Znaleziono 0 artykułów
24.06.2024

Muzeum POLIN przypomina niezwykłą artystkę Hel Enri

24.06.2024
Hel Enri, Jesienna abstrakcja roslinna, 1956, pastel na żółtym papierze, Wejman Gallery / (Fot. Materiały prasowe POLIN)

W pracach Hel Enri można znaleźć duchowe podobieństwo z malarstwem Henri Matisse’a czy Georgii O’Keeffee. Artystka zaczęła malować w wieku 79 lat, co sprawiło, że po latach milczenia odzyskała własny głos. 28 czerwca w warszawskim Muzeum POLIN zostanie otwarta wystawa jej prac „Bio-faktura”. Rozmawiamy z kuratorką Tamarą Sztymą.

Był późny zimowy wieczór 1952 r. Helena Berlewi czekała na powrót syna – Henryka. Miała położyć się spać, ale coś nie dawało jej spokoju. Rozglądała się po malutkim mieszkanku w Paryżu, które było również pracownią Henryka i jej wzrok padł na stojący na stole wazon z mimozami. Poczuła nagły przymus, żeby je namalować. Pomyślała: „uda się – dobrze, nie – trudno”; wcześniej nigdy tego nie malowała. Nie chciała narazić syna na niepotrzebne zniszczenia i wydatki, sięgnęła więc po przybory, które wydały jej się najmniej wartościowe. Granatowy tusz, malutki pędzel, odrobina farby. Kiedy po kilku godzinach Henryk wrócił do domu i znalazł na sztalugach obraz, był pewien, że ktoś podrzucił go do wyceny. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że to dzieło jego prawie 80-letniej matki.

Wystawa obrazów Hel Enri w warszawskim Muzeum POLIN

– Niezwykłość życiowej historii i niezwykłość sztuki. Takie połączenie daje niesamowitą moc. Ono właśnie wydarzyło się w przypadku Hel Enri, bo taki pseudonim artystyczny przyjęła Helena Berlewi – mówi Tamara Sztyma, kuratorka wystawy „Bio-faktura”, która 28 czerwca zaczyna się w Muzeum POLIN w Warszawie. –Artystka nie odebrała żadnego formalnego wykształcenia, zaczęła malować w wieku 79 lat, a jej prace doczekały się uznania krytyków i kilkudziesięciu wystaw w różnych krajach.

Hel Enri, Błękitna abstrakcja, 1962, pastel na papierze, Wejman Gallery / (Fot. Materiały prasowe POLIN)

Kuratorka wystawy podkreśla, że historia Hel Enri jest dowodem na to, że pasja daje napęd do życia. – Często się słyszy, że człowiek się starzeje wtedy, kiedy nie ma już nic nowego do zrobienia. Hel Enri do końca nie rozstawała się z flamastrami i kredkami. Mówiła, że maluje w każdej chwili i patrząc na jej rysunki, można uwierzyć, że w całości oddała sztuce ostatnie 24 lata życia. Artystka zmarła w wieku 103 lat, przeżywszy swojego syna – opowiada Tamara Sztyma.

Obrazy Hel Enri niosą olbrzymi ładunek emocjonalny

Hel Enri, Kompozycja abstrakcyjna – Lyon, 1960, akwarela na papierze, Wejman Gallery / (Fot. Materiały prasowe POLIN)

Prace Hel Enri w większości poświęcone są kwiatom i motywom roślinnym. Mówiła, że tworzy „zielnik”, ale daleko mu do figuratywnego przedstawienia znanego z atlasów flory. To raczej kolorowe, ekspresyjne abstrakcje, które momentami przypominają obrazy spod mikroskopu. Gdzieniegdzie widać listek czy pączek, ale całość jest bardziej wrażeniem niż przedstawieniem. Obrazy Hel Enri niosą olbrzymi ładunek emocjonalny. Są wręcz nasycone jej doświadczeniem życiowym, jej dojrzałością i oglądając je, czujemy, że stoi za nimi autentyczne przeżycie.

Sama Hel Enri mówiła, że malując, zawsze myśli o pięknych chwilach, które przeżyła, i o ludziach, których spotkała. Kwiaty to rodzaj hołdu złożonego niełatwemu życiu.

Historia Heleny Berlewi znanej jako Hel Enri

Hel Enri, Kompozycja abstrakcyjna, 1966, akwarela na papierze, Wejman Gallery / (Fot. Materiały prasowe POLIN)

Helena urodziła się w 1873 r. w Warszawie jako Chaja Leja Szrajber. Dorastała w ortodoksyjnym domu i w wieku 17 lat została wydana za mąż za Izraela Berlewiego. Urodziła trójkę dzieci, w tym Henryka Berlewiego, który wyrósł na znanego artystę. To za nim wyemigrowała do Paryża. Tam przeżyła wojnę i pobyt w obozie przejściowym, gdzie cudem wraz z córką uniknęła wywiezienia do obozu zagłady. W Polsce straciła całą rodzinę i bliskich. Przyjechała tu dopiero pod koniec lat 60. w związku z wystawą swoich prac.

Mimo dwóch wystaw, które Hel Enri miała w Polsce, nadal jest u nas bardzo mało znana. – Niewiele o niej wiemy, bo całe życie była w cieniu i ciężko ją teraz z tego cienia wydobyć – tłumaczy kuratorka wystawy w muzeum POLIN. – Obie polskie wystawy przedstawiały ją jako artystkę nieprofesjonalną i w taki sposób była traktowana jej sztuka. Dość marginalnie. Dziś odchodzi się od takiego podejścia, a wręcz rośnie zainteresowanie wszelkimi obszarami „pomiędzy”, które wymykają się sztywnym podziałom na gatunki i style – mówi Tamara Sztyma. Dodaje, że w pracach Hel Enri można znaleźć duchowe podobieństwo z malarstwem Henri Matisse’a czy Georgii O’Keeffee i śmiało można ją z tymi artystami zestawiać.

Wystawa „Bio-faktura” o Hel Enri jest ciekawa pod kątem psychologicznym

Hel Enri, Kompozycja roślinna, 1955, akwarela na papierze, Wejman Gallery / (Fot. Materiały prasowe POLIN)

– Dawniej śpiewałam stare polskie piosenki, całe życie śpiewałam, a teraz głos osłabł, więc zaczęłam malować – wyznała Helena Berlewi w wywiadzie dla magazynu „Świat”. Przeglądając jej rysunki i akwarele, ma się poczucie, że one rzeczywiście przemawiają. Głos artystki mocno wybrzmiewa w kresce, trudno wobec niej przejść obojętnie. Jej prace są tak nasycone emocjami, że momentalnie uruchamiają nasze własne przeżywanie.

– Myślę, że sztuka działa na nas wtedy, kiedy jest autentyczna. A takie są prace Hel Enri. Łączą nieskrępowaną niczym radość z tworzenia z niebywałą dojrzałością i bagażem doświadczeń – mówi Tamara Sztyma. – To wyjątkowe połączenie pokazuje, jak olbrzymi talent drzemał w Helenie i jaką moc uzyskała, kiedy dobiegając osiemdziesiątki, znalazła swój środek wyrazu. Dla mnie to bardzo budująca i inspirująca historia.

Kuratorka przyznaje, że wystawa „Bio-faktura” poza walorami artystycznymi jest ciekawa pod kątem psychologicznym i socjologicznym. Helena Berlewi przez większość życia odgrywała wszystkie narzucone społecznie role, nie próbując nawet zastanowić się nad własnymi pragnieniami i aspiracjami. Była córką, dobrą żoną, oddaną matką, a dopiero w podeszłym wieku stała się artystką. Ważny w tej układance jest syn, który wypromował talent matki. Mieli odmienne podejście do sztuki, ale wzajemnie się napędzali do tworzenia.

– Malowanie to jest dla mnie święto. Daje mi zapomnienie o wszystkim, co jest troską. Zapominam wtedy o czasie. Nie czuję nic – opowiadała Helena Berlewi w telewizyjnej kronice, która została zrealizowana podczas jej pierwszej warszawskiej wizyty. Mówiła o tym z widocznym wzruszeniem. Wcześniej wyznała, że maluje, bo kwiaty się do niej uśmiechają i wciąż szepczą „Maluj mnie, maluj nas”. W tym wyznaniu zawiera się wszystko, co w jej sztuce najpiękniejsze: prostota, autentyczność i emocje.

Wystawa „Bio-faktura”, Muzeum Żydów Polskich POLIN, kuratorka Tamara Sztyma, 28 czerwca-16 września 2024 roku

Olga Święcicka
  1. Kultura
  2. Sztuka
  3. Muzeum POLIN przypomina niezwykłą artystkę Hel Enri
Proszę czekać..
Zamknij