Znaleziono 0 artykułów
10.10.2024

Młoda polska artystka Agata Ingarden otwiera wystawę w Muzeum Sztuki w Łodzi

Agata Ingarden, Fot. Aldo Buscalferri-Matto Studio

Wizjonerstwo prac Agaty Ingarden doceniane przez międzynarodową krytykę, plasuje ją wśród najciekawszych polskich artystów i artystek ostatnich lat. Teraz doczekała się wystawy „Agata Ingarden. EmoPolis” w Muzeum Sztuki w Łodzi.

W galerii ustawia komputer i wielkiego białego grzyba. W wilgotnym pomieszczeniu kable plączą się ze strzępkami, tworząc swoisty porost – komputer za pomocą programu odtwarza dźwięki rozwijającej się grzybni, a grzybnia „wybiera” kolejność odtwarzanych wywiadów przeprowadzonych przez artystkę z performerami. Instalacja nazywa się „The Dream House”. Można mieć wrażenie, że grający i gadający biały grzyb dzieli się z widzami własną opowieścią. Chcecie posłuchać? To będzie historia o tym, jak jednostka szuka swojego miejsca w rzeczywistości, jak wyobraża sobie dom i spełnienie, na ile jest wolna w swoich wyborach, na ile podlega manipulacji i jest prowadzona przez system. 

Agata Ingarden, Fot. Dzięki uprzejmości artystki

Agata Ingarden: Wiedziałam, że żeby działać w dużej skali, powinnam wyjechać

Decyzję o kierunku drogi artystycznej podjęła wcześnie, już w klasie maturalnej, i od razu myślała strategicznie. – Wiedziałam, że żeby działać w dużej skali, powinnam wyjechać. Chciałam wejść w międzynarodowy system edukacji – mówi. Bo o ile w krakowskiej ASP czekały ją lata warsztatowej pracy, o tyle w Paryżu, gdzie poszła na kurs przygotowawczy do akademii, szybko została poinformowana, że technika jest kwestią wtórną. Sedno pracy tkwi w koncepcji, a żeby wyrazić ją najpełniej, powinna przekraczać granice konwencjonalnych mediów, często angażując specjalistów od technologii. Dobrą inspiracją miała być dodatkowo część teoretyczna – najnowsza historia sztuki. 

Tylko że nowy świat wcale nie okazał się tak wolny, otwarty i pełen możliwości, jak mogło się z początku wydawać. – Nagle zorientowałam się, że otaczają mnie sami mężczyźni. Biali, uznani i autorytatywni. W dodatku pochodzili z Europy Zachodniej, a ja miałam wschodni akcent – wspomina. Pierwszym wyzwaniem zarówno w pracy, jak i w życiu było dla Agaty zaistnieć na własnych warunkach. – I choć wierzę, że dziś szkoła bardzo się zmieniła, przynajmniej stara się być inkluzywna, to 12 lat temu wiedziałam, że aby ktoś potraktował mnie poważnie, nie wolno mi włożyć sukienki. Powinnam zmienić się w mężczyznę i dowodzić swojej wartości, robiąc dwa razy więcej niż inni – mówi i dodaje, że w Paryżu nigdy nie poczuła się jak w domu.
O presji, poszukiwaniu tożsamości, konfliktach wewnętrznych najlepiej opowiadają prace z tego okresu i studiów na École des Beaux-Arts. –Robiłam silnik samochodowy z kamienia. Maskę samochodu pokrywałam warstwą gliny – opowiada.

Agata Ingarden przez rok uczyła się w prestiżowej Cooper Union School of Art w Nowym Jorku

Przełom nastąpił po trzech latach studiów, kiedy Agata wygrała prestiżowe stypendium. Przez semestr miała uczyć się w nowojorskiej Cooper Union School of Art. – Tu, na pytanie skąd jesteś, każdy wymieniał jakieś odległe, często egzotyczne miejsce. A ja, choć przez lata czułam się migrantką z tej gorszej części świata, nagle byłam białą Europejką, należałam to tych uprzywilejowanych. Ta gwałtowna zmiana bardzo mnie zaskoczyła – mówi. Ale jej zainteresowania się nie zmieniły. Wciąż z dystansu obserwowała, „w co grają ludzie”, jakie mają ambicje, marzenia i czy rzeczywiście stworzyli je sobie sami. Jak się okazało, samo amerykańskie jedzenie w wymowny sposób obrazowało złożone społeczne mechanizmy.

– Czy wiesz, że przez pół roku pobytu w Stanach przytyłam dziesięć kilo? Kiedy kupowałam kawałek pizzy za dolara, myślałam sobie: dlaczego nie? Tylko jeden, ale po chwili czułam, że muszę zjeść kolejny – wspomina. To podstępne, popularne jedzenie nie tylko zmieniało fizycznie jej ciało, ale rozpraszało myśli, rozstrajało emocje, dusiło wolną wolę. – Czułam, że stopniowo przestaję być sobą – opowiada.

To cukier dodawany do jedzenia działał jak narkotyk, a Agata potraktowała go bardzo dosłownie, wykorzystała jako materiał do instalacji „Sticky surveillance”. Ciągnącą się, karmelizującą bryłę cukru umieściła w uczelnianej windzie. Brunatna maź przypominała jątrzącą się ranę, ale została zamontowana w rogu kabiny, przywodząc też na myśl przemysłową kamerę. – Winda to szczególne miejsce, do którego wchodzi się tylko na moment i akceptuje obowiązujące w niej zasady –dodaje. Można stać blisko, ale nie dostrzegać innych, dotykać się, ale zachować obojętność, godzić się na monitoring. A wszystko w imię celu: efektywnej podróży i bezpieczeństwa, czy to nie brzmi znajomo?

Elementem pracy artystki stała się więc atmosfera – dyskomfort wymieszany ze zgodą na przekroczenie podstawowych granic, umowa społeczna zawarta dawno temu i nie wiadomo przez kogo.

Fot. dzięki uprzejmości artystki

Instalacja to dla Agaty Ingarden model do przeprowadzania doświadczeń

 Budując pracę, chcę działać na różnych poziomach, uwzględniać również nieuchwytne czynniki, które wpływają na odczuwanie – dodaje. To może być zapach, światło, ale też estetyka czy poczucie przestrzeni, bo w projektach instalacji interesuje Agatę tworzenie kompleksowych światów. – Wychowywałam się na powieściach science fiction, czyli modelach rzeczywistości, w których można przetestować różne koncepcje, i dziś działam podobnie – tłumaczy. – Nie interesuje mnie jednak działanie z tezą. Nie kreuję ani utopii ani dystopii. Tworzę sytuację, w której można doświadczać różnych stanów. W tych warunkach zadaję pytania i chętnie słucham proponowanych odpowiedzi.

Przełomowy projekt Agaty Ingarden, „The Dream House”, zdobył liczne nagrody

Przełomowy projekt Ingarden to „The Dream House”, który w 2021 roku zdobył Future Generation Art Prize, nagrodę przyznawaną przez Victor Pinchuk Foundation i szacowne jury z Jeffem Koonsem czy Damienem Hirstem na czele. Agata zbudowała dom marzeń – autonomiczną przestrzeń do życia dla czwórki swoich przyjaciół, przedstawicieli generacji Z, czyli pokolenia, które zmienia zasady społeczne dotyczące kwestii tożsamości czy ról płciowych. W kryzysie podstawowej komórki, jaką stanowiła rodzina, szuka własnej formuły na życie.

Najpierw zbudowała architektoniczne ramy nowego świata – zaaranżowała je z szyb i elementów wystroju zastanych w biurowcu, gdzie organizowano wystawę. Następnie wprowadziła światło, muzykę i kostiumy oraz ustaliła zasady panujące w jej królestwie nazwanym „The Dream House” – „wyimaginowany program tworzy symulację prawdziwego życia dla grupy postaci zwanych Butterfly People i jest nadzorowany przez postacie zwane Emotional Police” – czytamy w opisie – „Poprzez taniec i spontaniczny ruch [uczestnicy] eksplorują granice swoich ciał, stanów emocjonalnych i komunikacji. Z jednej strony ich działanie staje się napędem dla projektu, z drugiej jest formą buntu przeciwko normom społecznym i próbą uwolnienia się od systemu”.

Agata Ingarden: Coraz bardziej interesują mnie przygotowania, etap dokumentacji poprzedzający powstawanie pracy

Agata weszła do tego świata jako obserwatorka – przeprowadzała wywiady, robiła nagrania, bacznie obserwowała, a swoje efekty eksperymentu przetwarzała w kolejnych pracach, np. „Mushroom Brain”, czyli „gadającym grzybie”. Można go zobaczyć pośród innych prac artystki do 10 listopada w warszawskiej galerii Piktogram.

 Z czasem coraz bardziej interesują mnie same przygotowania, etap dokumentacji poprzedzający powstawanie pracy – mówi Agata, podkreślając, że świat sztuki i nauki zaczęły się zaskakująco przenikać. –Żałuję, że w instalacjach mogę wykorzystywać zaledwie nikły procent swoich odkryć. Sam grzyb jest już tematem – mówi. Bo jak się okazuje, według nauki nie należy ani do świata roślin, ani do świata zwierząt. Może tworzyć pod ziemią skomplikowaną sieć, która pozwala roślinom na komunikację. Grzyb staje się w ten sposób metaforą internetu, ale niesie dużo więcej znaczeń. Rozkłada materię, umożliwiając obrót pierwiastków w przyrodzie i stabilizuje życie na Ziemi. Ma właściwości halucynogenne, według niektórych dostarcza doznań metafizycznych, przez co od tysięcy lat kształtuje kulturę. W dodatku grzyby, choć wszechobecne, pozostają właściwie niezauważane i niepoznane, bo jako królestwo zostały opisane przez współczesną naukę zaledwie w pięciu procentach. 

Fot. dzięki uprzejmości artystki

– Jestem nomadką – mówi Agata, opisując zarówno perspektywę outsiderki, badaczki, jak i podróżniczki. Po 12 latach mieszkania w Paryżu właśnie przeprowadziła się do Aten, miasta, które od kilku lat zasiedlane jest przez europejskich artystów. – Podoba mi się pomysł, żeby przesunąć punkt ciężkości. Stworzyć nowy ośrodek. Podoba mi się też chaos, w którym odsłania się przestrzeń, bo mimo gentryfikacji tu wciąż można jeszcze coś zrobić. Może właśnie tak Nowy Jork wyglądał 30 lat temu?

Artykuł ukazał się oryginalnie w wydaniu „Vogue Polska Leaders” w 2023 roku. 

Basia Czyżewska
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Młoda polska artystka Agata Ingarden otwiera wystawę w Muzeum Sztuki w Łodzi
Proszę czekać..
Zamknij