Mrożące krew w żyłach egzorcyzmy, szaleni sataniści, seryjni zabójcy. Redakcja Vogue.pl wybrała pięć przerażających filmów na Halloween – klasyków, obrazów kultowych i nowości, o których już jest głośno. Trzymają w napięciu do ostatniej sceny.
Dziecko Rosemary, reż. Roman Polański
Hipnotyzująca melodia kołysanki, skomponowanej przez Krzysztofa Komedę, ikoniczna rola Mii Farrow, która wbrew woli męża, Franka Sinatry, wciela się w tytułową Rosemary, i legenda Polańskiego, który miał zaprzedać swoją duszę diabłu, żeby tym filmem zrobić oszałamiającą karierę i zaistnieć w Hollywood, sprawiają, że film jest perłą wśród horrorów. Reżyser mistrzowsko operuje napięciem, trzymając widza w ryzach jeszcze pół wieku po premierze filmu.
Mroczną opowieść o nowojorskim domu zamieszkałym przez satnistów, którzy osaczają młodą, nieświadomą niczego kobietę, żeby to urodziła szatana, można czytać wielorako, także jako studium paranoi, wizję psychiki kobiety w ciąży. Ale wokół produkcji pojawia się wiele zbyt fatalnych zbiegów okoliczności, żeby na ten film patrzeć z dystansem. Rok po zakończeniu zdjęć, żona reżysera, Sharon Tate, rozważana na samym początku do roli Rosemary, padła ofiarą rytualnego mordu dokonanego przez wyznawcę Charlesa Mansona, nawiedzonego proroka zła. Pod budynkiem, który „grał” przeklętą kamienicę został natomiast zamordowany John Lennon.
Egzorcyzmy Emily Rose, reż. Scott Derrickson
Po obejrzeniu tego filmu będziecie budzić się w nocy zlani potem, nerwowo zerkając na zegarek. Obraz został oparty na książce „Egzorcyzmy Anneliese Miche” prof. Felicitas D. Goodman, antropologa kultury i religioznawcy, który badał sprawę tajemniczej śmierci młodej Niemki poddanej licznym egzorcyzmom. Tytułowa Emily Rose opuszcza swoje rodzinne miasteczko, żeby zacząć studia w college’u. Pewnej nocy doświadcza przerażających halucynacji. Wszystko wskazuje na to, że dziewczynę opętały moce piekielne. Ksiądz, który przeprowadził na dziewczynie egzorcyzmy, zostaje oskarżony o nieumyślne spowodowanie jej śmierci. Film przedstawia historię adwokat (w tej roli Laura Linney), która broni Kościoła i duchownego. Linney toczy walkę nie tylko z opryskliwym oskarżycielem, ale także z samą sobą, kwestionując wartości, którymi sama się kierowała. Zdecydowanie odradzamy oglądanie w pojedynkę!
Krzyk, reż. Wes Craven
Na fali nostalgii za latami 90. warto powrócić do klasyka. „Scream” z 1996 roku w reżyserii nieżyjącego już mistrza gatunku, Wesa Cravena, momentami bywa bardziej śmieszny niż straszny. I dobrze, bo istotą Halloween jest przecież dobra zabawa. Sentymentalni millenialsi zachwycą się obsadą kampowego horroru. W roli zawziętej dziennikarki Gale wystąpiła Courteney Cox, czyli Monica z „Przyjaciół”, główną rolę nastolatki Sidney Prescott, którą prześladuje zamaskowany zabójca, gra Neve Campbell (trzydziestolatkowie pamiętają ją z serialu „Ich pięcioro”), a blondynka, która zgodnie z logiką fabuły, musi zginąć jako pierwsza, to idolka najntisów Drew Barrymore. Wyzwaniem dla fanatyków strasznych filmów jest odczytanie wszystkich kontekstów, komentarzy i nawiązań do historii kina, w tym własnych filmów, które Craven zaszył w fabule. Poziom lęku: raczej ciche westchnienie niż głośny krzyk.
Lśnienie, reż. Stanley Kubrick
Ekranizacja powieści Stephena Kinga nie usatysfakcjonowała słynnego pisarza, ani publiczności. Dopiero po latach film stał się klasykiem, zasługując na miejsce w prestiżowych rankingach, m.in. nieustającym głosowaniu na film wszech czasów portalu IMDb. Historia pisarza, który wraz z żoną i dzieckiem przeprowadza się na zimę do pustego hotelu, żeby go pilnować, a na miejscu odkrywa tajemnice budynku i jego gości z przeszłości, ma być opowieścią o złu. Czy jest ludzkie, czy metafizyczne? Czy może wiązać się z określoną przestrzenią?
Obraz windy, z której wylewa się morze krwi, czy upiorne bliźniaczki zaczerpnięte z fotografii Diane Arbus, przeszły już do historii kina. Podobnie jak niezapomniana kreacja Jacka Nicholsona balansującego na granicy obłędu. Ten film, który podobno był kręcony w porządku chronologicznym, dopracowano w najdrobniejszych szczegółach, tak, że aktorzy uczyli się ról w małych porcjach, na dzień przed zdjęciami, można oglądać wielokrotnie, odkrywając nowe szczegóły i niuanse.
Suspiria, reż. Luca Guadagnino
Brutalna, surowa architektura, stroje, w których inspiracja niemieckimi magazynami mody miesza się z typowymi dla lat 70. bluzkami typu pussy-bow i ołówkowymi spódnicami, Dakota Johnson tańcząca z diabłem i przeszywający mrok prowadzonej przez czarownice szkoły. „Suspiria” Luki Guadagnino jest bez wątpienia jednym z głośniejszych filmów tego roku. Jego akcja toczy się w opustoszałym, mokrym i zimnym Berlinie w 1977 roku (data ta nie jest przypadkowa – to wtedy premierę miała oryginalna wersja obrazu w reżyserii Daria Argento), gdy główna bohaterka (w tej roli Dakota Johnson) trafia do prestiżowej szkoły baletu prowadzonej przez przerażającą Madame Blanc (Tilda Swinton). Nowa „Suspiria” remake’iem jednak nie jest. To niezależne dzieło, w którym subtelne nawiązania do oryginału przeplatają się z nową narracją, oryginalnym klimatem i muzyką skomponowaną przez Thoma Yorke’a. Wyjątkowo dużą rolę odgrywa też w tym obrazie moda. Kostiumografka Giulia Piersanti, tworząc stylizacje, w których na ekranie pojawiają się Swinton, Johnson i inne bohaterki, inspirowała się nie tylko filmami Rainera Wernera Fassbindera, kultowym „Dzieckiem Rosemary” czy „Opętaniem” Andrzeja Żuławskiego. W przygotowaniu garderoby, która z założenia miała nie mieć nic wspólnego z tą, jaka występuje w oryginale, pomogły jej archiwalne wydania niemieckiego magazynu mody „Sybille”, które w latach 70. uchodziło za socjalistyczną wersję „Vogue’a”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.