowi szperacze wyłapali też, że aktorce Danielle Galligan przypadła rola niejakiej „Sarry”. Jedyną bohaterką o tym imieniu w książkach Martina jest wnuczka Waldera Freya. Specjaliści twierdzą, że to nie może być przypadek.
Kto umrze?
To już niemal klasyczne pytanie towarzyszące serialowi, który nie boi się serwować swoim widzom najbardziej bezlitosnych zwrotów akcji. Od ścięcia Neda Starka, przez masakrę w „Krwawych godach”, po nieoczywistą śmierć Jona Snowa, „Gra o Tron” konsekwentnie dowodzi, że nikt nie jest bezpieczny. Gra w umieranie jest na tyle emocjonująca, że tym razem w typowania kandydatów do ostatecznego pożegnania włączyli się nawet… naukowcy. Po wnikliwej analizie zebranej trupologii serialu przygotowali zestawienie postaci najbardziej narażonych na śmierć w finałowej serii.
Daenerys Targaryen – 83.77 proc.
Jaime Lannister – 72.91 proc.
Tyrion Lannister – 70.76 proc.
Bran Stark – 66.02 proc.
Cersei Lannister – 60.39 proc.
Jon Snow – 58.99 proc.
Euron Greyjoy – 54.95 proc.
Sansa Stark – 50.28 proc.
Arya Stark – 49.04 proc.
Gendry – 39.87 proc.
Daenerys, uciekaj więc na smoku, póki czas! I weź ze sobą Jona. Tyrion pewnie coś jak zwykle wykombinuje, Jaime ma zawsze szczęście, a Bran moce, które go chronią. A Cersei? Coż, ona zasługuje na najstraszniejszy los. Reszcie pozostaje druga tura wyborów, oczywiście w mroźnej aurze. Zima nadchodzi...
Zobacz zapowiedzi ostatniego sezonu. Premiera już w kwietniu 2019 roku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.