10AM apotheke to miejsce z niezwykłymi przedmiotami położone w sercu Aten
Dzielnica Gazi należy do najmodniejszych dzielnic Aten. Zabudowana warsztatami i magazynami, z murami ozdobionymi street artem, swoją nazwę zawdzięcza starej gazowni, dzisiaj mieszczącej interaktywne muzeum, kluby oraz galerie sztuki. – Teraz jest tu spokojnie, ale poczekaj do wieczora – na ulicach będzie głośno od imprez – mówi mi Eva Papadaki, twórczyni agencji i marki 10AM. Siedzimy na oświetlonym popołudniowym słońcem parterze kilkupiętrowego magazynu stojącego na granicy dzielnic Gazi i Keramejkos. Z zewnątrz wyróżniają go szklana witryna i fasada z lanego betonu. Eva trafiła tutaj w poszukiwaniu siedziby dla swojego biura.
Urodzona na Krecie, największej z greckich wysp, od dziecka interesowała się światem mody, zaczytywała w zagranicznych wydaniach magazynów modowych, marząc, że będzie je współtworzyć. Miała dobrą intuicję. Po kilku latach spędzonych w Londynie wróciła do Grecji, pracowała w agencjach modelingowych, a w końcu zdecydowała się na założenie własnej firmy reprezentującej artystów.
Eva Papadaki: Moja babcia zawsze miała pod ręką oliwę, sól, mydło, oregano i świece
Dzisiaj Eva zajmuje kilka pięter budynku – oprócz siedziby agencji stworzyła tu cztery lofty dla artystów odwiedzających miasto albo do wynajęcia na sesje zdjęciowe czy eventy. Na jednym z wyższych pięter urządziła własne mieszkanie, a w piwnicy powstało 10AM apotheke. – Starogreckie słowo „apotheke” oznaczało skład albo magazyn – wyjaśnia mi twórczyni marki. Miejsce narodziło się ze wspomnień z rodzinnej Krety, które przeobraziły się w namacalne obiekty – kolekcję codziennych przedmiotów podanych w nowy sposób. – Moja babcia miała zawsze w swojej kuchni kilka rzeczy – własną oliwę, sól, mydło, które sama zrobiła, aromatyczne oregano, świece pachnące miodem – wymienia Eva. Szukając dostawców produktów, Papadaki skupiła się na małych manufakturach praktykujących tradycyjne metody, w większości z Krety.
Podziemie budynku wita zapachem kadzideł oraz efemerycznymi dźwiękami dobiegającymi z głośników. Na stołach i w oszklonych, ciężkich kredensach czekają zmaterializowane wspomnienia Evy – kwiat soli morskiej z Missolungi, słoiki złocistego miodu z kwiatów tymianku z Retimno, ręcznie wyrabiane mydła aromatyzowane mirrą lub oczyszczającą szałwią. Obok nich małe słoiki balsamu z pszczelego wosku z Agios Ioannis, który od stuleci był na wyspie wykorzystywany jako naturalny kosmetyk.
Niewielkie ceramiczne trójnogi na kadzidła przygotowuje dla 10AM apotheke artystka Linda Pappa, korzystając z dzikiej gliny wydobywanej w mistycznych zakątkach Krety. Szkliwo do kamionkowych talerzy i czarek, których wygląd nawiązuje do surowych skał, przygotowywane jest z popiołów po drzewach oliwnych. Z surowością naczyń kontrastują filigranowe, złote sitka do herbaty, wykonane na zamówienie w Kioto, zaledwie w kilku egzemplarzach.
Eva Papadaki: Natura nie jest niewyczerpana
W każdy weekend, obok przedmiotów zebranych przez Evę, pojawia się świeżo wypieczony chleb przygotowywany według jej autorskiej receptury. Szybko znika z drewnianych półmisków i srebrnych tac. Wszystkiego jest tu niewiele – tyle, ile można z natury, bez jej nadwyrężania, i tyle, ile potrzeba. „Natura nie jest niewyczerpana, nic nie można brać za pewnik”, podkreśla Eva Papadaki w manifeście swojego projektu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.